2

13 5 4
                                    


JAEMIN POV

Dzisiejszego dnia miał odbyć się mój pierwszy dzień trenowania w SM Ent. Byłem dosyć zestresowany faktem, że nie znałem tam nikogo oprócz Yerim i Seulgi. Musiałem sam dojechać do wytworni, gdyż dziewczyny zaczęły trening dwie godziny wcześniej. Całe szczęście dobiegłem w samą porę na odjeżdżający mi autobus. Zająłem wolne miejsce, a następnie zacząłem rozmyślać, nad wydarzeniem sprzed tygodnia. Tak naprawdę uważałem poznanego wtedy Lee Jeno za tchórza, który nawet mi nie mógł w niczym dorównać. Odszedł bez słowa, nie pozostawiając żadnego śladu po sobie. Postanowiłem, że nie będę się już zamartwiać nieznajomym, gdyż buduje przed sobą swoją przyszłość i nie mam czasu na tak nie ważne pierdoły, które tylko mogłyby mi jedynie zaszkodzić.

Gdy już byłem na miejscu odrazu chwyciłem za telefon, aby napisać do Yerim i się upewnić, w której sali mam trenować. Nie chciałem pierwszego dnia wyjść na totalnego głąba, tylko pokazać się z jak najlepszej strony. Miałem już wysyłać wiadomość do dziewczyny, gdy nagle błyskawicznie przed oczami ukazał mi się nieznajomy chłopak.

-Yoooo dude, to ty jesteś ten nowy? - zapytał.

Przez moment nie mogłem zrozumieć co chciał mi przez to powiedzieć. Byłem pewny, że mówił łamanym koreańskim z angielskim. Jego akcent nie wydawał się w pewności koreański.

-Myślę, że tak. Dostałem się tydzień temu.
-To ty jesteś tą osobą, o której teraz każdy mówi w wytworni! Dude jesteś sławny!

Czyli jednak dałem dobrego show tamtego feralnego dnia. Nie ukrywałem swojej dumy przed chłopakiem.

-Kurcze my tu tak rozmawiamy, a powinnismy iść do sali treningowej. Podążaj za mną Na Jaemin!

Moment skąd on moje imię znał, jeśli mu się nie przestawiłem? On naprawdę wydawał się dosyć zakręconym człowiekiem.

Przecież byłem popularny spośród trainees. Na Jaemin ty idioto. Użyj raz mózgu, a nie dupy to ci dobrze zrobi.

Gdy już weszliśmy do znanego mi wcześniej budynku, nie dało się zauważyć, że cała uwaga była skupiona na mnie i nieznanym mi chłopaku.

-A nie mówiłem? Ludzie czują w tym momencie, że mają doczynienia z gwiazdą!
-Daj spokój, bezimienny.
-Oh wait, faktycznie zapomniałem o the most important sprawie!
-Tak zauważyłem, że nie zdążyłeś z tego wszystkiego się przedstawić.
-I'm so sorry dude, jestem Mark Lee i pochodzę z Kanady.
-To już wszystko wyjaśnia, dosyć szybko mówisz. Trenujesz na zostanie raperem?
-Bro bardzo chciałbym, zaprezentuje ci jedną z moich ostatnio napisanych piosenek i ocenisz moją technikę.

Nasza rozmowa dosyć dobrze się kleiła, lecz dźwięk windy na to, że jesteśmy na właściwym pietrze nam przerwał tę niekończąca się konwersacje. Myślałem, że to idealny moment, aby nawiązać znajomość z nowo poznanym Markiem.

Podeszliśmy do drzwi, Mark już miał łapać za klamkę. Zapytał się czy jestem gotowy, na co skinąłem głowa, na potwierdzenie.

Ujrzałem salę przepełnioną wieloma nieznajomych mi twarzy. Podążałem za Markiem do grupy chłopaków. Błagałem się w myślach, aby czegoś głupiego nie palnąć, lecz w moim przypadku to było nieuniknione.

-Dudes nie muszę wam naszego nowego gwiazdora przedstawiać, to jego pierwszy dzień. Bądźcie mili.
-Cześć jestem Na Jaemin, mam nadzieje, że świetnie będzie nam się trenowało i miło mnie przyjmiecie do grupy.
-Jestem Lee Donghyuck, ale możesz mówić do mnie Haechan, aby ci było wygodniej.
-Tutaj obok mamy naszego kolegę Zhong Chenle, jest tu od niedawna i uczymy go koreańskiego -rzekł Mark wskazując na chińczyka, który jedynie potakiwał.
-Zazwyczaj na wszystko odpowiada „tak", wiec pewnie się dogadacie - dodał Haechan.
-Tak - uśmiechnął się Chenle stając z nami i obserwując każde nasze słowo, aby domyśleć się co tak naprawdę mówimy.
-Nazywam się Park Jisung. Jestem stąd najmłodszy. - powiedział młodszy kłaniając mi się.
-Tam obok trenują nasi hyungowie, którzy prędzej od nas zadebiutują. Jest nawet tutaj rocznik 94! - powiedział Mark, machając dalej do wspomnianych chłopaków.
-To skoro jest tutaj rocznik 94... To Jisung, z którego jest rocznika? - zapytałem.
-Jestem z 2002 roku, a ty?
-2000, a dokładnie z 13 sierpnia.
-No nie wierze, czyli jednak więcej jest osób z mojego rocznika - odpowiedział zdumiony Haechan.
-To już wszystko jasne. Myśle, że możemy zaczynać - zaproponował Mark.

Mieliśmy teraz lekcje tańca, ze znanymi z wytwórni choreografami. Mógłbym powiedzieć, że jak na mnie trening był dosyć ciężki, lecz nie dawałem za wygraną i obiecałem sobie, że dam z siebie wszystko. Chłopaki naprawdę byli świetni i nie mogłem spuścić wzroku na każdego z nich, przez co czułem się lekko rozkojarzony.

-Chłopaki możemy zrobić sobie chwile przerwy? - zaproponowała Pani Kim.
-Oczywiście proszę Panią, ja podejdę po wodę dla wszystkich - odpowiedział Jisung, podążając w stronę automatu.
-Na Jaemin, czy mogę ci zająć chwile? - zapytała Pani Kim, a mi w tym momencie zaczęły się nogi uginać, niczym jakby były z waty.
-T-t-tak oczywiście.

Przeczuwałem w jakiej sprawie ubiega się do mnie Pani Kim, lecz myślałem, że jest to dosyć niezauważalne.

-Jesteś naprawdę świetnym tancerzem, lecz uważam, że nie jesteś w pełni skupiony na sobie.
-Myśle, że za bardzo przyglądasz się swoim kolegom, przez co gubisz się lekko w krokach - dodała.
-Przepraszam, za moją nieuwagę i postaram się poprawić swój błąd tak jak to jest możliwe - odpowiedziałem, przepraszając co chwilę.
-Słyszałam, że pochodzisz z Seulskiej Szkoły Baletowej, która nakłada ogromną rywalizację swoim podopiecznym. Tutaj jest naprawdę inaczej. Musisz nauczyć się pracować w grupie.
-To fakt, wcześniej nie zwracałem uwagi, na to jak ważna może być praca w grupie jak teraz.
-Proszę weź moje słowa do serca i podziękuj mi szczerze w odpowiedniej porze. Wracajmy już do grupy.

Gdy już wróciliśmy z Panią Kim do reszty, zauważyłem, że Mark jest lekko podenerwowany, lecz nic nie mówiłem. Obserwowałem tylko to co mnie otacza.

-On sobie naprawdę chyba robi jaja - powiedział Mark, patrząc ciagle na przypływające wiadomości.
-Spóźnienie to jego drugie imię, wiec nie wiem dlaczego się tak przejmujesz - dodał Jisung, biorąc łyk wody.
-Jisung ma racje, musisz oszczędzać emocje, przecież planujesz zostać liderem - dopowiedział Haechan, klepiąc starszego o jego ramię.
-Wtedy będziesz miał napływ stresu - dodała Pani Kim.

Usiadłem sobie wygodnie między Chenle, a Jisungiem czekając, aż Pani Kim ogłosi koniec przerwy.

-On jest naprawdę denerwujący - rzekł Jisung.
-Tak - powiedział Chenle, pokazując kciuka.
-Chyba nie jestem w temacie.
-Zaraz zobaczysz, dawno by już stąd wyleciał, gdyby nie jego piękna buźka - odpowiedział Jisung, tupając lekko nogą w rytmie muzyki.

Po słowach Jisunga momentalnie usłyszeliśmy głośne pukanie do drzwi, a zza nich ujrzałem jego. To był on. To on sprawił, że mój tydzień był inny od poprzedniejszych. To o nim ciagle myślałem i zamartwiałem, gdzie się podziewa i dlaczego odszedł bez słowa. Momentami próbowałem go szukać, lecz na żadnych social mediach nie mogłem go znaleźć. Było to dla mnie dosyć dziwne, skoro na przesłuchaniu nie był jeszcze trainee.

-Długo na mnie czekaliście? - zapytał Jeno, rzucając plecak w kąt.
-Nawet w moją stronę dzisiaj nie patrz - odpowiedział Mark, ukradkiem, gdy pani nie patrzyła pokazał mu środkowego palca.
-Dobrze chłopaki możemy już zaczynać, do dzieła! - zasygnalizowała Pani Kim, przygotowując się do dalszego planu zajęć.

-Cześć Nana - przywitał się Jeno, przytulając mnie i zaraz całą resztę.

Nie wiedziałem dokładnie co w tym momencie się wydarzyło i czy jestem na właściwej planecie. Wiedziałem jednak, że tego dnia dam mu tak popalić, że nie zapamięta mnie na cały tydzień, lecz na całe życie.

MY idea || norenminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz