rozdział 3

406 12 0
                                    

Stałam i czekam na wyjaśnienia. Byłam bardzo ciekawa o kogo chodziło.
- przepraszam że cię obudziłem nie chciałem, możesz iść spać dalej. Odezwał się pierwszy Wanna.

- no chyba sobie żartujesz dobrze że mnie obudziłeś bo jest już późno ale szkoda że w taki sposób. Oco w ogóle się kłócicie?

- mój braciszek przesadza i wmawia sobie jakieś głupoty. Stwierdził Jaden.

- dobra nie chcę się wtrącać w wasze sprawy ale proszę nie kłóćcie się.

Bliźnięta skinęli głową na znak że się zgadzają. Poszłam się przebrać w moje ciuchy bo już wyschły, niestety ale została na nich plama. Weszłam do pokoju chłopaków i odstawiłam ubrania na jedno z łóżek. Następnie pokierowałam się do pokoju jayli żeby się z nią pożegnać. Dziewczyna kiedy zobaczyła że wchodzę wstała z łóżka. Pozeganlysmy się długim przytulasem. Zeszłam na dół i słyszałam nadal jak chłopacy się kłócą więc stwierdziłam że nie będę im znowu przeszkadzać tylko wyszłam bez pożegnania. Było dosyć ciemno jest około 24 a ja do domu mam z 20 min na piechote. Bałam się trochę po ostatniej sytuacji ale nie miałam innego wyjścia. Przeszłam już kawałek kiedy nagle obok mnie zatrzymało się jakieś auto. Był to Jake, przeraziłam się bo Javon mówił mi żeby lepiej na niego uważać.

- podwieść cię gdzieś śliczna?

- nie dziękuję dam sobie radę.

- ależ nalegam, nie zmuszę cie ale bądź rozsądna jest już ciemno a tu o tej porze jest nie bezpiecznie.

nie myślałam wtedy za bardzo a gadanka Jake'a wydawała się dosyć mądra. Wsiadłam do auta i podałam blondynowi mój adres. Przez całą drogę nie zamieniliśmy ani jednego słowa. Gdy byliśmy na miejscu podziękowałam chłopakowi i weszłam do domu. Każdy już spał, więc cicho przemknęłam się do pokoju. Wziąłam prysznic przebrałam się w piżame i umyłam zęby. Kładąc się spać myślałam nad tym że może ten Jake nie jest taki zły w sumie wydawał się całkiem miły. Również zastanawiało mnie oco chodziło chłopakom. Po chwili zasnęłam po całym męczącym dniu.

Z rana obudziły mnie promienie słońca, które padały na moją twarz. Wziąłam telefon do ręki żeby zobaczyć która jest godzina. Okazało się że wstałam pół godziny przed budzikiem. Zobaczyłam też 15 nie odebranych połączeń i 2 razy tyle wiadomości. To byli bliźniacy z tego co zdążyłam przeczytać pisali do mnie wczoraj w nocy, gdzie jestem i czy wszystko w porządku bo się martwią. Miałam już odpisywać lecz do pokoju weszła Aria. Zaczęła na mnie krzyczeć że mam się natychmiast zbierać bo ona ma dzisiaj na wcześniejszą godzinę do szkoły. Odłożyłam więc telefon i zrobiłam to co kazała. Gdy byłam gotowa zeszłam na dół żeby szybko zjeść sobie jeszcze jakąś kanapkę przed wyjściem. Miałam już zacząć jeść ale usłyszałam jak moja siostra znowu coś do mnie mówi.

- znowu będziesz jadła? I tak już jesteś gruba, na twoim miejscu odłożyłabym to.

Niestety takie komentarze padały cały czas do mnie ze strony sióstr i w sumie nie tylko. Odłożyłam jedzenie, następnie wziąłam sobie paczkę gum i poszłam do auta. Po drodze moje siostry zaczęły się kłócić. Nie mam pojęcia oco im znowu poszło ale miałam już tego dość tych ciągłych kłótni. Gdy dojechaliśmy na miejsce do moich lekcji zostało jeszcze pół godziny, więc stwierdziłam że pójdę na salę gimnastyczną i się porościągam. Dzisiaj miały być pierwsze zajęcia z cheerleadingu. W La chodziłam na gimnastykę więc umiałam już rzeczy typu salta, przerzuty, przejścia itp. Zostało mi jeszcze trochę do przejścia i nagle zobaczyłam bliźniaków na drugim końcu korytarza. Gdy mnie zobaczyli odrazu podbiegli i mnie mocno przytulili.

- omg Maddy ty żyjesz! Krzyknął Jaden.

- tak a co mi się miało stać?

- wyszłaś wczoraj w środku nocy nic nam nie mówiąc a później jeszcze nam nie odpisywałaś. Martwiliśmy się o ciebie. Mogło ci się coś stać. Mogłaś nam powiedzieć odwieźli byśmy cię. Sama szłaś do domu nikt cię nie zaczepiał? Spytal Javon.

Już nie daje sobie rady // Javon Walton Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz