☆゚.*・。゚。:゚☆゚.*・。゚
I'm tired of feeling like I'm fucking crazy
Pochmurne niebo rozciągało się nad miastem i wszytko wskazywało na to, że niebawem zacznie padać deszcz.
Felix stał przed półką ze słodyczami szukając wzrokiem swojej ulubionej czekolady. Karmelowa smakowała najlepiej po ciężkim sprawdzianie w szkole. Szczególnie jeśli się go zaliczyło.
Złapał opakowanie i włożył do trzymanego w drugiej ręce koszyka. Miał w nim kilka innych zakupów z listy, którą dała mu jego mama.
Ustawił się w kolejce do kasy i przypomniał sobie dlaczego nie cierpi zakupów. Ludzie wokół byli przytłaczający, do tego ogromna przestrzeń sklepu i tylko on sam z koszykiem i torbą na zakupy.
— Masz wszystko? — wsiadł do samochodu, w którym czekała na niego mama, i zapiął pasy.
— Tak, wszystko było. Masz resztę. — podał kobiecie banknot, który po chwili schowała do czerwonej portmonetki. Zmęczony chłopak oparł głowę o oparcie fotela przymakając oczy.
— Chcesz gdzieś jeszcze jechać? — otworzył oczy zaskoczony pytaniem swojej rodzicielki. Zazwyczaj potrzeby nastolatka były spychane gdzieś na bok, w ogóle nie istniały.
Zastanowił się chwilę. Jedynym co zjadł w ciągu całego dnia było śniadanie przed szkołą przez co był teraz bardzo głodny i rozdrażniony. Pierwsze o czym pomyślał był jakiś najbliższy fastfood, w którym sprzedają cheeseburgery.
Ale przecież mieli wracać do domu, był zbyt zmęczony by jechać jeszcze gdziekolwiek.
— Jestem zmęczony, wracajmy do domu. — odparł, a jego rodzicielka nie czekając ani chwili odpaliła samochód i wyjechała z parkingu.
Felix przymknął oczy czując przyjemne promienie słońca na swoich policzkach. Pogoda tamtego dnia była piękna, od kilku miesięcy nie było tak ciepło. Zima zdecydowanie nie była jego ulubioną porą roku.
Gdy byl młodszy uwielbiał spędzać czas na podwórku. Właściwie ciężko było go zaciągnąć spowrotem do domu. Bawił się ze swoim sąsiadem i jednocześnie najlepszym kolegą na osiedlowym placu zabaw. Gdy nauczyli się jeździć na rowerze robili małe wycieczki po okolicy. Zbudowali nawet domek na drzewie w lesie graniczącym z posesja państwa Lee. Chłopcy uwielbiali razem spędzić czas.
Zresztą podobnie było w szkole. Byli nierozłączni. Siadali razem na każdych zajęciach i spędzali wspólnie każą przerwę.
Jednak wszytko zmieniło się, gdy w 4 klasie do ich grupy dołączyło kilkoro nowych uczniów. Felix nie był tym zachwycony, wolał swoją klasę taką jaka była. Ale Hyunjinowi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, uwielbiał poznawać nowe osoby.
I tak do ich dwójki dołączył Kim Seungnim. Według 10 letniego Felixa był zbyt głośny i arogancki, ale poza tym nie był wcale najgorszy. Lubił grać w baseball i we wtorki i czwartki chodził na treningi przez co Hyunjin u Felix mogli bawić się tylko we dwójkę, ku uciesze drugiego.
— Ochyda! Fuj, zabierz to odemnie! — długowłosy chłopak zeskoczył z łóżka, na którym siedziała dwójka jego przyjaciół i popatrzył z obrzydzeniem na paczkę żelek trzymanych przez jednego z nich. — Jak ty to możesz jeść?
— Normalnie. — chłopak z gęstą grzywką, która prawie całkowicie zasłaniała mu oczy włączył do ust garść żelków oblepionych kwaśnym cukrem.
Czarno włosy popatrzył na przyjaciela z obrzydzeniem, podczas gdy on z zadowoleniem zajadał się swoimi ulubionymi słodyczami.
Felix tylko przewrócił oczami patrząc na tą sytuację. Był bardzo zmęczony, ale już tradycyjnie spotkał się z chłopakami w piątkowy wieczór. Każdego tygodnia u kogoś innego. Tym razem trafiło na dom Hwanga.
— A ty nic nie powiesz Felix? — gospodarz zagadał do przyjaciela, widząc, że przychmurzony wbił wzrok w sufit opadając na poduszki.
— Wam i tak nie da się przegadać. — westchnął.
- Chyba jemu. - Seungmin wskazał na Hyunjina, który popatrzył na niego z oburzenie.
— No chyba ty. Przypominam ci na czyim łóżku siedzisz. — wskazał na swojego rozmówcę. Chłopak na te słowa gwałtownie położył się obok Felixa rozsypując przy tym resztę żelków i kwaśnej posypki z trzymanego przez niego opakowania na czystą pościel Hwanga.
— Seungmin ja cię kiedyś zabiję! — długowłosy wykrzyczał i rzucił się na obu przyjaciół.
-—Hyunjin! — obaj krzyknęli na raz czując ból spowodowany skokiem na nich nastolatka.
Cała trójka zaczęła się śmiać, nawet Felix który całe spotkanie odezwał się może 3 razy.
Leżeli tak przez chwilę, ponieważ żaden z nich nie miał siły by wstać, kiedy to do pokoju weszła 10 letnia siostra Hyunjina patrząc na nich w podbny sposób jak jej brat na Seungmina gdy jadł swoje ulubione żelki.
— Zachowujecie się jak 5 latki! W całym domu was słuchać, a chcę przypomnieć że mam pokój za ścianą. — Hyunjin wstał, kiedy dwójka jego przyjaciół powstrzymywała się by nie wybuchnąć widząc małą kopię ich kumpla.
— A gdy ty przyporowadzasz te swoje koleżanki to możecie schodzić mi do pokoju kiedy się uczę? Ja na ciebie nie krzyczę kiedy masz gości. — popatrzył na młodszą siostrę z góry, ale ta nic sobie z tego nie robiła i dalej patrzyła na brata z wyższością, mimo ogromnej różnicy wzrostu.
— Przychodzę tylko wtedy, gdy mama czegoś od ciebie chce i nie krzyczę jak wy.
— Ale o co ci chodzi Mijin? Idź oglądać barbie i daj mi spokój. — dziewczynka pokazał starszemu bratu język i wyszła z jego pokoju trzaskając drzwiami.
- Ta mała
— Mamo, Hyunjin mnie obraża! —usłyszeli tylko zagłuszony krzyk zza drzwi, ale jakoś specjalnie się tym nie przejęli.
— Odpal Xboxa, chcę pograć w JustDance. — oznajmił Seungmin stając na równi z przyjacielem. Byli niemal tego samego wzrostu, za ro Felix był niższy od nich obu o dobre kilka centymetrów.
I w taki oto sposób chłopcy spedzili dwie godziny na skakaniu i powtarzaniu ruchów wyświetlanych na telewizorze, wszyscy się przy tym świetnie bawiąc.
Około 21 zadzwonił dzwonek do drzwi i Hyunjin zszedł na dół odebrać zamówioną pizze.
Szedł ostrożnie po schodach, by nie potknąć się niosąc ogromny wyjątkowo nieporęczny karton.
— Otwierać! — chłopak kopnął nogą w drzwi i chwilę musiał poczekać, ale w końcu Lee otworzył drzwi.
Usiedli przy biurku i w ciszy zacznie zajadał się ulubionym daniem.
Felix przymknął na chwilę oczy i mignęła mu ciepła barwa.— Lix, co jest? — zapytał Seungmin patrząc ze zdziwieniem na przyjaciela.
— Wszystko ok, po prostu ostatnio gorzej się czuję. — odpowiedział wzruszjaąc ramionami.
Żadne z chłopców nic na to nie powiedział, ale oboje nie wierzyli zapewnieniom przyjaciela. Znali go dobrze, przynajmniej tak sądzili, i wiedzieli kiedy jego oczy kłamały, a kiedy mówiły prawdę. Wtedy w żadnym stopniu nie mówiły, żeby było z nim dobrze.
Wyglądał jakby nie spał dobre kilka nocy z rzędu, do tego nic nie jadł i płakał ile się dało. Nawet kiedy się uśmiechał nie śmiały się jego oczy, co było jednoznacznym znakiem, że tak na prawdę nie jest szczęśliwy.
Często mu się to zdarzało, jego przyjaciele doskonale to widzieli, jednak byli w tym wszystkim bezsilni. W końcu jeśli Felix sam nie chciał pomocy, to nikt nawet jeśli bardzo by chciał nie mógłby mu pomóc. Pomóc w czymkolwiek miał problem.
☆゚.*・。゚。:゚☆゚.*・。゚
ilość słów: 1116
Lana Del Rey - Ride
CZYTASZ
cruel world •chanlix•
AcakŚwiat, w którym żył Felix był okropny. Nienawidził ludzi, którzy go stworzyli, dlatego wymyślił swój własny. Zawsze gdy zamykał oczy, mógł być w tym lepszy miejscu, które kochał ponad wszystko i mógł być tam z kimkolwiek tylko chciał. Jednak wszyst...