Rozdział 1

566 14 1
                                    

Bieganie nie jest moją dobrą stroną. Jestem niezłą niezdarą więc zdarza mi się dość często upadek, zazwyczaj oczywiście na kogoś znając moje szczęście. Ale tutaj nie miałam wyboru. Fred gonił mnie przez całą norę, a ja nie miałam nic innego do wyboru jak uciekać. Chyba prank z żabą mu się nie spodobał. Z Fredem przyjaźnie się od zawsze i myślałam, że maleńki, zabawny prank nic nie nabroi, ale widocznie się myliłam. Dosłownie zbiegałam ze schodów z prędkością światła. Momentalnie się obróciłem żeby zobaczyć czy za mną nadal biegnie Fred. Kiedy znowu się odwróciłam nawet nie zdałam sobie sprawy, że schody się kończą, a ja z nich spadam. Na kogoś. I oczywiście musiała to być najmniej odpowiednia do tego osoba, czyli George, jak zawsze z papierosem.

- Kurde Kate - powiedział z jednoznacznym uśmieszkiem rudzielec na, którym tak wylądowałam, że gdy się wyprostowałam to siedziałam na nim okrakiem. 

- Wybacz. To wszystko przez Freda. Prank z żabą mu się nie spodobał. Boli cię coś George? - zapytałam z troską w głosie.

- Mogłabyś już z niego zejść - oboje usłyszeliśmy głos Freda który stał na schodach ze śmiechem.

Od razu wstałam z Georga i sarkastycznie walnęłam Freda w ramie.

- Będę już spadać - oznajmiłam, biorąc moją torbę z kuchni. - Jutro wielki dzień - zaśmiałam się.

- Spodoba ci się tam. Plus podobno w tym roku ma być coś specjalnego - dodał Fred. - No ale nie wiem czy się wpasujesz. Normalnie idzie się tam do pierwszej klasy w wieku jedenastu lat.

- Nie moja wina - wzruszyłam ramionami i ruszyłam do wyjścia. Posłałam krótkie spojrzenia obu chłopakom i wyszłam. 


                                        ***


Gdy tylko obudziłam się na moją twarz wpłynął uśmiech. Od razu zerwałam się z łóżka i poszłam do toalety się ogarnąć i ubrać. Następnie wróciłam do pokoju, chwyciłam mój duży i ciężki kufer w rękę, a na ramie zarzuciłam moją torbę, po czym zeszłam spakowana na dół.

- Cześć kochanie - przywitał się ze mną mój tata, z kawą w ręku. - Popatrz jak przepięknie świeci dziś słońce - dokończył, wyglądając przez duże okno w kuchni.

- Jesteś już spakowana? - spytała mnie mama, odwracając się w moją stronę.

- Tak - odparłam, stawiając na podłodze kufer.

- Jesteś głodna? - zapytała.

- Napije się kawy i jakoś przeżyje - sarkastycznie się zaśmiałam nalewając czarnej kawy do kubka.

- Tato ty też pojedziesz? - spytałam, zwracając się w stronę mojego taty, siadając na stole.

- Oczywiście, nie przegapił bym tego. Dwa razy nie jedzie się pierwszy raz do Hogwartu. Ach ta szkoła jest wspaniała - mój tata ciężko westchnął, siadając obok mnie z uśmiechem - Pamiętam, gdy byłem na piątym roku. Był bal, przyszedłem tam sam. Wtedy pierwszy raz zobaczyłem twoją matkę, miała czerowną sukienkę, była w tańcu. Tańczyła sama na środku sali nie przejmując się tym co myślą inni i wtedy zdałem sobie sprawę, że chce z nią spędzić resztę mojego życia

- Cudowne - sapnęłam pół sarkastycznie, pół na serio. - Też bym chciała przeżyć taką miłość.

- Na pewno to prędzej czy później się stanie - stwierdził mój tata wstając, po czym dał mi buziaka w czoło. - Mam dobre przeczucie - puścił mi oczko i odszedł.

- Za chwile wyjeżdżamy Katie, idę jeszcze na chwile na górę - rzuciła moja mama wychodząc z kuchni.

- Dobrze - odparłam stawiając już pusty kubek na stół, po czym sama z niego zeszłam.

Miłość Nie Wybiera - George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz