rozdział 7

378 11 3
                                    

Miałam wrażenie że Javon jest na mnie zły tylko nie miałam pojęcia oco. Teraz mieliśmy angielski. To jeden z najłatwiejszych przedmiotów więc nie słuchałam za bardzo tylko rozmawiałam z Suzie. Nagle dostałam jakąś karteczkę na ławce byłam pewna że to od któregoś z bliźniaków ale po otworzeniu okazało się jednak inaczej.

hey śliczna chciałbyś może wyjść gdzieś dzisiaj po szkole?
Ps. Jesteś najlepszą partnerką <3
- Jake

Okey tego się nie spodziewałam
Popatrzyłam podekscytowana na przyjaciółkę z ławki a później odwróciłam się w stronę Jake'a. On uśmiechnął się do mnie i wyczekiwał na moją odpowiedź. W sumie nie wiedziałam jeszcze co będę robiła, więc wzruszyłam tylko ramionami na znak że nie wiem. Kątem oka widziałam jak Wanna patrzy się na mnie i chłopaka ze złością i irytacją. Po lekcji brunet podeszedł pod moją ławkę wziął liścik i zaczął go czytać. Później podeszedł do Jake'a i powiedział że jestem już zajęta dzisiaj i zawsze, więc nawet niech nie próbuje zapraszać mnie gdziekolwiek. Gdy wrócił do swojej ławki odrazu się do niego odwróciłam.

- co to niby miało być ?!

- no co zrobiłem coś co ty powinnaś zrobić odrazu. mogłabyś być chociaż odrobinę wdzięczna.

- ale za co, może ja chciałam z nim wyjść dzisiaj albo innym razem.

- dzisiaj jesteś już umówiona a następnego razu nie będzie.

- jak to z kim niby jestem umówiona?

- ze mną i moim rodzeństwem. Przychodzisz do nas na noc.

- no dobra niech ci będzie.

Zadzwonił dzwonek na następną lekcje. W końcu chemia i kończenie eksperymentu z Jake'iem. Chociaż trochę się bałam bo tym co powiedział mu Wanna. Każdy się już dosiadł do swoich partnerów i zaczynaliśmy kończyć to co zaczęliśmy na poprzedniej lekcji.

- czyli nie wychodzisz dzisiaj? niby Javon mówił że nie ale wolę to usłyszeć od ciebie.

Poparzyłam się na niego a później na bruneta z tyłu który patrzył się na Jake'a tak jakby chciał go zabić wzrokiem.

- niestety jestem już umówiona na dzisiaj.

- i na jutro też - wtrącił chłopak z tyłu.

- no dobra to może niedziela?

- przepraszam ale też nie mogę. W niedziele zawsze się uczę.

Widziałam że chłopak bym wkurzony moją odpowiedzią bo zazwyczaj żadna mu nie odmawia. Dokanczaliśmy zadanie ale nagle Jake wylał coś na mnie. Wyglądało jakby to było przez niechcący, więc nie byłam na niego zła. Momentalnie się odsunęłam i czułam jak to coś zaczęło mi wyżerać bluzkę.

- przepraszam Maddy nie chciałem.

- nie szkodzi nic się nie stało.

Szybko podbiegł do mnie Wanna. Pani kazała natychmiast zaprowadzić mnie do pielęgniarki. Chłopak wziął mnie za rękę i zaczął prawie aż biec ze mną. To bardzo bolało widziałam że, już mam jakąś ranę na brzuchu. Weszliśmy do pielęgniarki i brunet miał już wychodzić ale poprosiłam go żeby ze mną został. Oczywiście zgodził się odrazu. Pielęgniarka kazała mi się położyć na takim specjalnym łóżku a chłopakowi usiąść na krześle obok. Rozcieła mi kawałek koszulki którego już praktynie nie było bo była tam dziura. I zaczęła mi to przemywać jakimś specjalnym specyfikiem. Bolało w chuj. Cała się trzęsłam aż w końcu poczułam jak brunet złapał mnie mocno za rękę i mówił żebym zwytrzymala jeszcze chwilę i że będzie wszystko dobrze. Już tylko gdy poczułam ciepły dotyk chłopaka i jego uspakajający głos zrobiło mi się lepiej. Gdy pani już skończyła mi to opatrzać wstałam ale nie mogłam iść w takiej koszulce bo podchodziła mi już prawie pod stanik. Spytała się mnie gdzie mam jakąś bluzę. No właśnie kurde zostawiłam ją w klasie. Popatrzyłam się na Javona a on zaczął ściągać swoją bluzę pod którą miał jeszcze koszulkę i mi ją podał. Podziękowałam mu i ją założyłam była no taka trochę za duża na mnie ale za to była ciepła i przeszła cudownym zapachem chłopaka. Gdy wracaliśmy do klasy szłam jakaś zamyślona.

- on to zrobił specjalnie Mad.

- nie prawda to był wpadek każdemu się zdarza.

- no właśnie że nie.

- niby czemu miałby to zrobić?

- dlatego że mu odmówiłaś ale spokojnie zajmę się tym.

- co nie nie nie niczym nie będziesz się zajmował. Odpuść i tak to nic nie da a ja dalej jestem przekonana że to przez przypadek.

- Proszę cię nie bądź taka naiwna. Ludzie nie zawsze są tacy na jakich sie wydawają a ja nie pozwolę cie skrzywdzić.

I w tym momencie weszliśmy do klasy.

_______________________________________

Trochę krótszy rozdział ale za to postaram się wstawić jeszcze jeden dzisiaj! 💗

Już nie daje sobie rady // Javon Walton Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz