Rozdział 4

50 8 12
                                    

Biedronka siedziała na jednym z paryskich dachów i miała ogromną chęć zabić kogoś, a w tej chwili dziękowała, że nikogo w pobliżu nie ma. Od półtorej godziny czekała na swojego partnera, a on nawet się nie odezwał, że może się spóźnić. Była wściekła, bo to przecież on od dobrego tygodnia starał się z nią porozmawiać, a teraz śmie ją wystawiać.

Dziewczyna miała już dość czekania, wstała z dachu, na którym siedziała i ruszyła w kierunku swojego domu.

Gdy tylko wskoczyła do pokoju i zdjęła transformacje usiadła przy biurku i gdy uruchomiła swój komputer, zauważyła, że na Biedroblogu pojawił się już nowy post i zdjęcie jak ona czeka na tego durnego dachowca z podpisem „ Czyżby Czarny Kot wystawił Biedronkę?"

- Nie no super, teraz cały Paryż wie, że ten idiota mnie wystawił. - Prychnęła i jak najszybciej wyłączyła komputer. Uznała, że to nie najlepszy pomysł, żeby teraz przeglądać Internet.

- Marinette, może coś się stało, i dlatego nie przyszedł. - Powiedziała łagodnym tonem Tikki i usiadła na monitorze jak to miała w zwyczaju.

- Nie wiem Tikki, ale jestem wściekła. Od tygodnia nalegał na spotkanie. Aż w końcu, gdy zebrałam się na odwagę on nie przychodzi. - Mruknęła wstając z fotela i kładąc się na swoje łóżko

- Jestem pewna, że wszytko się wyjaśni. - Powiedziała i poleciała za swoją właścicielką - A teraz lepiej odpocznij, bo jesteś zmęczona. To był ciężki dzień.

- Racja, jutro się będę na niego wściekać. - Zaśmiała się z przekąsem i szybko przebrała się w swoją piżamę i zasnęła z myślą, że co jeśli coś mu się stało?

Od samego rana dziewczyna chodziła wściekła, cały czas wyklinała w myślach Czarnego Kota, który nie pojawił się dzień wcześniej na umówionym spotkaniu, dopiero po 3 nad ranem napisał jej, że to nagła sytuacja i nie mógł przyjść, a nie miał głowy by do niej napisać lub zadzwonić.

W pewnym sensie dziewczyna odetchnęła, bo wydziałała, że nic mu się nie stało. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby on leżał w szpitalu a ona by go wyzywała, jakim to baranem i idiotą jest. Jednak skoro jemu się nic nie stało, to dziewczyna uznała, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby go dalej wyzywać, gdy tylko nastolatka zaczęła na głos mówić, jakim to jest baranem, to Tikki tylko wywracała oczami.

Wiedziała, że gdyby ta dwójka poznała swoje tożsamości to ich relacja byłaby o wiele mniej skomplikowana. Jednak, mimo, że różowe Kwami na początku było najbardziej, przeciwko aby bohaterowie poznali prawdę, to z czasem zaczęło ją to drażnić, a nawet irytować. Bo ilekroć byli, blisko aby być wreszcie naprawdę szczęśliwi, to Biedronka przypomniała sobie o swoich uczuciach do Adriena, których od dawna starała się pozbyć, ale na próżno.

- Marinette, może zajęłabyś się czymś innym, niż obrażaniem Czarnego Kota? - Zaproponowała Tikki, chwilę po tym jak Marinette ogłosiła swoją przemowę o tym, jaki to blond włosy bohater jest niesłowny.

- Kiedy nie mogę. - Rzekła, siadając przy swoim biurku, na którym były porozrzucane różne kartki z notatkami, które do egzaminów musiała przyswoić- Wystawił mnie Tikki, rozumiesz?! Czekałam na niego te cholerne półtorej godziny, a on, co? Dopiero nad ranem miał czelność napisać, że nie mógł przyjść. Skoro tak mnie kocha, to, co było tak ważnego, że zapomniał mnie poinformować, że nie przyjdzie. - Wykrzykiwała nastolatka jednocześnie starając się uporządkować swoje miejsce pracy. Po chwili do tej czynności przyłączyło się Kwami, które dziękowało, że akurat rodziców dziewczyny nie było w domu, bo gdyby słyszeli krzyki dziewczyny to im by ujawniła tożsamość, a nie Kotu.

- Ja rozumiem, że Cię zawiódł, ale może się uspokój. - Tikki starała się zrobić wszystko, co w jej mocy, aby nastolatka przestała się wściekać na swojego partnera, chłopakowi naprawdę na niej zależało, więc kwami było zaciekawione, co się takiego stało - Może ktoś w jego rodzinie miał wypadek, może ktoś umarł, nie wiesz Mari, co się tak naprawdę stało. - Powiedziała łagodnym głosem siadając na stercie zeszytów leżących na biurku.

- Boże Tikki, jaką ja jestem egoistką. - Powiedziała załamanym głosem nastolatka, przerywając poprzednią czynność - Przecież Ty masz rację, coś się musiało stać, a ja jak zwykle tylko o sobie. - Załamała się nastolatka, nie zdawała sobie wcześniej sprawy, że naprawdę się coś musiało stać, skoro nie przyszedł, tym bardziej, że nigdy mu się to nie zdarzało, czasem jedynie się spóźniał, ale i tak zawsze miał dobre wytłumaczenie.

-Spokojnie, na pewno wszytko ci wyjaśni, a teraz nie zamartwiaj się. - Pocieszyła ją łagodnym głosem kwami podlatując do niej i przytulając się do jej policzka.

- Masz rację, na pewno nic złego się nie stało. - Starała się uspokoić dziewczyna, nie chciała myśleć o tym, że jej partner może teraz siedzi w szpitalu oczekując na wieści o jego bliskim albo go opłakując, musiała zająć czymś głowę, i nawet wiedziała, czym- Zresztą miałam zadzwonić do Adriena, mieliśmy się dziś spotkać, aby pomógł mi z powtórką matematyki. - Powiedziała, po czym sięgnęła po telefon i wybrała odpowiedni numer.

Gdy drugi raz wybrała numer i po raz drugi odpowiedziała jej tylko poczta głosowa, naprawdę się zmartwiła. Adrien z reguły odbierał telefon, wyjątkami były jedynie lekcje i sesje zdjęciowe, ale dziewczyna doskonale wiedziała, że teraz nie ma go ani na jednym ani na drugim, ponieważ, ze względu na zbilżające się egzaminy wszystko miał odwołane, nawet do firmy ojca nie chodził, bo wszystko załatwiał jego asystent, którego zatrudnił po przyjęciu firmy, gdy jego ojciec trafił do więzienia.

Dziewczyna postanowiła napisać do niego smsa, z nadzieją ją, że odpisze i dowie się czy się dziś spotkają.

Mimo, że dziewczyna nadal kochała chłopaka, to już w pełni kontrolowała się w jego towarzystwie i wcale jej to nie dziwiło. Teraz byli najlepszymi przyjaciółmi, z czego dziewczyna o dziwo się cieszyła, bo myślała, że w ten sposób pozbędzie się uczyć do chłopaka. Od kilku lat czuła coś do blondyna i do momentu jego nieudanego związku z Kagami, jąkała się w jego towarzystwie, choć naprawdę mocno się starała, to praktycznie zawsze coś głupiego musiała palnąć. Dopiero, gdy Adrien zakończył swój związek z japonką, a ona swój ośmiomiesięczny z Luką, zaczęła zachowywać się w jego towarzystwie zupełnie swobodnie.

Chwilę po tym jak Marinette wysłała wiadomość do młodego Agreste'a, zadzwoniła do niej Alya, a dziewczyna szybko odebrała.

- O boże, jak dobrze, że odebrałaś. - Odezwała się po drugiej stronie mulatka.

- No hejka, coś się stało? Masz jakiś niepokojący głos. - Zapytała nastolatka, usłyszała w głosie przyjaciółki coś jak starach, ale i w małym stopniu ekscytację, jak za czasów, gdy opowiadała jej o nowych walkach Biedronki ze złoczyńcami.

- Gabriel Agreste chciał popełnić samobójstwo.

Misja Miłość || MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz