loża szyderców nad moją głową
myślę o tym jak w męczarniach płoną
każdy ubrany we frak tandetny
w szwach pękający, zapach haniebny
wdycham ten swąd jak za młodu chwile
pleśń mnie obejdzie i lata w mogile
złożą mi pojedyńczy białej róży kwiat
jakby wdrążali zgorzkniałej tradycji akt
będą przeżywać jak coś nadludzkiego
aby poźniej opijać trupa zimnego
odejdą
a jaotworze oczy jak w tych cichych snach
chyba obsypał mnie cholerny piach