Rozdział 6

60 12 26
                                    

Jako że mam dobry humor, a poprzedni rozdział był dla mnie taki trochę "nijaki", to dodaję jeszcze jeden 😚

--------------------------------------------------------------

Od tygodnia cały świat mówił tylko o jednym, a mianowicie o próbie samobójczej Gabriela Agreste'a. Nikt poza najbliższymi projektanta oraz jego syna nie znali dokładnych informacji na temat stanu zdrowia mężczyzny.

Adrien uznał, że lepiej będzie, jeśli ludzie nie będą wiedzieli, przekazał tylko informację, że Gabriel żyje i dochodzi do siebie. Nie chciał, aby zrobiło się jeszcze głośniej o tej sprawie. Zresztą nie chciał, aby obcy idzie włazili im z butami w życie, a stan zdrowia jego ojca to sprawa rodzinna.

Adrienem wstrząsnęło to wydarzenie, był wściekły na ojca za to wszystko, co zrobił, ale jednak był to jego ojciec, jego najbliższa i niemal jedyna rodzina. Ciężko było mu się pogodzić z prawdą na jego temat, jednak ta sytuacja pomogła mu zrozumieć, że za długo się na niego gniewał. Codziennie przychodził do niego do szpitala, gdy starszy Agreste się obudził Adrienowi spadł ogromny kamień z serca.

- A jak w firmie? - Zapytał Gabriel podczas jednej z wizyt. Mężczyzna nadal był bardzo osłabiony, ale na szczęście jego zdrowiu już nic nie zagrażało

- Daję sobie radę, jesienią wystartuje nowa kolekcja, Marinette obiecała, że pomoże. Nadal próbuję ją nakłonić, aby zgodziła się dla mnie pracować. - Powiedział Adrien siedząc na fotelu obok łóżka szpitalnego ojca. Przez te dwa dni, od kiedy się wybudził bardzo się do siebie zbliżyli

- Masz rację, to świetna dziewczyna i jeszcze lepsza projektantka, nie możesz puścić takiego skarbu. - Zaśmiał się cicho Gabriel, żałował, że lata temu pragnął wykorzystać dziewczynę do swoich potrzeb, a mianowicie do zdobycia Miraculum z pomocą panny Rossie, która jak się okazało jest jeszcze bardziej zakłamaną żmiją niż przypuszczał.

- Ty też będziesz chciał nas zeswatać? Wystarczy, że nasi przyjaciele próbują to zrobić. - Zaśmiał się Adrien, wygodniej rozsiadając na fotelu

- Nie wiem czy wolałbym cię zeswatać z Marinette czy z Biedronką. Najlepiej by było gdyby były tą samą osobą. – Stwierdził mężczyzna

- Szczerze, to też bym tego chciał, ale raczej to nie możliwe. - Mruknął Adrien spuszczając głowę w dół a jego dłonie okazały się być bardzo ciekawe w tamtym momencie

- Ja uważam, że to możliwe. Kiedyś już ją o to podejrzewałem, ale jakoś tak wyszło, że przestałem. - Zamyślił się mężczyzna, przypomniał sobie te czasy, gdy każdy nastolatek był dla niego podejrzany, nawet jego własny syn, który jak się ostatecznie okazało jest Czarnym Kotem. - Zresztą nieważne. A co u Biedronki? – Dodał

Kilka dni po pokonaniu Władcy Ciem, Adrien odwiedził ojca w areszcie i wygarnął mu wszystko, co o nim myśli, a na deser, aby jeszcze bardziej go zdenerwować wyznał mu swoją tożsamość. Gabriela zamurowała ta wiadomość i na początku był na siebie wściekły, że tego nie zauważył, jednak z czasem, gdy zaczął rozumieć swój błąd cieszył się, że o tym nie wiedział.

- Nie wiem. - Westchną blondyn - Nie widzieliśmy się od ponad dwóch tygodni, czasem jedynie chwilę rozmawiamy przez telefon i tyle. Nie mam dla niej czasu, zresztą ona dla mnie też. - Dodał, nie chciał unikać dziewczyny i zresztą nie robił tego, jednak, gdy on mógł się z nią spotkać to ona nie mogła, a gdy ona mogła to on nie mógł. Przez ostatni tydzień tak wyglądało jego życie, jeśli nie był w szpitalu przy ojcu to spędzał czas przy nauce, ewentualnie na jakiś szybkich samotnych patrolach, bo spotkania z ukochaną były po prostu niemożliwe.

Chłopak cieszył się jedynie, że jakoś wyjaśnił dziewczynie swoją nieobecność na ostatnim spotkaniu. Powiedział jej, że jego dość bliski kuzyn miał poważny wypadek i musiał pojechać do niego do szpitala. Chłopak nie chciał mówić dziewczynie jeszcze prawdy, wiedział, że ona nie jest jeszcze na to gotowa, a jeśli by tylko jej powiedział, że jego ojciec próbował targnąć się o swoje życie, ona na pewno połączyłaby fakty.

- Bardzo ją kochasz.- Stwierdził starszy Agreste

- Kocham, nawet nie wiesz jak bardzo. Ale to wszystko nie jest łatwe.- Odpowiedział spoglądając na ojca, który uważnie mu się przyglądał

- Jest łatwe, a jeśli myślisz, że jest inaczej to podchodzisz do tego od złej strony.

- Tato, ona kocha kogoś innego.

- Ciebie też kocha, sam mówiłeś.

- Ale jego bardziej i dłużej, od lat jest zakochana w jednym chłopaku a ja nic nie mogę z tym zrobić, tylko czekać aż może postanowi dać nam prawdziwą szansę abyśmy spróbowali coś zbudować.

- Zamiast tu przy mnie siedzieć, powinieneś się z nią spotkać i o tym pogadać. - Powiedział słabo mężczyzna - Nie zawsze byłem dobrym ojcem i nie zawsze moje rady były dobre, ale tym razem mnie posłuchaj. Spotkaj się z nią i porozmawiajcie. Zresztą za dwa tygodnie jedziecie razem na jakąś tam misję, musicie sobie to zaplanować. - Dodał cicho się śmiejąc. Chciał dla syna jak najlepiej, przez te kilka dni dużo rozmawiali, a przede wszystkim dużo sobie wyjaśnili, mężczyzna cieszył się, że syn mu wreszcie wybaczył to, co zrobił.

- Wiem tato, muszę z nią wreszcie pogadać. - Powiedział słabo Adrien

- A więc nie siedź tu tak, tylko pisz do niej i się z nią umów. - Pogonił syna, na co Adrien spojrzał na ojca niepewnie. Zastanawiał się nawet czy przypadkiem w tym więzieniu ojca mu nie podmienili. - Co tak patrzysz? Nie musisz tu ze mną siedzieć, jestem już stary i życie mam za sobą, ale ty je dopiero zaczynasz i nie niszcz go na starcie. - Dodał, na co chłopak znów spojrzał dziwnie na ojca, po czy wyszedł z sali, przedtem rzucając szybkie „cześć". Wybrał numer do ukochanej i po drodze pożegnał się z policjantem pilnującym sali Gabriela.

- Hej Kocie, o co chodzi? - Usłyszał w słuchawce głos ukochanej

- Cześć, słuchaj, trochę o tym myślałem i musimy jak najszybciej porozmawiać. - Powiedział wychodząc, że szpitala i idąc w kierunku parkingu gdzie stał jego samochód

- Eeee kotku, ale przecież rozmawiamy. - Zaśmiała się dziewczyna

- Chodzi mi, że w cztery oczy. Jedziemy za dwa tygodnie a nawet nie rozmawialiśmy tak naprawdę o tym. Nic nie ustaliliśmy. - Mówił dalej siadając na miejscu kierowcy w swoim aucie. - Dlatego musimy się po prostu dziś spotkać, bo jeśli tego dziś nie zrobimy, to ciągle będziemy to przekładać.

-Masz rację, dziś o 23.00 i ani minuty dłużej Kotku.

- Ma się rozumieć, tym razem nawet koniec świata mnie nie zatrzyma. - Zaśmiał się blondyn

-No to jesteśmy umówieni, a teraz wybacz, ale jestem zajęta. Do zobaczenia.

-Oczywiście Kropeczko. Do zobaczenia. - Dodał i odłożył telefon, po czym z szerokim uśmiechem na twarzy odpalił auto i ruszył w kierunku swojego mieszkania. Plagg tylko zaśmiał się cicho na ten widok, coś czuł, że to będzie ciekawy wieczór.

Misja Miłość || MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz