Rozdział 56.,,Teraz już wiem - END"

382 26 11
                                    

Teraz już wiem
Po co to było
Po co te spędzone godziny nad tym
By w końcu ostudzić wewnętrzne emocje
By zakończyć rozwój tej akcji
I zacząć nową...

POV. Vasquez

Jechaliśmy kilka minut, szczerze, niespodziewałem się że będę tu i teraz, na tym miejscu, mogłem umrzeć kilka razy od pewnego czasu. Postrzał, oblanie toksyną, dostanie w nos... tyle okazji do śmierci lecz jej nie dostałem.

Nie wypełniłem jeszcze swojego zadania na tym świecie.

Lecz czym nim jest?

Bycie z Erwinem? Pomoc Davidowi? Zranienie Thomasa? A może wkurwianie wszystkich dookoła?

Nie wiem tego ja, nie wie nikt... może poza Bogiem który napisał tą historię...

Nie wie nikt...

Podjeżdżaliśmy pod blok Carbonary. Stanąłem na wolnym miejscu po czym wysiadłem z Dodge'a a że mną siwowłosy i brunet. David rozejrzał się niepewnie po okolicy, pewnie znów szukał pułapki FBI.

Byłem przejęty jego zachowaniem, ciągłe rozglądanie się, strach w oczach, życie go zniszczyło. Może ta rozmowa go naprawi.

Stanęliśmy we trójkę na chodniku przed blokiem. Spojrzałem na Davida który od razu zrozumiał co chce mu przekazać. Kiwnął głową na zgodę po czym podszedł do domofonu. Zadzwonił pod mieszkanie 21. Czekał, czekał i czekał, a cisza trwała, nikt nieodbierał. Słyszałem jak przeklinał pod nosem ,,Kurwa odbierz", to w jego stylu.

Ja z Erwinem staliśmy trochę dalej patrząc jak David dalej usiłuje się dodzwonić. Lecz gdy za trzecim razem nieodbiera życie postanawia dać mu trochę nadziei. Drzwi od klatki się otworzyły, David spojrzał na chłopaka który wyszedł z budynku. Stali wpatrzeni w siebie, czułem że jest dobrze... choć wyglądało że jest źle.

Ich wzrok skupiał się na oczach drugiego, osiadł w źrenicach. Nagle usta Davida zaczęły coś mówić, lecz nic nie słyszeliśmy, byliśmy z Erwinem za daleko...

POV. David

Stałem wryty w ziemię, patrzałem w jego piękne tęczówki chcąc przybliżyć się i widzieć tylko je... lecz wiedziałem że nie mogę.

Po wyzywaniu siebie wewnętrznie, po agresji na domofon zebrałem się by powiedzieć mu zwykłe ,,Cześć". I nic więcej.

- Hej David... - Odpowiedział przełykając ślinę. Chyba się bał. - C-co tu robisz? - Zająkany poprawił kołnierz od kurtki.

- Chciałem pogadać. - Odparłem po chwili.

- Nie mamy o czym. - Odpowiedział niepewnie chcąc odjeść. Złapałem go za ramię przez co zbliżyliśmy się do siebie.

- Kurwa Carbo! Chcę Ci coś powiedzieć... - Westchnąłem czując żal że nie zrobiłem tego wcześniej. - Przepraszam... - Powiedziałem puszczając jego ramię. - I... kocham cię. - Dodałem po chwili wewnętrznie pustosząc wspomnienia z Kasynem, FBI... I wszystkim innym co doprowadziło do tej sytuacji.

Po chwili ostudziło mnie jego ciche ,,Też cię kocham..." po czym powoli wtulił się we mnie. Oddałem uścisk jak najmocniej po czym pocałowałem w czoło.

Chcę być przy tobie już na zawsze...

POV. Vasquez

Patrzałem cały czas na tą scenę. Prawię się rozpłakałem choć nie słyszałem co mówili. Ale wiem jedno, kochają się, i będą razem, to się teraz liczyło.

I teraz już wiesz dlaczego?! / Vaskles & Mover [Zakończona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz