✨7✨

17 1 0
                                    

-No tak, wpadłam... Bez wątpienia wpadłam-mruknęła blondynka.
-Jilly, ty bez wątpienia wpadłaś. I to po samiutkie uszy!-przyjaciółka spojrzała na nią z cieniem rozbawienia na twarzy.
-Ale, na litość boską, czemu to ten idiota? I kiedy to się do cholery stało? Jak?! Jak, ja się pytam!?-dziewczyna wyrzucała z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego.
Tak naprawdę, to dobrze wiedziała, kiedy to się stało.
Była zmęczona, próby do Jeziora Łabędziego ją wykańczały, ale znalazła w sobie resztkę sił, żeby pójść na mecz Gabriela. W końcu kiedy oboje dostali propozycje wyjazdu do szkoły w Waszyngtonie, który był dosłownie na drugim końcu Stanów, on obiecał, że będzie na każdym jej występie, a ona obiecała, że nigdy nie opuści choćby jednego meczu. A obietnic na mały palec się nie łamie. Wstała, zarzuciła na siebie czerwoną bluzę i ruszyła na halę. Udało jej się znaleźć miejsce na trybunach i gra się rozpoczęła. Po drugiej kwarcie ich drużyna miała dosyć znaczną przewagę, do czego oczywiście dość znacznie przyczynił się Gab. Brunet, schodząc z boiska podszedł do dziewczyny i lekko ją objął na powitanie, fundując jej tym samym nienawistne spojrzenia grupki tancerek. Po meczu, gdy chłopcy byli już w szatni, Jillian postanowiła poczekać na trybunach, bo krzyk z pomieszczenia zdecydowanie ją odstraszał. No tak, w końcu mistrzowie USA musieli wyrzucić z siebie te emocje. Po chwili Gabriel znalazł się tuż obok blondynki i usiadł.
-Gratulacje -szepnęła, siląc się na uśmiech.
-Hej, co się dzieje?-chłopak pochylił głowę, żeby lepiej zobaczyć wyraz twarzy swojej przyjaciółki.
-Nic, jestem cholernie zmęczona-mruknęła
-Rozumiem, chcesz się przejść, czy wolisz gdzieś posiedzieć?-zapytał z wyraźną troską.
-A ty nie idziesz świętować z chłopakami? Przecież zdobyliście ten tytuł
-Nie, oni cały czas będą pili, a ja przecież i tak nie mogę przez leki.-odparł.
-O, zapomniałam, przepraszam-dziewczyna zaczęła nerwowo bawić się palcami.
-Przecież nic się nie stało, mała-brunet uśmiechnął się delikatnie.-idziemy na spacer, czy zostajemy w campusie?
-Zostajemy-odpowiedziała trochę pewniej.
I to był ten moment. W Jillian coś pękło i ze zmęczenia oparła głowę na ramieniu przyjaciela. On objął ją w talii, a ona nie protestowała.
-Cholera, gdzie jakieś resztki mojego instynktu samozachowawczego?-zganiła się w myślach, ale pozostała w tej pozycji. Nagle, zupełnie z zaskoczenia spod przymkniętych powiek pociekły jej łzy. Kiedy pierwsza z nich wylądowała na ramieniu Gabriela, chłopak spojrzał na nią z troską.
-Co się dzieje, mała?-zapytał
-Mówiłam ci, wszystko okej, tylko jestem po prostu zmęczona.-odparła.
-Jilly, widzę, że coś jest nie tak, więc proszę, nie kłam-drążył chłopak.
-Nic takiego, po prostu miałam fitness i ta stara wariatka zwyzywała mnie od grubasów-wyznała drżącym głosem i rozpłakała się na dobre.
-Ja pieprzę, ona jest jakaś specjalna! No do ciężkiej cholery czy ona się słyszy!? -zirytował się brunet -Ty, czekaj, ty zdajesz sobie sprawę z tego, że to co mówiła było nieprawdą, tak?-upewnił się.
-No niby tak, ale gdzieś w środku to dalej boli, gdzieś tam siedzi ta jedenastoletnia Jill, która dobrze wie, że nie ruszy jutro śniadania. Gdzieś tam jest Jill, która słyszy od własnej rodziny, że wygląda jak prosiaczek. I mimo wszystko to po prostu boli.-szeptała, próbując opanować drżenie.
W odpowiedzi Gab tylko przycisnął ją mocniej do siebie. Wiedział, ile ta drobna istotka przeszła i jak wysoką cenę musiała zapłacić, by spełnić swoje marzenie. I uznawał to za kompletną niesprawiedliwość.
-Hej, ziemia do Jilly, halo, jesteś?!-Camilla stukała współlokatorkę w głowę-no odpłynęła zupełnie-podniosła wzrok na chłopaka, który głową dotykał sufitu.-Jillyyyy!-ciemnowłosa krzyknęła.
-C-co się s-sta-ało -blondynka zdezorientowana podkręciła głową-przepraszam, zamyśliłam się.
-Zauważyliśmy-odparła rozbawiona brunetka.
-Jacy "śmy"?
-No Cama i ja-odpowiedział Gabriel.
-Oj, zapomniałam, że umówiłam się z Beth!-krzyknęła Camilla i wybiegła z pokoju.
Gab i Jillian skwitowali to tylko ironicznymi uśmiechami.
-Matko, tak bardzo cię przepraszam, zupełnie zepsułam ci świętowanie tamtą sceną. Tak mi głupio!-Dziewczyna spojrzała w oczy bruneta.
-Jilly, ty nie masz za co mnie przepraszać, spędziłem ten wieczór naprawdę wspaniale, bo byłem z tobą!-uśmiechnął się i ją objął-Mała jesteś dla mnie całym światem, nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Kocham cię Jilly!-wyszeptał dość niepewnie i z napięciem oczekiwał jej reakcji.
-J-ja też cię k-kocham-m, Gab.-odpowiedziała przez łzy.

Kochani, znajdźcie sobie taką przyjaciółkę, która was wspomoże jak chcecie coś napisać, ale nie wiecie co. Polecam serdecznie hahaha
A tak poza tym, to bawcie się zdrowo i kolorowo, bayyy

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 23, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Codzienność-wieczność «one-shoty»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz