POV. Vasquez
Odebrać... czy nie odebrać...
Brakuje mi go... ale czy rozmowa w tym momencie to dobry pomysł?
Dobra... raz się żyje.
Odebrałem i przyłożyłem telefon do ucha.
- Hej Vas. - Powiedział Erwin jak gdyby nigdy nic.
- Hej, dawno się nie słyszeliśmy co?
- No to prawda... słuchaj... wiem że spieprzyłem, ale potrzebuje twojej pomocy.
- Jakiej?
- Możesz mieć oko na okolicę Pettersona?
- Na ten jego gang? Po co?
- Jadę tam obgadać... porwanie Kuia... - Powiedział niepewnie.
- Erwin... dobra, pojadę i będę w okolicy, jak się czegoś dowiesz to mów.
- Okej... pa.
- Pa.
Rozłączył się.
Schowałem telefon do kieszeni po czym wziąłem głęboki wdech i spojrzałem przez okno. Patrzałem na budynek przed komendą.
- Kto dzwonił? - Zapytał Montanha podchodząc do mnie.
- Erwin... chciał żebym mu pomógł.
- W tej sprawie?
- Tak... mam go ubezpieczać w rozmowie z Pettersonem.
- Tym gangusem? On jest jebanym katem południowego LS.
- Ale nie całego, on ma swoją dziesięcioosobową bojówkę, ja mam ponad 7 tysięcy.
- Humor ci dopisuje widze.
- Zdecydowanie... dobra, załatw to co ci powiedziałem a ja jadę. - Powiedziałem odchodząc w stronę wyjścia. Wsiadłem do czarnego Explorera i odjechałem dzwoniąc jeszcze raz do Erwina...
POV. Hank
Wszedłem do biura, zastałem tam jedynie Gregorego, Vasquez był i się zmył. Brunet rozmawiał z kimś przez telefon. Po chwili odłożył słuchawkę a ja usiadłem na krześle przy swoim biurku.
- Gadałem z Szeryfami z Paleto, dzisiaj wieczorem będą gotowi. - Powiedział odkładając telefon.
- To dobrze... a Vas? Gdzie pojechał?
- Obstawiać apotkanie Erwina z Pettersonem.
- Z tym gangusem? Pojebało ich? Przecież to zabójca.
- Wiem i dlatego się trochę martwię.
Vasquez postąpił by tak głupio? Rozumiem że kocha Erwina i zrobi dla niego wszystko, ale ta rozmowa będzie ich ostatnią na 99%. Cholera...
- Kurwa jadę tam. - Odparłem wstając z krzesła i zakładając kurtkę.
- Pojebało cię?
- Nie zostawię przyjaciół w potrzebie. - Podeszłem do drzwi po czym złapałem za klamkę.
- Czekaj! - Krzyknął Montanha. - Eh... jadę z tobą... - Odparł wstając i podchodząc do mnie po czym wyszliśmy z biura na parking.
POV. Kui
Ugh... kaszel, od tylu tygodni, ledwo co żyje w tym kurzu i smrodzie. W jakimś magazynie na odludziu, choć chyba nie takim dużym bo słychać ciężarówki i samochody.
Gdzie ja jestem?
Zadaje sobie to pytanie z dnia na dzień.
Czy oni wiedzą że żyje?
Pewnie uznali że nie...
Szukają mnie?
Chuj wie.
Siedziałem związany na krześle przy ścianie wielkiego pomieszczenia z betonu.
Znów kaszel...
Spojrzałem na drzwi przy ścianie obok... tam musi być wyjście...
POV. Erwin
Odszedłem od Vasqueza po czym poszedłem do bloku.
Od razu zauważyłem typów z gangu Pettersona, odznaczali się czarnymi ubraniami i czerwonymi hustami na szyi. Podeszłem do drzwi i wtedy jeden z nich mnie zaczepił.
- A ty siwy do kogo?
- Muszę rozmawiać z Pettersonem.
- Czego od niego chcesz?
- Sprawa osobista.
- Masz broń?
- Nie.
- W takim razie zapraszam. - Wpuścił mnie do środka cały czas patrząc na mnie. Wszedłem po schodach szukając jakiegoś pomieszczenia gdzie mógłby być mój cel. Po chwili zauważyłem zamknięte drzwi i z mężczyzną stojącym obok jak ochroniarz.
- E! Czego tu?! - Kfzyknął.
- Gadać z Pettersonem chciałem. - Podeszłem do niego.
- Obróć się.
Zrobiłem to co kazał, przeszukał mnie i nic nie znalazł.
Całe szczęście
- Dobra... czekaj. - Wszedł do pokoju i po chwili wyszedł. - Możesz wejść. Odsunął się od drzwi i wpuścił do środka.
Wszedłem do pokoju z biurkiem, szafą, i dużym łóżkiem z boku. Stanąłem na czerwonym okrągłym dywanie po środku pokoju. Stałem przed Pettersonem siedzącym za biurkiem, czarnoskóry z czarną brodą i ogoloną głową.
- Ooo! Knuckles! Dawno cię nie widziałem! - Powiedział zadowolony wstając zza biurka...
POV. Vasquez
A więc jednak się znają...
Oby nie skapnął się że to obława...
Petterson już od dawna jest poszukiwany, lecz zwykłe aresztowanie nie wystarczy, potrzebne dowody, i dzięki podsłuchowi je zdobędziemy...
CZYTASZ
I teraz już wiesz dlaczego?! / Vaskles & Mover [Zakończona]
FanfictionDwaj mężczyźni mieszkają w tym samym mieście, są dobrymi znajomymi i często pomagają sobie nawzajem. Nadchodzi sytuacja gdzie jeden z nich przeżywa stratę... lecz potem zysukje lepszą i bliższą znajomość. A druga para - przyjaciele, od dawna... zako...