Rozdział 18

3.5K 94 20
                                    

POV's Noemi

Wszyscy zebraliśmy się razem w kuchni aby zjeść śniadanie. Śniadanie z naszą piątką to jest istny armagedon. Dosłownie. Ja jem naleśniki z owocami, Nick gofry z nutellą, Ashly owsianek czekoladową z owocami, Josh kanapki a Natan omlet. Jeżeli nadal tak pójdzie otworzymy chyba kawiarenkę. 

-Ale to jest wykurwiste! - Ekscytował się Nick swoimi goframi. Wszyscy zaśmialiśmy się na jego wyznanie. 

-Żebyś się tylko nie udławił. Szkoda gofrów. - Odpowiedział mu Natan z chamskim uśmieszkiem, szczerząc się do niego jak głupi. 

-Bardzo zabawne. - Parsknął Nick i kończył śniadanie. 

Poranne jedzenie minęło nam szybko i w przyjemnej atmosferze. Zegary wskazywały już 11:37 co utwierdzało mnie, że zostało mi coś około 20 minut. Na 12 umówiliśmy się, że pojedziemy do galerii kupić prezenty. Nie miałam zielonego pojęcia co mogłabym kupić bliskim więc stwierdziłam, że będę improwizować. 

Włosy miałam spięte w luźny kok aby było mi wygodnie. Zrobiłam leki makijaż, a konkretniej mówiąc nałożyłam trochę korektora, wytuszowałam rzęsy i usta pomalowałam przezroczystym błyszczykiem. Ubrany miałam duży luźny golf w odcieni burgundu, szerokie czarne jeansy a na nogi postanowiłam wsunąć czarne zamszowe botki. Wychodząc z pokoju spryskałam się jeszcze perfumami oraz ubrałam pierścionki. 

Zamknęłam dom i skierowałam się do samochodu. Josh postanowił, że wypożyczy auto dla naszej piątki abyśmy nie musieli gnieść się w komunikacji miejskiej. Po około 20 minutach podjeżdżaliśmy pod ogromną galerie. Co za tym idzie bardzo mało miejsc parkingowych. Minęło dobre 10 minut zanim udało nam się coś znaleźć.

-Ale tutaj jest pięknie. - Ekscytowała się Ashly.

-Zgadzam się. - Odpowiedział jej Josh i ujął jej dłoń. - To jak to robimy? 

-Najlepiej aby nikt nie chodził sam i dobrze by było ustalić miejsce gdzie się potem spotkamy. - Odpowiedziałam. 

-Mają tutaj MC więc o 15:00 możemy się w nim spotkać. - Zaproponował Natan stając obok mojego boku.

-Myślę, że to będzie dobry pomysł. - Poparł go Josh.

Podzieliliśmy się na dwie grupy ja i Natan oraz Ashly, Nick i Josh. Początkowo Nick chciał iść z nami jednak po chwili namysłu stwierdził, że chce kupić dla Natana jakiś dojebany prezent więc on nie może go zobaczyć. 

Natan ujął moją dłoń w swoją i skierował nas w kierunku windy, która miała nas wyprowadzić z podziemnego parkingu. Na nasze szczęście nikogo oprócz nas nie było w kolejce do winy więc nie będziemy się w niej gnieść. Weszliśmy do winy i wyjechaliśmy nią na odpowiednie piętro. 

-Wiesz co chcesz kupić? - Zapytałam zerkając na chłopaka.

-Oczywiście. - Odpowiedział z głupkowatym uśmiechem. To dało mi wystarczający znak, że coś kombinuje. - A ty?

-Będę improwizować. Zobaczę może coś wpadnie mi w oko. - Przytaknął na moje słowa. 

Przechodziliśmy się Nowojorską galerią, gdy Natan w pewnym momencie się zatrzymał.

-Poczekaj tutaj na mnie muszę iść coś kupić. - Powiedział patrząc w moje oczy.

-W porządku. - Odpowiedziałam.

Chłopak puścił moją dłoń i skierował się w kierunku sklepu z bielizną? Co? Mam nadzieję, że nie jest to, to o czym myślę. Pewnie chce kupić coś dla siebie, albo jakieś damskie gacie dla Nicka. Tak na pewno dla Nicka. Czekałam na chłopaka dobre 20 minut jednak, gdy nadal go nie było udałam się w kierunku sklepu. Weszłam do środka i zauważyłam, że pakował zakupy do papierowej torby. Podeszłam do lady i zobaczyłam ekspedientkę, która szczerzyła się do niego jak głupia. Miała coś około 19-20 lat. Bluzkę podciągała tak nisko, że myślałam, że te cycki zaraz wylecą jej z tej bluzki. Nie myśląc wiele podeszłam do chłopaka i złapałam go za rękę.

Stormy Love |PL|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz