Rozdział 1

350 21 5
                                    

Rozbita filiżanka na podłodze, chłodna ciecz cieknąca z długie spódnicy kobiety i przerażony krzyk kelnerki był głównym widowiskiem w popularnej kawiarni. Wszystkie oczy spoglądały zaciekawione na wydarzenie, które na chwile odwróci ich uwagę od dotychczasowych zajęć. Kobieta uspakajała z krzywym uśmiechem młodą pracownice, nie chcąc dłużej być w centrum zainteresowania ludzi przesiadujących niedaleko jej.

-Przepraszam najmocniej! Zaraz wszystko posprzątam!

Powiedziała kelnerka, chcąc swoją ścierką wytrzeć przemoknięty materiał ubrania.
Kobieta próbowała złapać rękę i powiedzieć dziewczynie, że sama wyczyści swoje ubranie, jednak w jej zasięgu wzroku zauważyła długą, kościstą dłoń musi być mężczyzny, która zręcznie złapała odpowiedniczkę kelnerki i odsunęła ją od kobiety.

Wzrokiem skandowała profil mężczyzny. Pierwsze, co rzuciło się w oczy kobiecie były do ramion różowe włosy, które w tej chwili opadały na policzki, na których znajdowały się dwie blizny okalające kąciki ust. Mężczyzna odsunął delikatnie, jednak stanowczo kelnerkę, aby zaprzestała swoich działań. Odruchowo odepchnęła jegomościa tym samym zawracając jeszcze wiekszą uwagę ludzi wokół. Kobieta patrząc na tą sytuacje bez większych problemów doszła do wniosku, że powinna wyjść stąd jak naszybciej, ponieważ zaczęła drzeć jej ręka przez szepty innych klientów. Tak więc zrobiła wstając i zabierając płaszcz z fotela ominęła zdruzgotaną kelnerkę i nieznajomego mężczyznę. Słyszała jeszcze szybkie przeprosiny dziewczyny najprawdopodobniej w jej stronę, jednak kobieta nie zwróciła na nie większej uwagi.

Patrząc na zegarek, który zdobił jej lewą rękę wyszła z kawiarni stając na mokrym chodniku. Chłodne i świeże powietrze wdarło się do jej płuc dając kobiecie czas na wzięcie głębokiego oddechu, które uspokoiło ją. Bez problemu zarzuciła na siebie swój granatowy płaszcz chcąc uchronić się od temperatury panującej tej nocy, jednak nie odczuła dużej zmiany, więc otuliła swoje ręce jej własnym ciepłym oddechem. Spojrzała na ulice szukając najbliższej taksówki, która mogłaby zabrać ją do domu, a ujrzawszy ją po chwili ruszyła w jej stronę i kiwając do kierowcy wsiadła do niej.

*???*

Wychodząc dziewczyna spojrzała, czy aby napewno wszystko zamknęła i upewniwszy się w tym wyszła tylnymi drzwiami. Rozejrzała się po wąskiej uliczce i z ulgą stwierdziła, że ma dzisiaj szczęście nie musząc wyganiać bezdomnego miotłą. Trzymała w rękach worek wypełniony śmieciami i niedojedzonymi przekąskami i ciastami. Westchnęła ociężale. Pierwszy raz mogła zabłysnąć w oczach szefowej, która pozwoliła jej zrobić kanapki dla klientki, której po pierwsze nie smakowały, bo tylko ledwo nadgryzła ją, a na dodatek wywołała zamieszanie swoją wrodzoną niezdarnością.

-Mam nadzieje, że nie zepsułam reszty wieczoru tej Pani.

Pomyślała dziewczyna na głos.

-Myśle jednak, że zepsułaś.     

Wzdrygnęła się na głos, który usłyszała z swojej lewej. Z szybkością światła schowała się za śmietnikiem, bojąc się kim może być osobnik. Jednak zamiast dźwięku wysuwanego noża usłyszała melodyjny śmiech mężczyzny.

-Haha Przepraszam bardzo, jeśli cię przestraszyłem, nie miałem tego w intencjach.

Dziewczyna zdziwiona wyjrzała za kontenera widząc tego samego mężczyznę sprzed ostatniej godziny, z którym miała konfrontacje w kawiarni.

-To Pan z wcześniej!!

Mężczyzna w lekkim szoku patrzył na wyskakującą 20-letnią kobietę za śmietników pokazującą na niego palcem. Odwrócił się zmieszany, czy przypadkiem ktoś za nim nie stoi, jednak nie widząc nikogo, odpowiedział jej.

|Come back| bonten Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz