POV. Dabi
Izuku nadal był w śpiączce, a ja nie widziałem co mam ze sobą zrobić. Z jednej strony naprawdę chce aby Izu wrócił, jednak z drugiej... Ugh, szkoda by opowiadać. Ubrałem się i wyszedłem, nie przejmując się aby kogokolwiek o tym poinformować. Nie żeby to był pierwszy raz.
POV. Shigaraki
Minął kolejny miesiąc a Izuku nadal leżał nieprzytomny. Powoli kończyła mi się nadzieja że mój brat kiedykolwiek się obudzi, jednak za każdym razem gdy przyszła mi do głowy myśl że nie i zostawi mnie samego, miałem ochotę przyłożyć sobie wszystkie pięć palców do twarzy by ją zdezintegrować. Nie wolno było mi tak myśleć, to niewłaściwe. Zauważyłem ostatnio że ten Spaleniec ciągle gdzieś wychodzi i nawet bym się tym nie przejął, gdyby nie fakt że za każdym razem jak wraca, na jego ubraniach są pióra. Skądkolwiek je brał. Gdy przechodził obok poczułem jego perfumy, i na każdej innej osobie pachniałyby ładnie, tak na nim coś nie wyszło i nadal śmierdział jak spalone tosty. Jego ogólne zachowanie wydawało mi się nieco podejrzane i w przypływie energii ruszyłem do wyjścia aby go śledzić, w końcu nie wiadomo co temu Spaleńcowi chodzi po głowie, i nawet ubrałem już buty gdy Toga krzyknęła na cały dom, informując wszystkich obecnych że Izuku się obudził. Ci nieobecni niestety nie usłyszeli, choć może to i lepiej.
Nie zdejmując butów, najszybciej jak potrafiłem pobiegłem do jego pokoju, znajdując na miejscu zieloną czuprynę powoli podnoszącą się z poduszki.
- Jak się czujesz, Izu? - Zapytałem zmartwiony. Kto wie, może odczuwa ból lub nie może poruszyć nogami.
- N-nie jestem pewien. - Szepnął z trudem. Jego głos wskazywał na skrajne wyczerpanie, choć nie potrafiłem wykrzesać z siebie nawet iskry zdziwienia. Chyba nikt po trzech latach śpiączki nie budzi się w pełni zdrowy, buzujący energią. Po chwili przerwał ciszę która na moment zapadła. - Gdzie Dabi?
- Wyszedł. - Odparłem, nie kryjąc niesmaku. Spaleniec szlajał się Bóg wie gdzie, a jego chłopak właśnie wybudził się z trzyletniego snu. Wzorowy przykład partnera.
- Mogę go poszukać? Na zewnątrz? - Wydawał się podekscytowany możliwością zobaczenia się ze swoim chłopakiem a mnie aż skręciło w żołądku. Zaprzeczyłem.
- Nie tak prędko, dzieciaku. Przed chwilą się obudziłeś.
- Tylko na moment, zaraz wrócę. - Obiecał. Jego szczenięce spojrzenie miało naprawdę przerażającą moc.
- ...zgoda, ale idę z tobą. Nie możesz upaść i zapaść znowu w śpiączkę, bo chyba bym się załamał. - Zażartowałem i pomogłem mu wstać, a raczej spowolniłem go, gdy chciał tak po prostu wyskoczyć z pod kołdry i pobiec ma dwór.
Nie podobał mi się ten pomysł.
Miałem również dziwne, bardzo nieprzyjemne przeczucie że dzisiejszy dzień wcale nie będzie tak cukierkowy, jak bym chciał. Może powinienem podzielić się tym z Izuku? A zresztą, co takiego może się wydarzyć? Tsunami zaleje miasto? Tornado wyrwie budynki z ziemi? Bohaterowie nas znajdą? Tego nie wiem, ale miałem nadzieję że moje głupie przeczucie było wywołane paranoją o bezpieczeństwo brata a nie czymś racjonalnym.
Mijaliśmy kolejne metry ziemi, właściwie szliśmy bez konkretnego kierunku, a z twarzy Izuku ani na moment nie schodził szeroki uśmiech. Rozglądał się na wszystkie strony, jakby na nowo zanurzając się w kolorach świata, o których zdążył zapomnieć przez swój brak przytomności. Po paru następnych minutach doszliśmy do jakiegoś lasu a ja rozejrzałem się nagle zaniepokojony, czując jak moje przeczucie się nasila. Po chwili zamarłem, zatrzymując się w pół kroku i nie mogłem uwierzyć własnym oczom.
CZYTASZ
Grę czas zacząć
FanfictionIzuku Midoriya zapadł w 3 letnią śpiączkę, a żaden z lekarzy nie znał daty wybudzenia. Dni mijały, tygodnie, miesiące, aż któregoś dnia chłopak zaczyna strasznie kaszleć. I tylko jedna osoba mogła go uratować. Kim owa osoba jest? Czy pomoże Izuku? C...