✨4✨

38 3 16
                                    

-Michał! Michał!!!
-Aguś, co się dzieje?! Aguś?! Agnieszka!!!
-Michał, ja chyba ro-aaaaa!
-Już kochanie, spokojnie, jestem. Chodź, dasz radę zejść do samochodu?
-Mhm.-mruknęła blondynka
Oboje byli przerażeni. Dalej pamiętali finał pierwszego porodu, a później każdą kolejną stratę. To była siódma ciąża Śniegockiej. Tym razem mieli nadzieję, że uda im się szczęśliwie powitać maleństwo na świecie. Fakt, opiekowali się córką Michelle, ale to było zdecydowanie co innego. Mała co prawda mówiła do nich mamo i tato, ale wszyscy wiedzieli, że jej prawdziwi rodzice nie żyją.
Gdy podjechali pod szpital, Agnieszka zemdlała.
-Halo! Pomocy!!! Moja żona!-Michał krzyczał na całe gardło.
Po chwili lekarze zabrali kobietę na salę, a jej mąż został na korytarzu. Czuł, że strach go obezwładnia

-Próbujemy ratować matkę.
-Ale jak to? Co z moim dzieckiem?!-Wykrzyczał młody mężczyzna.

-Dzień dobry, kochanie.-uśmiechnął się szatyn
-Dzień dobry.-ucałowała go żona
Kiedy podnieśli kołdrę, ujrzeli plamę krwi na prześcieradle.
-Michał...-blondynka spojrzała na męża, licząc, że powie jej, że to zły sen.
-Aguś... -w odpowiedzi tylko mocno ją przytulił.

-Doktorze, co z naszym dzieckiem?-zapytali niemal jednocześnie
-Przykro mi.-mężczyzna odwrócił się i wyszedł z sali

Michał zmusił się, żeby wstać z krzesła i zadzwonić do Brwinowa. Uznał, że mała Hania powinna wiedzieć o tym, co się dzieje. Przynajmniej o części historii. Podszedł do aparatu i wykręcił numer.
-Dzień dobry.-odezwał się
-Dzień dobry, Michał! Co tam u was?-po drugiej stronie rozległ się ciepły głos jego mamy
-Dzwonię ze szpitala, Aga rodzi.-pod koniec jego głos lekko się załamał.
-Wszystko dobrze?-Zmartwiła się Ania
-Nie wiem, mamo! Pod szpitalem zemdlała, wzięli ją do sali i nikt nie wyszedł, cały czas czekam. Boję się, cholernie się boję! Co jeśli znowu coś się stanie?! Aga tego nie wytrzyma, cały czas się obwinia, o każdą stratę!-Śniegocki nie hamował łez
-Michaś, będzie dobrze! Obiecuję!
-Z kim rozmawiasz, Aniu?-w tle rozległ się męski głos
-Z Michałem.-szybko odparła rudowłosa, jednocześnie pokazując mężowi, żeby zabrał wnuczkę do drugiego pokoju.
-Mamo, możecie powiedzieć Hani, tylko błagam, omiń szczegóły, ot, mamusia rodzi, tatuś czeka, nic więcej, i tak już swoje przeżyła.-mężczyzna uronił pojedynczą łzę.
-Synku, będzie dobrze, daj znać jak będzie po wszystkim, przyjedziemy do was jak najszybciej, kocham cię, pa!-Winna uspokajała syna
-Pa, mamo.-Michał blado się uśmiechnął.
Mijały kolejne minuty, a on miał wrażenie, że to już wieczność. Nagle otworzyły się drzwi i oczom Śniegockiego ukazał się lekarz.
-Pan Michał Śniegocki, mąż pani Agnieszki?-zapytał
-Tak, to ja.-mężczyzna podniósł się z krzesła. Nie zadawał pytań, nie wiedział, czy chce znać odpowiedź. Powoli podszedł do lekarza.
-Gratuluję, ma pan syna!-siwowłosy wyciągnął do niego rękę.-może pan wejść do żony.
Michał, niewiele myśląc ruszył w podskokach. Łzy strachu ustąpiły miejsca łzom szczęścia. Gdy otworzył drzwi, zobaczył Agę, trzymającą na rękach maleńkie zawiniątko. Jej twarz była cała mokra. Śniegocki podszedł do żony, objął ją ramieniem i przywitał się ze swoim nowonarodzonym synkiem. On i Agnieszka byli w tym momencie najszczęśliwszymi ludźmi na świecie.

Dobry wieczór kochani, uznałam, że Śniegoccy potrzebują happyendu, a jak wiadomo, na scenarzystów nie ma co liczyć, więc sobie (i Wam przy okazji) sama napisałam. Wybaczcie mi proszę zabicie Michelle, ale umówmy się, to trochę ułatwia sprawę hahahahah. Dobranoc 🤍🫐

Codzienność-wieczność «one-shoty»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz