Rozdział 17

4.4K 92 63
                                    

**JESZCZE TAK PRZED ROZPOCZĘCIEM POD ROZDZIAŁEM BĘDZIE WAŻNA NOTATKA. MIŁEGO CZYTANIA**



POV's Noemi

Wybiła godzina 7:30 przez co mój budzik zaczął wydawać z siebie tą irytującą muzyczkę. Mimo iż nie chciało mi się cholernie wiedziałam, że muszę wstać. Załatwiłam poranną toaletę i poszłam do pokoju się ubrać. W Kalifornii nie było mniej niż 10 stopni jednak w Nowym Yorku temperatura była bliska zero i było sporo śniegu. Dlatego ubrałam na siebie czarne rurki i luźny golf. Na nogi miałam ubrać cieplejsze buty a na siebie zarzucić puchową kurtkę. Do bagażu podręcznego wrzuciłam jeszcze szal i czapkę w kolorze czerni. Zabrałam jeszcze wszystkie niezbędne rzeczy z pokoju i ruszyłam w kierunku kuchni.

-Gotowa? - Zapytał Josh.

-Jak najbardziej. - Zaśmiałam się. - O której będzie reszta?

-Tak o 8:30 maja być i około 9 będziemy wyjeżdżać. - Skinęłam głową na jego zdanie i zaczęłam jeść przygotowane przez niego śniadanie. 


Jechaliśmy już w kierunku lotniska. Była nas piątka więc co prawda mogliśmy jechać jednym autem jednak nie zmieścilibyśmy wszystkich walizek. Rozdzieliliśmy się na dwa samochody. W jednym jechałam ja z Natanem a w drugim Josh, Alshy i Nick. Droga minęła nam spokojnie. Rozmawialiśmy na różne luźne tematy. Obaj stwierdziliśmy, że są to nasze pierwsze święta bez rodziców. Na lotnisku byliśmy o 9:30 więc idealnie 2 godziny przed wylotem. Zaparkowaliśmy autami na parkingu, wyjęliśmy z nich walizki i ruszyliśmy w kierunku wejścia. 

-Nowy Yorku szykuj się na gwiazdy. - Powiedział z zachwytem Nick, gdy kierowaliśmy się w kierunku stanowiska oddawania bagaży. 

-Mamy nadzieję, że będzie wytrzymały bo Nick Wood może go puścić z dymem. - Zaśmiał się Natan, a Nick zgromił go wzrokiem.

Ustawiliśmy się w kolejce i czekaliśmy na swoją kolej. Po około 40 minutach byliśmy już gotowi z wszystkim i czekaliśmy na wylot. 

-Wiesz, że będziemy mieć razem pokój i będziemy musieć spać razem w jednym łóżku. Nie przeszkadza Ci to?  - Zapytał Natan. Było to ogromnie miłe z jego strony dobrze wiedział jakie mam przeżycia i było to kurewsko miłe.

-W porządku. Przemęczę się z Tobą te kilka dni. - Zaśmiałam się, a on zrobił minę obrażonego. - Już się tak nie obrażaj Natanku. 

-Skończ. - Powiedział stanowczo. Chłopak nienawidził, gdy ktoś go nazywał Natankiem.

-Jak sobie życzysz Natan... - Nie zdążyłam skończyć, ponieważ chłopak mnie pocałował. Było to tak niespodziewane jednak oczywiście odwzajemniłam pocałunek. 

-Od razu lepiej. - Powiedział odrywając się ode mnie. 


Wchodziliśmy właśnie do samolotu i odszukiwaliśmy swoich miejsc ja i Natan mieliśmy rząd 26 a reszta 23. Natan siedział pod oknem a ja w środku według rozpiski na biletach. Oczywiście z nami miała siedzieć jeszcze jakaś jedna randomowa osoba. Gdy byliśmy już blisko naszego rzędu zobaczyliśmy, że siedzi tam młody chłopak. 

-Przepraszam, chciałabym przejść. - Powiedziałam jednak on nie reagował.

-Głuchy kurwa?! Powtórzyć drugi raz trzeba, bo nie dociera?! - Warknął za mną Natan do mężczyzny. Ten wstał i pozwolił abyśmy usiedli. - Usiądź obok okna. Nie chce abyś siedziała obok tego zjeba. - Powiedział mi na ucho chłopak. Skinęłam głową i usiadłam na jego miejscu a on na moim.

Stormy Love |PL|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz