Za mało mi płacą, żeby znosić to na trzeźwo.

223 15 26
                                    

Zgadzając się na podjęcie owego „bojowego zadania" Kinga mogła spodziewać się, że jej przełożona w którymś momencie postanowi złożyć jej wizytę. Dlatego nie była zdziwiona gdy pewnego dnia pojawiła się w jej garażowym pierdolniku, który na szybko przerobiła na prowizoryczny gabinet. Tak właściwie przytachała kanapę pamiętającą Gierka i pierwsze lepsze biurko jakie znalazła. Jej szefowa nie rzuciła groszem na sprzęt, więc musiała sobie jakoś radzić. To właśnie ta terrorystka, bez żadnego przywitania, zaczęła Kingę opierdalać.

— Kurwa mać! — zaczęła nawet nie siląc się na żadne, bardziej przyzwoite, przywitania.

— Ciebie też miło widzieć — odparła dziewczyna wypijając resztki wódki z setki.

— Pijesz w pracy? — Polszanka zmarszczyła brwi.

— Jakbyś ty nie waliła w palnik podczas pracy — Kinga spojrzała na nią z politowaniem wyrzucając buteleczkę do śmietnika.

Jej rozmówczyni tylko przewróciła ostentacyjnie oczami i wróciła do tematu:

— Co się odjebało? — zapytała już delikatnie spokojniejszym tonem.

— Co?

— Francja zarywa do Czech, Słowacja jest załamana, a Brytania zaczął pasjonować się grzybiarstwem!

— Naprawdę? Skąd to zainteresowanie? — Do szatynki dotarła jedynie ostatnia część zdania.

— Zauważył, że bez ciągłych narzekań Francji ma więcej czasu dla siebie i może robić to, co mu się podoba. Stwierdził, że grzybobranie go relaksuje i pomaga pozbierać myśli, czy cokolwiek — wyjaśniła sama nie wierząc w słowa, które wypływały z jej ust.

— Wow, to się dopiero nazywa przemiana wewnętrzna bohatera — Kinga pokiwała głową z uznaniem. Nie dla Brytanii oczywiście, a do swojego, dotychczas ukrytego, psychologicznego talentu.

— Dosłownie, swoją drogą ma zamiar wziąć ze sobą Kanadę i Amerykę, aby — urwała orientując się w działaniach Kingi. — Nie zmieniaj tematu!

— Ale ja nie rozumiem w czym problem — broniła się dziewczyna. — No jeju, Francja go podrywa, to przecież nie jest aż taka tragedia.

— Wątpię, żeby Słowacja podzielała twoją opinię — odbiła piłeczkę. — W sumie zaraz będziesz miała okazję, żeby osobiście poznać jej stanowisko w tej sprawie.

— Nasłałaś na mnie Słowację?

— I Czechy. W końcu to terapia małżeńska — uśmiechnęła się wrednie. — Ale obawiam się, że ta dwójka to twój najmniejszy problem... — Kingę przeraził błysk w jej oku, który pojawił się po tym stwierdzeniu. Nie miała pojęcia, co Polszanka zaplanowała, ale dobrze zdawała sobie sprawę z tego, że absolutnie nie będzie zadowolona. — No, to przyszłam ci zakomunikować, że zaraz u ciebie będą, więc ogarniaj ten burdel. Powodzenia żołnierzu! — Po tych słowach odwróciła się w stronę wyjścia.

— A kiedy Ruspol? — Kinga spytała, ale pytanie to było z gatunku rosyjskiego ,,A wrócisz do mnie?" - nie spodziewała się, że uzyska sensowną odpowiedź. Polszanka uparcie unikała jakichkolwiek rozmów na temat tej dwójki.

— Kiedy Kaszubi staną się ludźmi — powiedziała, wyjmując najbardziej kaszubską rzecz na świecie czyli tabakierkę. Wysypała drobną część jej zawartości na wierzch dłoni

— Czyli kiedy? — mruknęła zrezygnowana szatynka szukając po szafkach biurka kolejnej seteczki.

— Nigdy — Polszanka wciągnęła przeczyszczające zatoki zioło, po czym opuściła garaż bez słowa za to kichając dwa razy.

Głosem czytelnika, czyli międzynarodowa terapia dla dzbanówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz