1

26 3 0
                                    


Na początku była tylko ciemność, samotność i pożądanie

Na początku wszystkiego była nicość. To z niej wyłoniła się istota pierworodna zwana bogiem. Bóg był sam wśród niczego zapragnął jednak to zmienić. Zaczął tworzyć własny świat, w którym było więcej niż to co znał. Tworzenie wszystkiego było ciekawe, ale marzeniem Pana było coś więcej i tak 13,799 ± 0,021 mld lat temu zaczęła powstawać Ziemia. Na początku była bezładem, który z czasem przez działanie jej stwórcy nabierała kształtu i piękna. Na jej powierzchni zaczęło kształtować się życie: rośliny, zwierzęta morskie, zwierzęta lądowe i ptactwo. Bóg widział, że były dobre. Tak mijały dni oraz poranki przez 5 dni jej kształtowania.

W międzyczasie zostały stworzone anioły i inne stworzenia pół boskie pomagające i nadzorujące powstawanie świata. Choć było ich mało. Z każdym dniem, ich ilość zwiększała się gdyż spraw, którymi trzeba było się zająć również było więcej. Jednym z pierwszych i zarówno najpotężniejszy z nich był Lucyfer. Szczególnie bliski Bogu, przez jego ogromną moc znacznie przewyższającą inne anioły czy stworzenia boskie. Moc Lucyfera była podobna do Bożej, też mógł jako jedyny tworzyć. Jednak nie z niczego tak jak Pan, a już z danych mu materiałów czy wzorców. Mógł on też tchnąć życie w to co martwe i zabrać je temu co żywe gdyż taka była jego rola.

Dzień 5, piątek, niebo, gabinet Boga, 22.40

Puk puk

-Dyrektorze przepraszam, że przeszkadzam, ale dzisiaj przyszłam dwadzieścia minut wcześniej, więc wychodzę również wcześniej. Jeśli to żaden problem? Wszystkie dokumenty są poukładane i przesortowane, te musisz podpisać.- Powiedziała Halinka kładąc na dużym białym biurku jeszcze większą stertę papierów.

-Tak, oczywiście Halinko możesz iść wcześniej, ale czemu tych dokumentów jest tak dużo?-Zapytał zmęczony Bóg przewracając oczami. Uciekał od papierologi przez ostatnie dni. Wymigując się ciężką pracą przy tworzeniu świata i bólami głowy, ale nie spodziewał się że może być tego tak wiele.

- To nic dziwnego w ostatnie parę dni sporo się działo, ale nie martw się, dzwoniłam już do Lucjana. Będzie tu za około 30 minut i ci pomoże. Ja muszę już iść ,do widzenia szefie- w pośpiechu zakładając płaszcz i wychodząc z pokoju dopowiedziała sekretarka.

Kiedy drzwi zamknęły się za Halinką, zapanowała zupełna cisza. Pan popatrzył na stertę stojąca przed nim poukładanych równo, może z 5000 kartek A4, w przyjemny dla oka symetryczny, biały prostopadłościan. Przejrzenie i podpisanie tego nawet z pomocą zajmie 5 godzin. Sama myśl o tym sprawiała że stawał się zmęczony.

Położył więc głowę na skrzyżowanych na biurku przedramionach wtulając się w nie. Nie minęło wiele, kiedy poczuł ogromne płynące z wewnątrz ciepło i zaczęło brakować mu tchu. Uniósł lekko głowę i zobaczył że robi się twardy. Wstał i zaczął przeszukiwać wszystkie szuflady.

- To musi być to. Moja ruja przyszła wcześniej niż myślałam gdzieś tu muszą być lekarstwa.

Pomyślał Pan po chwili szukania znalazł opakowanie z lekarstwem jednak po otworzeniu okazało się że wszystkie listki są już wybrane. I nie ostała się żadna tabletka. Jedyną osobą która mogła mu teraz pomóc i przynieść niepostrzeżenie tabletki była przed chwilą wychodząca Halinka. Jako jedyna wiedziała że jako istota pierwsza Bóg jest zarówno Alfą jak i Omega tego świata, ale jego cykle cieplne pojawiały się jak u omegi. Jednak sekretarka opuściła już pewnie budynek i jest w drodze do domu, więc musi poradzić sobie sam.

Jego nogi nagle zaczęły być słabe. Upadł bezwładnie na kolana, odwrócił się i oparł o ścianę przednia biurka rozchylając nogi w niewielkim rozkroku. Na ścianie przed nim był duży zegar, który obecnie pokazywał godzinę 22.48. Lucyfer miał przyjść dopiero za 22 minuty, to dawało mu wystarczająco dużo czasu by zająć się tą sprawą. Rozłożył nogi szerzej, rozsunął rozporek i wyjął swojego już twardego jak skała członka. Złapał go prawa ręka i delikatnie poruszał góra, dół. Zaś wskazujący palec u lewej ręki zagryzł, by zachować jęki, które mimowolnie wydobywały się z jego ust. Po krótkiej chwili takiego ruchu był już na skraju wytrzymałości, ale nie mógł dojść. Coś było nie tak.

Zwykle to wystarczało by mógł się zaspokoić. To oznaczało że musi pójść dalej. Spojrzał na zegar 22.55. Czas leciał nieubłaganie. Pan nerwowo spojrzał na drzwi. Nikogo tam nie było. W tym momencie przestał się szarpać.

Padł na kolana. Podparł się dłonią, która wcześniej zatkała usta. Druga zaś spod brzucha przeniosła się w dół pleców do jego spodni. Zsunęła je i rozłożyła pośladki odsłaniając nie rozciągniętą i mokrą jak nigdy, dziurkę Boga. Powoli wsunął środkowy palec do środka i zaczął nim poruszać wydając szybkie i plugawe odgłosy. Po chwili wsunął drugi palec było to proste z powodu rui. Nie wytrzymywał już rękę która do tej pory się podpierał skierował pod brzuch a ciężar oparł na barkach. Obustronna stymulacja doprowadziła wreszcie do tego, że doszedł. Jego przód poczuł ulgę, ale wewnątrz dalej było mrowienie. Brudną jeszcze w spermie dłoń skierował do tyłu wkładając jeszcze dwa place tak głęboko jak było to możliwe do już dobrze rozciągniętego odbytu i poruszał nimi krótką chwilę.

Wszystko ustało zmęczony z zziajany Bóg opadł bez ładu na podłogę. Patrzył na zegarek zostało mu jeszcze 5 minut do przyjścia Lucjana. Było to niewiele czasu ale wystarczająco by ogarnąć siebie i biuro. Kamień spadł mu z serca ponieważ nikt nie dowie się o jego tajemnicy. Przekręcił głowę wypuścił powietrze ulgą w stronę drzwi. W których zobaczył Lucyfera z szeroko otwartymi ze zdziwienia ustami i jeszcze szerzej otwartymi skupionymi na nim oczami. To był jego koniec.

Stary Testament.  Czyli nowa historia starego świata.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz