Rozdział 1

6.6K 128 99
                                    

Pierwszy września, czyli ten dzień, który wszyscy kochamy. Rozpoczęcie nowego roku szkolnego. Mimo tego dnia moje samopoczucie było zadziwiająco dobre. Spowodowane było to za pewnie pogodą jaką widziałam za oknem. Słońce pięknie świeciło, a na niebie nie było żadnej chmurki, lekki wiatr owiewał liście na drzewach nadając im piękny wygląd. Chcąc nie chcąc musiałam zacząć się przygotowywać, ponieważ była już godzina 7:00 a rozpoczęcie było jakoś za 2 godziny.

Z racji iż pogoda rozpieszczała postanowiłam ubrać czarną spódniczkę do połowy uda, biały top na ramiączkach oraz cienką czarną marynarkę. Co do obuwia postanowiłam, że ubiorę czarne sandały na słupku. Dodawały mi ok 6 cm, dzięki czemu sięgałam 178 cm wzrostu. Bardzo kochałam swój wzrost. Nigdy nie był on moim kompleksem a wręcz przeciwnie. Po całym ogarnięciu toalety, makijażu i włosach byłam gotowa. Na zegarku widniała godzina 8:10 więc miałam jeszcze 50 minut. Jednak musiałam pamiętać, że droga zajmie mi w granicach 15 minut.

Powoli wyszłam z pokoju i skierowałam się na dół do kuchni, gdzie siedział już mój brat. Josh był przystojnym chłopakiem leciała na niego większość dziewczyn z liceum. Nie przeszkadzało mu to, lubił być w centrum zainteresowania. Miał ciemno brązowe włosy i intensywne zielone oczy. Był bardzo wysoki ponieważ miał 189 cm wzrostu. Był też dobrze zbudowany ponieważ trenował boks i lubił ćwiczyć. Można by było powiedzieć, że siłowania jest jego drugim domem. Josh miał 19 lat i w tym roku szedł już do ostatniej klasy licealnej, dokładnie do czwartej.

- Kogo moje oczy widzą. - Powiedziałam lekko śmiejąc się pod nosem. Josh w trakcie wakacji nie wstawał szybciej niż o godzinie 12, lecz teraz szkoła i musiał to zmienić. Niezbyt mu się to uśmiechało, ale nie miał innego wyjścia.

- Bardzo zabawne. - Odparł i spojrzał się na mnie. Przez chwilę wpatrywał się we mnie jakby się czegoś doszukiwał. Zmrużyłam oczy i wpatrywałam się w niego jakbym chciała coś wyczytać.

- Czemu się tak gapisz? - Zapytałam lekko poirytowana, ten tylko westchnął i odpowiedział.

- Idziesz na miasto podrywać chłopaków czy na rozpoczęcie roku? - Zaśmiał się i uśmiechnął. Ja jedynie przewróciłam oczami i pokazałam mu piękny środkowy palec. Nie miałam obecnie chłopaka, ani też nigdy nie byłam w bardziej poważniejszym związku mimo iż miałam 17 lat. Nie czułam takiej potrzeby, w całym swoim życiu byłam w 2 związkach jednak zakończyły się one po miesiącu, ponieważ nie były one szczere więc nie widziałam potrzeby w ciągnięciu ich.

Po jak to, że miłej wymianie zdań postanowiłam zjeść śniadanie przygotowane przez tego kretyna. Rodziców aktualnie nie było w domu, tata jako prawnik musiał czasami wyjeżdżać. Było tak też tym razem. Razem z mamą pojechali na Florydę na miesiąc. Czy się cieszyłam? Byłam już do tego przyzwyczajona mimo, że rodzice mają bardzo dużo pracy i rzadko bywają w domu kochają nas najmocniej na świecie.

Jak już zjadłam śniadanie posprzątałam i udałam się do salonu, gdzie przed telewizorem siedział Josh. Była już 8:40 więc najwyższa pora aby się zbierać do tego cyrku, który zaraz mamy zacząć. Jedynym plusem jest to, że będzie tam dwójka moich najukochańszych przyjaciół.

- Rusz dupę, pora się zbierać. - Powiedziałam, Josh tylko prychnął, ale wstał wyłączył telewizor i udał się po kluczyki do auta.

Po chwili jechaliśmy już jego czarnym Marcedesem, pod szkołę. Uczęszczaliśmy do tej samej szkoły. Cały budynek i obiekt był ogromny. Były tam różne boiska, basen, sale gimnastyczne i duży stadion, gdzie w każdy piątek odbywały się mecze Footballu. Całą drogę przebyliśmy rozmawiając o jakiś pierdołach. Josh powiedział mi też, że po rozpoczęciu jedzie z kumplami na piwo, więc będę musieć sobie znaleźć jakiś transport lub iść pieszo. Nie komentowałam ich pomysłu ponieważ nie miało by to żadnego sensu i mogłaby powstać z tego jeszcze niechciana kłótnia.

Stormy Love |PL|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz