Zdziwi was ta historia ale jest pewnien nawiedzony budynek w małej wsi znajdującej się 2 km od mojego miejsca zamieszkania. Jego położenie jest nietypowe. Został postawiony zaraz na przeciwko... Kościoła.
Tak dobrze przeczytaliście kościoła. Stary,zniszczony budynek wykonany z niemieckiej cegły. Ogrodzony przed wejściem starym,zniszczonym,drewnianym płotem. Okna z powybijanymi szybami a za domem stodoła z dziurawym dachem.
Budzi grozę od samego patrzenia. Pewien kierowca przejeżdżając tamtędy autem gdy było już ciemno dwa razy widział w ciemności wchodzącą do budynku straszną postać. Niby wysoką ale przygarbioną. Jego dziewczyna nazwała to "czupakabra" ale kto wie co to było naprawdę. On widział to już dwa razy. Czy możliwe,że chciała go na straszyć,czy może ten stwór tam mieszka.
Historie o tym co działo się w tym domu były różne. Prawdopodobnie ktoś tam zabił drugiego człowieka. Potwierdzone informacje podobno.
Zjawiła się tam kiedyś grupa młodych hardcorów,którzy na przekór losu chcieli zwiedzić nawiedzony dom. I tak zaczęła się nasza historia...
-Księdza egzorcystę musielibyśmy wziąć ze sobą.
-Wiesz Aśka moja mama mówiła,że tam był egzorcysta ale nic nie zdziałał.
-Czyli będzie meeegaa straszniee.
-Na co ja się w ogóle z wami pisze?
-Mari nie przesadzaj,chcesz mieć temat na bloga?
-Obstawa by się wam przydała.
Nagle w progu drzwi pokoju Marinette stanął Kim oraz Felix.
-Hej,potrzebujecie kogoś z mięśniami?
-Chyba kogoś z wodą święconą i krzyżami.
Wszysty wybuchnęliśmy śmiechem.
-Ale ty wiesz,że to na 100% nie zadziała?
-Cicho! Przecież to wiedziałam.
-To jak wybieramy się tam?
-Pewnie dziś wieczorem. Ale będzie się działo...*Wieczorem*
Przed samym wejściem do budynku po plecach przelatywały nam dreszcze. Chwilę później w oknie z wybitą szybą na górze domu pojawiła się biała postać.
Zastanawiało mnie czy to nie znak by uciekać zanim coś nas zabije. Ale przecież duchy nie żyją. Więc jak byśmy mieli zginąć.
Podeszliśmy do drzwi i nacisnęliśmy na klamkę. Coś zaskrzypiało,zachrupotało aż w końcu drzwi się otworzyły.
-Uu ale tu zimno. Brrrr.
-Wiesz stare opuszczone domy nie mają centralnego ogrzewania.
-Ej musicie to zobaczyć!
Pobiegliśmy przed siebie,ponieważ krzyk przyjaciół,którzy odłączyli się od grupy wskazywał na coś złego.
No i się nie myliliśmy. Przed nimi z przed schodów wyłonił się jakiś duch.
-O kurwaaaa.... Pomocy!
Palec tego straszydła wskazywał na wyjście. Chyba nikt nie chciał żebyśmy tu byli. Ale na upartego jak w scooby doo my tam zostaliśmy. Po chwili duch zniknął. Czuliśmy się serio jak w kreskówce. Ale my nie mieliśmy psa.
-Czuję się jak w scooby doo. Ale nie mamy tchórzliwego psa.
-Felix nim zostnie.
-Haha Joanno towja propozycja jest nie do odrzucenia.
Weszliśmy do kuchni.
Stare zakurzone meble po części zniszczone. Coś zaczęło hałasować. Drapało w mebel.
-Dobra czy ktoś tu jest?
-Kurz jak kurz,poza nami nic tu nie ma.
Miauuu
-Kot? Naprawdę?
Zza mebla wyszedł czarny zwierzak bez jednego oka. Ten widok był ochydny.
-Po tym kocie chyba nic mnie już nie przestraszy.
-Nie mów hop Marinette. Dopóki nie przeskoczysz.Salon to prawie pusty pokój z kilkoma meblami. Telewizor,kanapa i jakieś obrazy.
Nagle na tym telewizorze pojawił się napis.
-Precz stąd. Ktoś ewidentnie nas tu nie chce.
-Ej Kim może to ten stwór co nikt nie wie czym jest.
-Nie mam pojęcia,to może być to. Albo jakiś bezdomny tu zamieszkał.
-By tu zamieszkać musiałby być hardcorem.
-Dobra,dobra "hardcory" i cykory idziemy na górę.
-Po tych dziurawych schodach? Połamiemy nogi.
-Trzeba tylko ostrożnie stawać.
-Wiecie co teraz to trzeba wiać!
Obejrzeliśmy się za siebie a tam...
Dziwny,człekokształtny potwór,który chwilę później zaczął nas gonić.
Nie zastanawiając się długo zaczęliśmy jeden za drugim wbiegać na stare schody. Skrzypiały strasznie. Ukryliśmy się na górze za jakimiś otwartymi drzwiami. Niestety nie na długo. Czupakabra odpuściła,ale następny wróg nas gonił.
Adrenalina podskoczyła nam tak mocno,że nie czuliśmy zmęczenia. Obiegliśmy wszystkie pomieszczenia na piętrze. Stwór wrócił i przyłączył się do ducha.
-Ej duchu czego od nas chcesz!?
Jego kolega garbaty pokazał gest ściętej głowy. Dla nas oznaczało to kłopoty.
-Dobra spierdalamy stąd póki nas coś nie zabiło.
Wyminęliśmy paranormalne stworzenia,które i tak natychmiast zaczęły lecieć za nami.
Przez te stare schody połowa z nas spadła i zraniła się w nogi. Nasz bieg się zakończył.
Oby skończyło się na siniakach.
Duch zbliżał się do leżącej na podłodze Mari, która nie miała za wiele sił by się podnieść.
Do akcji wkroczyli Felix i Kim,którzy chcieli przywalić przeciwnikowi.
-No tak to duch. Wstawaj Marinette,spierdalamy.
Nagle pojawiło się więcej duchów. Na naszą czwórkę to ich było sześcioro.
Otoczyli nas ale się wymknęliśmy.
Drzwi zastawione przez paranormalną obstawę. Schowaliśmy się w salonie.
Dwie minuty później oni byli wokół nas.
Trzęsło nami tak mocno,że nie mogliśmy się ruszyć.
-My sobie stąd pójdziemy ale dajcie przejsć!
-One chyba nie skumały.
Kim i Felix przemknęli między duchami i chwycili stary telewizor we dwójkę i rzucili w okno.
Szyba została wybita i uwaga duchów skupiła się na chłopakach i telewizorze tkwiącym przed domem. Wykorzystując chwilę nie uwagi,nasi kompani pomogli nam wstać i wyszliśmy stamtąd przez okno. Duchy także ale one przez drzwi. Oddaliliśmy się od budynku,one zostały przy ogrodzeniu z tym stworem.
-Złym pomysłem było tam wchodzić-powiedziała Marinette której noga ucierpiała.
-A mi to się podobało. No i masz historie na bloga.
-Nigdy więcej tam nie wrócę.
-Dlatego,że grałeś Scooby Doo Felixie?
-Nie! Dlatego,że mogliśmy się połamać.
-Moja adrenalina nigdy nie była na tak wysokim poziomie.
-Tak samo jak twój mózg Kim.
-Ahh,zamknij się Aśka. Wsiadać do samochodu wracamy do domu.
-Czupakabra będzie nas prześladować za jej telewizor.
-Hahaha już to widzę.
I tak zakończyła się przygoda w nawiedzonym domu. Nie wiem czy ktotkolwiek z nas spał tej nocy. Te obrazy dalej nas prześladują. Ale jak to mówią hardcory raz kozie śmierć.
Noga Mari na całe szczęście była tylko lekko zwichnięta. Dobrze,że nie złamana.
Ale nigdy więcej takich przygód.
Gdy ktoś po tej akcji przejeżdżał obok tego budynku widział jak postać w ciemności podnosi coś z zarośniętego trawnika i wchodzi do domu. Drzwi się same zamykają i wszystko jest jak wcześniej.
Tak to jest jak młodzieży zachce się bawić z duchami....
Morału to ta historia nie ma. Bo to nie bajka dla dzieci. Nie pomógł nawet egzorcysta za niecałe 300...
CZYTASZ
Dedykowane One-Shoty/Różności
NouvellesTaki tam one shot dedykowany @Wintma Miałam wenę to napisałam,może nie jest on jakiś super ale jest sczerze,od serca napisany. Wintma nie prosiła mnie o napisanie tego ale ja to napisałam gdyż to ona mnie do tego zainspirowała tak więc... W opowiada...