Komentarze i gwiazdki mile widziane! A jak jeszcze polecicie komuś by przeczytał, będę super wdzięczna! Dziękuję z góry za wszystko, miłego czytania x
=============
Piątek wieczór, to czas, kiedy Luke naprawdę czuje, że żyje. Ubrany w skąpą koszulkę z błyszczącej siateczki, ze swoimi ulubionymi skórzanymi spodniami, opinającymi jego pupę, przekracza prób baru. Muzyka, grająca z głośników wręcz uderza w jego uszy, co sprawia, że Hemmings od razu czuje się lepiej. Wrócił do swojego świata.
Jego krok skierowany był w stronę baru. Blondyn szybko i bez problemów pokonuje dystans dzielący go od alkoholu i już ułamek sekundy później, siadał na barowym krześle, wołając znajomego barmana. Chłopak obsługiwał go wystarczająco wiele razy, by doskonale znać jego upodobania i zwyczaje, więc od razu, nawet nie czekając na zamówienie ani nawet na to aż na dobre usiądzie przy barze, przygotowuje i podaje mu tacę wypełnioną shotami, mając na ustach cudowny uśmiech, który już raz uwiódł Hemmingsa.
Podziękował, odwzajemniając uśmiech i wlał w siebie pierwszą porcję alkoholu. Nie potrzebuje popitki, jego przełyk już jest wypalony przez wszystkie używki, jakich spróbował. Mało co robi na nim wrażenie. Jego spojrzenie, przenikliwe i sprytne, obiegało całą salę, wzdłuż i wszerz. Patrzył na ludzi, tych tańczących na parkiecie oraz tych podpierających ściany, rozmawiających lub obściskujących się, patrzy na ochroniarza, którego też bardzo dobrze zna, w sumie, jak każdego tutaj i w innych klubach w okolicy. Widzi znajome twarze, ludzi, z którymi kiedyś pił, razem imprezował czy uprawiał seks. Patrzy na kolorowe światła, kulę disco i scenę, pod którą już w ślimaczym tempie zbierają się ludzie na pokaz striptizerów.
Pił dalej, by cokolwiek poczuć, musi wlać w siebie więcej niż przeciętny człowiek w jego wieku, ale nie przeszkadza mu to. Patrzył na metalowe rury, mieniące się w świetle lamp, na czerwony dywan, którym obłożona jest podłoga sceny, na kurtynę, także czerwoną, z miękkiego materiału. Widzi krzesełka pod sceną, stoliki, pomiędzy którymi za chwilę będzie chodził kelner, sprzedając alkohol zainteresowanym tancerzami. Czysty biznes.
---Może dzisiaj zatańczysz? Widzisz, jakie są tłumy, dużo zarobisz. ---- zagaił barman, polerując jedną ze szklanek. Luke spojrzał na niego, uśmiechając się chytrze. Dopił ostatniego shota i poprawił loki.
---Masz rację dzieciaku, dużo zarobię. --- zgodził się, wstając ze swojego miejsca.
To był dzień Hemmingsa. Blondyn czuł, że da dzisiaj dobry pokaz, miał na to ochotę, a sama myśl o ilości gotówki, jaką zgarnie, podnieciła go bardziej niż sam taniec. Wiedział, że tłum pokocha wszystko, co im da. Nawet jeśli nie zrobi nic, jeśli tylko ściągnie narzutkę z ramion i raz czy dwa zakręci biodrami przed ich twarzami.
Puścił oczko barmanowi i pewnym krokiem wyszedł wyjściem dla personelu do szatni tancerek. Znał tam wszystkich, więc nie bał się odmowy. Szybko uzgodnił co i jak i już stał przed wieszakiem z ciuchami, wybierając dla siebie kreację na dzisiejszy wieczór.
Koronkowa bielizna, prześwitujący szlafrok, top i naprawdę skąpa spódniczka, to był jego plan na sukces. I kabaretki, nie mogło zabraknąć kabaretek. Makijaż, ozdobne kreski na powiekach, brokatowy cień na oczy, tuszowane rzęsy i błyszczyk na ustach. Luke czuł się piękny. Naprawdę piękny. Patrząc tak w lustrzane odbicie, skanując każdy element swojego wyglądu, dotykając się, by poprawić źle leżący materiał, sprawił, że jego podniecenie urosło na sile. To nie był problem, to tylko jeszcze bardziej zachwyci gapiów. Słyszał ich wiwaty, występ miał się zacząć już za chwilę, to wszystko skumulowało się na to, że Luke jeszcze bardziej nie mógł się doczekać, aż obcasy na jego nogach spotkają się z deskami sceny i dotknie palcami chłodnej rury, zaczynając swój taniec na oczach dziesiątek ludzi.
CZYTASZ
porn star || short story
FanfictionŻycie jest za krótkie, by się wstydzić. I trzeba przeżyć je tak, żeby wstyd było opowiadać, a miło wspominać. "Luke Hemmings nie wiedział, co to wstyd. Nie, gdy właśnie był pieprzony na środku łazienki i nic sobie z tego nie robił. Wręcz przeciwnie...