5.

633 49 24
                                    


Noc minęła szybko. Wybiła godzina dziewiąta.
To był piątek, ostatni dzień w tygodniu, który o dziwo był też bardzo luźny. Chuuya obudził się w ramionach Dazaia, trochę zdziwiony tym, że nikt ich nie przyłapał.
Po obudzeniu od razu wysztormował z pokoju, wracając do swojego dormitorium. Zaczął szykować się do szkoły, tak, jakby nic się nie wydarzyło.

Żaden z nich nie wspominał o nocnych wydarzeniach. Nie byli tym obrzydzeni.
Po prostu woleli o tym nie rozmawiać, ponieważ oboje wiedzieli, że wylali z siebie trochę za dużo uczuć, których tak panicznie się bali.

Chuuya narzucił na swoją białą koszulę czerwoną marynarkę, poprawiając włosy, które zarzucił na prawe ramię. Chwycił w dłoń uchwyt od swojego małego plecaka, wychodząc przez dębowe drzwi. Zamknął je na klucz, upewniając się, że nikt nie wejdzie do jego dormitorium.
— No cześć. — usłyszał z boku, więc odwrócił głowę. Obok niego stał już uśmiechnięty szatyn, w swoim szkolnym ubraniu.
— Hej. — mruknął, odwracając wzrok. Spacerował u jego boku, nawet nie zwracając uwagi na otoczenie.
— Tak sobie myślałem.. — odezwał się Dazai. — Może chciałbyś pójść gdzieś po szkole? Wiesz, na przykład na lody? — zaproponował, schodząc ostrożnie po schodach. Budynek szkoły był połączony z bursą, więc mogli szybko się przemieścić.
— Wybacz, ale mam do napisania wypracowanie, o którym rozmawialiśmy. — przyznał z posępną miną. Poczuł się dosyć winny. W końcu Dazai zaproponował mu wspólny wypad na lody, a on go odrzucił.
Przecież od zawsze o tym marzył, a sam bał się zapytać.
— Haha, co do wypracowania.. — ciemnowłosy zatrzymał się na jednym schodku, zaczynając grzebać w swojej torbie. Nakahara zmarszczył brwi, uważnie obserwując swojego przyjaciela. Zacisnął palce prawej dłoni na pasku od swojego plecaka. — Proszę. Napisałem ostatnią część za ciebie. — coś go zatkało. Przyjął kartkę z wypracowaniem, od razu chowając ją do torby. Wymamrotał ciche "dziękuję", po czym kontynuował spacer do klasy.
— Dlaczego? — spytał nagle. — Umówiliśmy się przecież, że robimy to osobno.
— Męczyłeś się, a ja nie chciałem, abyś się przepracował. — wyjaśnił Osamu, wzruszając ramionami.
— Jesteś pierwszą osoba, która mi coś takiego zrobiła, dlatego dobra. Wyjdę z tobą na te lody, idioto.

Rudowłosy nie chciał tego przyznać, ale bardzo był tym poruszony. Gest pokazywał, że Dazai się faktycznie o niego martwił.
Martwił. Więc był dla niego ważny.

— Kto ostatni w klasie, ten zgniłe jajo! — krzyknął szatyn, zaczynając biec. — Do zobaczenia za godzinę, ślimolu! — zawołał, przyspieszając swój bieg. Oczywiście. Zawsze to robili. Zawody o to, kto jest szybszy.
W duszy byli tymi samymi dziećmi, co kiedyś, chociaż w ich życiach naprawdę dużo się zmieniło.
— Ej, nie jestem taki wolny! Nie dam Ci wygrać!

I właśnie w takim pośpiechu oboje dotarli do klasy. Pierwszy był Dazai, a drugi Chuuya. Chwilę śmiali się ze swoich kondycji, po czym zajęli miejsca przy swoich ławkach. Tym razem siedzieli wspólnie. Mieli lekcję z panem Ango, który był dosyć wyrozumiały, jednak nigdy nie dawał drugiej szansy, jeśli chodziło o projekty.
Chuuya oparł głowę o otwartą dłoń, obserwując jak nauczyciel zaczyna zapisywać temat lekcji. Dazai zrobił to samo.
Żaden z nich tak naprawdę nie słuchał na lekcji, to był już ich zwyczaj. Woleli w głębi duszy rozmyślać o swoich uczuciach, co kończyło się na niespokojnej końcówce lekcji.

Lekcja byłaby całkiem miła, gdyby nie to, że wzrok pewnej dziewczyny cały czas skupiał się na.. Dazaiu. Nakahara był całkiem poirytowany, jednak nie chciał tego pokazywać. Naprawdę czuł, że oboje się do siebie zbliżyli i nie chciał, aby dziewczyna to zepsuła.
Ale i tak wiedział, że tak będzie.
— Ktoś się na Ciebie gapi. — burknął pod nosem, szturchając szatyna w bok. Ten za to odwrócił głowę, posyłając oczko blondynce, która siedziała na drugim końcu sali.
Teraz to się faktycznie zdenerwował. Może Dazai tylko grał? Chciał go upokorzyć? W końcu był dzieciakiem z transferu, musieli go uważać za dziwaka.
Eh. W każdym razie, jego uczucia ponownie się zaplątały. Nie wiedział, czy mu ufać. Wszystkie myśli powróciły, przez co znów się zamęczał.
Gdyby się nie zakochał, byłoby mu łatwiej.
— Heather. Jest całkiem urocza. — przyznał Dazai, szkicując coś na wolnej stronie w swoim szkicowniku. Chuuya myślał, że rysował dziewczynę.
Lecz tak naprawdę chłopak zamierzał narysować scenę, która wydarzyła się w nocy. Scenę, kiedy faktycznie sobie zaufali.
— Ta. I piękna. — dodał rudowłosy, od razu odwracając wzrok. Zaczął wpatrywać się w okno, starając się ukryć łzy, które zbierały się w jego oczach. Nie wiedział czemu aż tak bardzo się tym przejął. Przecież próbował się zdystansować.
No właśnie, próbował.
Nie udało mu się. Zrozumiał, że za bardzo go kocha.
Nie mógł odpuścić, chociaż bardzo tego chciał.
Nienawidził faktu, że pozwolił sobie zakochać się tak bardzo, że żarty zaczęły być dla niego czymś więcej niż tylko formą zabawy.
Mogły być przykrywką.

YOUTH. // highschool soukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz