JAEMIN POVPo całym incydencie z Jeno, upadłem na podłogę, dodatkowo mocno uderzając o panele w plecy. Chłopaki odrazu zaczęli wypytywać, czy wszystko w porządku i czy na dziś już kończyć. Oczywiście nie mogło się obejść, bez kłótni i wytykanie winy na Jeno, który po wyszeptaniu mi tych słów do ucha sprawił, że straciłem kontrole nad własnym ciałem.
- Jeno jesteś okropnym dupkiem - stwierdził Jisung.
- Chłopcy słuchajcie, ja proponuje, abyśmy w tej chwili opuścili sale treningowa i poszli coś dobrego zjeść - zaproponowała Pani Kim, zabierając kurtkę z wieszaka.
- Myśle, że wszyscy się z Panią zgadzamy i możemy ruszać! - stwierdził Mark, wiedząc, że takie wyjście naszej grupie dobrze zrobi.
- Czyli wszyscy jesteście na tak? Nie widzę żadnego sprzeciwu - dodała Pani Kim.
- Jest Pani naprawdę wspaniała, lecz chciałbym już wrócić do domu - odpowiedziałem, gdzie wiedziałem w środku, że robię źle. Te ostatnie dni były dla mnie naprawdę męczące, potrzebowałem chwili, aby dostać sam.
- Nie ma takiej mowy, że sam wrócisz sam w takim stanie do domu, gdzie mieszkasz? - wypytywał Mark, gdzie widziałem jak był przejęty. Nie chciał tak łatwo odpuścić.
- Musicie mi zaufać, że sobie poradzę, złapię w pobliżu taksówkę, nie musicie się martwić - uspokajałem tym faktem grupę i Panią Kim.
- Nie jesteś przekonujący, Jaemin... Pozwól, że razem z Markiem cie odprowadzimy pod same drzwi twojego domu, żebyśmy byli upewnieni, że bezpiecznie dostałeś do domu - zaczął recytować Haechan, czując dumę samym faktem się uśmiechając.
- Tak to jest naprawdę dobry pomysł. Liczę, że chłopaki cię odprowadzą i znajdziesz dzień na zregenerowanie swoich sił - wtrąciła Pani Kim.Jeno przez cały ten czas wpatrywał się jedynie w jeden punkt, unikając kontaktu wzrokowego każdego z nas. Wiedział, że postąpił źle, lecz samym tym był pewny, że nie przeprosi za swój czyn, tym bardziej publicznie.
W pewnej chwili oddalił się od nas. Zobaczyliśmy, że agresywnym i dosyć szybkim ruchem wziął swoje rzeczy i mocno trzasnął drzwiami. Dokładnie nie wiedzieliśmy dlaczego w tem sposób postąpił.
- Przejdzie mu. Musi się teraz na czymś wyładować - odparł Jisung, wywracając oczami.
Przez kolejne 10 minut jeszcze rozmawialiśmy w grupie, aż naprawdę stwierdziliśmy, że to już pora, aby wracać. Za wszelką cenę, chciałem wracać sam, lecz Mark z Haechanem nie dawali za wygraną. Czułem, że tym razem nie dam rady tak łatwo sobie odpuścić.
- Musimy wstąpić jeszcze do sklepu - odparł Haechan.
- Ja wiem Haechan, że weekend już jest, ale to nie jest teraz najlepszy moment - rzekł Mark, pospieszając Haechana, który definitywnie coś kręcił.
- Czy ty zawsze kurwa musisz myśleć tylko o jednym? Jaemin potrzebuje bandaży rozgrzewających na kręgosłup - odpowiedział Haechan, lekko podenerwowany.
- Naprawdę chłopaki wiele już wam zawdzięczam i nie musicie w moim kierunku nic robić! - broniłem się jak nigdy.
- Ty Mark zostań z Jaeminem i usiądźcie na tej ławce, a ja pójdę po bandaże, aby nie robić sztucznego tłumu - dodał, wskazując na ławkę, która znajdowała się tuż obok nas.
- Tak jest Panie Donghyuck - rzekł Mark.Czekając spokojnie na Haechana, którego już z dobre 15 minut nie było, Mark zdradził mi więcej szczegółów na temat imprezy Halloweenowej. Nie zauważyliśmy nawet stojącego nad nami Haechana, który machał dwoma siatkami z zakupami.
- Ya! Jaemin mam dla naszej całej trójki dobre tteokbokki, wiec nie masz wyjścia i musisz nas zaprosić do siebie - rzekł Haechan, który wiedział, że dobrym jedzeniem napewno mnie przekona i nie był w błędzie.
- Szczerze, to już sami się wprosiliście i nie zaprzeczam, abyście mnie mieli w tej chwili opuszczać - dodałem. Naprawdę byłem im wdzięczny, że tyle dla mnie robili, a znaliśmy naprawdę tak krótko.
- Jesteś uroczy, a teraz chodźmy, bo serio zaczynam coraz większy głód odczuwać, a aż zal, że nie poszliśmy dzisiaj na BBQ z naszą Pani choreografką - odparł Mark, łapiąc się za brzuch udając, że zaraz naprawdę z głodu zeświruje.Nie miałem pojęcia, jak mój dzisiejszy wieczór mógłby wyglądać, gdyby chłopaki nie wtrąciliby się do mojego życia i dosłownie mojego domu. Byłem również pewny, że gdyby nie oni, to napewno ten wieczór nie byłby jednym z moich najlepszych, a samemu nie wiem, czy dałoby mi się opanować sytuacje. Czułem, że z czasem naprawdę zaczniemy się traktować jak rodzina, czego do tej pory mi najbardziej brakowało. Muszę jedynie znosić pewną osobę, lecz wiem, że to dopiero początek. Obym jedynie nie skończył z czymś złamanym, lub kontuzją, bo wtedy sam temu szczeniakowi oberwę obie kończyny i skończy się uśmiechać od ucha do ucha. Cholera, Jaemin zaczynasz coraz bardziej ukazywać swój gniew do nowo poznanego wroga, Lee Jeno.
Zbliżaliśmy się do drzwi wejściowych mojego apartamentu, z racji, że już dawno było po ciszy nocnej, to musieliśmy się dostosować do zasad i dotrzeć w spokoju do mieszkania. Wiedziałem, że chłopaki są wyczerpani, wiec szybko z portfela sięgnąłem po kartę do drzwi i za jej pomocą otworzyłem wrota do moich „skromnych progów".
- Mark, tu jest jakby luksusowo - dodał Haechan, który już po samym korytarzu nie mógł przeżyć uroku mieszania Jaemina.
- Mieszkasz tu sam? Naprawdę dużo miejsca tu masz dude - odparł Mark, który odrazu po zdjęciu butów i założeniu kapci skierował się fotela i skulił w rogalika.
- Jestem tutaj sam i czasami moja przyjaciółka Yerim mi tu towarzyszy, abym nie zwariował z samotności - powiedziałem, przeczesując włosy ręką.
- Teraz nie pozwolimy, abyś czuł się sam. Spodziewaj się nas minimalnie 7 dni w tygodniu - zaśmiał się Haechan, wyciągając zakupy na wyspę w kuchni.
- Otóż to! Takich gości jak my to napewno jeszcze nigdy w życiu nie miałeś! - odpowiedział Mark.
- Wyrobie wam kartę za niedługo do domu i będziecie mogli sprzątać za mnie w każdą sobotę i robić zakupy do lodówki - zaśmiałem się.W tamtej chwili razem przygotowaliśmy stół do jedzenia, byłem dobry w gotowaniu ramyun, więc zająłem się tym. Haechan pilnował tteokbokki, a Mark wykładał sztućce na stół. Wyglądało to lepiej od innych wypasionych zastaw w restauracjach. Poznałem chyba anioły, a nie przyjaciół. Byli nieziemscy.
- Smakuje idealnie, możesz Mark podać do stołu - wskazał ręką na wrzący garnek i pysznymi paluszkami ryżowymi.
Podczas, gdy starszy zajął się organizacją stołu i dopiął wszystko na ostatni guzik, Haechan pomógł mi założyć rozgrzewający plaster. Bolało mnie w boku i spodziewałem się, ze napewno mam pięknie ubitego siniaka.
- Kurwa Jaemin, ten siniak jest aż czerwony! - zaczął panikować Haechan, nie wiedząc, czy ma dzwonić po karetkę, czy nadal być moją prywatną pielęgniarką.
- Błagam nie panikuj, jutro będzie po problemie! - próbowałem uspokoić Haechana, od dalszej paniki.
- Dobrze powinno się trzymać i na początku będzie cie lekko piekło, ale później powinieneś się przyzwyczaić, gdyż będzie coraz bardziej cię rozgrzewać! - dodał Haechan, ciagle obserwując moje plecy.
- Dziękuję ci naprawdę hyung, a teraz możemy już zasiąść do stołu, Mark zacznie się niepokoić!
- Masz racje, nie po to tak się starałem nad moim wyczynowym daniem, aby miało zaraz wystygnąć i być niedobre - odparł Haechan, odprowadzając mnie z pokoju.Mark miał lekko skwaszoną minę, lecz czekał na nas, abyśmy razem mogli zacząć jeść i nawet nie zauważyłem, gdy nasza trojka zasnęła razem na podłodze. Przysięgam nic tamtej nocy nie piliśmy. Zmęczenie z dobrym jedzeniem sprawiło, że zasnęliśmy gorzej niż niemowlaki.

CZYTASZ
MY idea || norenmin
Genç KurguJaemin i Jeno to para nie spełnionych trainees, którzy pragnęli poświecić się swojej pasji w zostaniu idolem. Plany się krzyżują, gdy Jaemin zaczyna czuć coś więcej do Jeno i nie chce być tylko jego przyjacielem. Musieli wybrać, jednak czy wybierają...