Promienie słońca oświetlały bladą twarz śpiącej kobiety. Szczęście jednak nie było po jej stronie, gdyż podczas błogiego snu usłyszała tak znienawidzony dzwonek. Muzyka, chociaż leciała tylko przez kilka sekund, dudniła w uszach kobiety dwa razy dłużej. Z ociąganiem wstała z wygodnego łóżka w jej sypialni, aby powoli ruszyć w stronę kuchni, w której zaczęła robić sobie wymarzoną kawę. Popijając przygotowany już napój zauważyła leżącą na drewnianych płytkach dalej brudną spódnice, której plama nie wyglądała, aby miała się odeprać. Długie westchniecie opuściło usta kobiety, sytuacja z wczoraj dawała o sobie znać od samego ranka. Czuła poczucie winy jak potraktowała młodą kelnerkę, nie powinna odchodzić bez słowa gdy dziewczyna naprawdę martwiła się o nią. Dodatkowo ten mężczyzna, który nie potrzebnie zaangażował się w tak niewielką sprawę. Kobieta pokręciła głową chcąc odgonić myśli od sytuacji w kawiarni. Roztrząsanie wydarzeń, które miały już miejsce jedynie doprowadzało ją do bólu głowy. Kelnerka pewnie dzisiaj już zaczęła prace i nie wpłynęła na nią ta sytuacja. Taką miała nadzieje.
Po zjedzeniu i wypiciu ruszyła do łazienki chcąc ubrać się w przygotowane ubrania, z którymi będzie musiała się męczyć cały dzień. W tym samym czasie zadzwoniła po taksówkę, która zawiozłaby ją do jej nowego miejsca pracy.
*******
Wsiadając do taksówki przywitała się grzecznie z kierowcą, który odrazu jej odpowiedział. Kobieta spoglądając na mężczyznę stwierdziła, że nie pasował do otoczki taksówkarza. Jego postawa i aparycja, które dodawały mu stanowczości i elegancji nie współgrały z tanim samochodem z zdartymi fotelami. Spoglądając w stronę lusterka zauważyła okalającą na twarzy mężczyzny bliznę, która ciągnęła się przez prawe oko, aż przecinając brew.
Wczoraj też spotkałam mężczyznę z blizną, cóż za przypadek.
Stwierdziła.
Konfrontując wczorajszego spotkanego mężczyznę z dzisiejszym zauważyła kilka wspólnych cech, jednak dźwięk klaksonu wyrwał na dobre kobietę z tych przemyśleń.
-Kurwa, jeździć nie umieją jebani.
Usłyszała wiązankę przekleństw z strony kierowcy, które rozbawiły kobietę, która nie powstrzymując się parsknęła cicho, co nie uszło uwadze mężczyzny.
-he? Co w tym jest śmiesznego kobieto?
Jego agresywna postawa zdziwiła kobietę, chcąc nie chcąc przekleństwa podczas jazdy tym bardziej męskiej części społeczeństwa wyglądały zabawnie. Kobieta nie chciała drążyć tematu cicho przeprosiła za nietakt.
-Następnym razem ktoś inny będzie brał tą robotę. Pieprzeni Haitani.
Kobieta słuchała nieprzyjemnych określeń na temat dwóch osób, które najwidoczniej nie wywiązują się z obowiązków w pracy.
-Myśle, że powinien Pan starać się o podwyżkę, jeśli pracuje się za kilku.
Napomknęłaś chcąc rozluźnić atmosferę. Jednak chęć pomocy skonfrontowała się z rzeczywistością gdy mężczyzna zaciskając mocniej ręce na kierownicy odpowiedział jej.
-Nie chodzi tu o pieniądze, a o czas, który muszę poświęcać przez niańczenie Ciebie!
Kobieta spojrzała się na niego niezrozumiale nie wiedząc, co odpowiedz na ten dziwny wybuch złości. Odrazu zauważyła jak mężczyzna robi się blady po wypowiedzianych słowach i zaczął szybko przepraszać kobietę tłumacząc, że ostatnio zbyt często trafia na dziecinnych klientów, którzy nie umieją siedzieć cicho. Widząc stres w oczach faceta kobieta uśmiechnęła się pocieszająco do niego, uznając, że przyda mu się urlop, aby odpoczął od ciągłej jazdy.
Resztę drogi nie wymienili już żadnego slowa, a dopiero przy wysiadaniu z auta krótko pożegnała się z kierowcą.Nie zważając na tłumy na chodniku kobieta ruszyła pewnie do pracowni zapominając o kolejnym mężczyźnie z blizną. Omijając kilka sklepów z odzieżą zauważyła tak stęskniony baner szwalni odzieży. Lekki uśmiech ozdobić twarz kobiety, która zadowolona przekroczyła próg budynku.
-Halo Mitsuya?
Zapytała niepewnie kobieta przez ciszę panującą w sklepie, jednak po chwili usłyszała szybkie kroki, a za rogu wyłonił się 28-letni przyjaciel Takashi.
-Shi-Shi! Wreszcie jesteś, myślałem, że już rozmyśliłaś się z pracy tutaj.
Zawołał ją przyjaźnie Takashi, używając tak przez nią znienawidzonego przezwiska.
-Naprawdę Mitsuya? Widzimy się pierwszy raz od roku, a ty witasz mnie tym przezwiskiem?
-Wybacz haha, wiem, że nie przepadasz za nim.
-Jednak dalej go używasz.
Wytłumaczyła go szybko, a jej przyjaciel śmiejąc się krótko zaprosił ją na górę, aby pokazać nowe stanowisko pracy. Było to drewniane biurko należące wcześniej do Mitsuyi, na nim leżała sterta materiałów do szycia, a także kilka szkicowników, które będą przez kobietę używane.
-Mam nadzieje, że twoja głowa jest pełna pomysłów, gdyż za miesiąc odbędzie się pokaz mody moich ubrań.
Kobieta wytrzeszczyła oczy patrząc na Takashiego w szoku. Nie sadziła, że jego biznes tak szybko się rozkręca, najwyraźniej za mało w niego wierzyła.
-Naprawdę? Gratuluje Takashi, czuję się jak dumna Matka!
Przytuliła mocno przyjaciela, który z takim samym zapałem objął ją. Ich znajomość tworzyła się, aż od dziecięcych lat i byli wdzięczni jak długo przetrwała. Pielęgnowali swój wspólny czas, nie chcąc tracić chwili na bezsensowne rozmowy, a wyciągali z tego wszystko co najlepsze.
Kilka godzin pracy w pracowni szybko minął kobiecie. Wychodząc z budynku pożegnała się z Takashim obiecując mu, że jutro także pojawi się w sklepie, na co Mitsuya rzucił szybkiego buziaka w powietrzu, którego kobieta z śmiechem złapała. Ich relacja nigdy nie była romantyczna, a takie gesty odbierali z przymróżeniem oka, jednak traktowali siebie jak rodzeństwo, a nie partnera życiowego. Niestety z trzeciej osoby ta sytuacja wyglądała inaczej. Mężczyzna obserwujący ową parę przymrużyć wściekle oczy. Doszedł do wniosku, że trzeba szybciej wprowadzić plan odzyskania jego Shi Fukinishi.
—————————————————————
Witam <3
Rozdział trochę krótszy, bo ma niecałe 900 słów, jednak jeśli wena mnie nie opuści następny rozdział będzie już na początku następnego tygodnia.
W mojej opowieści Mitsuya ma swoją dość popularną szwalnie ubrań, w której także będzie pracowała nasza bohaterka. Ta jej imię i nazwisko jest śmieszne, jednak takie miało być.
Mam nadzieje, że rozdział się spodobał i będziecie czekać na kolejne.
Buziaki <3333
CZYTASZ
|Come back| bonten
RandomHistoria 25 letniej kobiety, która dawno już zapomniała o ciążacej na jej ramionach przeszłości. *Jestem to moja pierwsza książka, dlatego liczę na wyrozumiałość, jeśli oczywiście ktokolwiek ją przeczyta*