Rozdział 5

210 4 0
                                    

                                Następnego dnia

Był pochmurny dzień. Na niebie były ciemne chmury które w każdej chwili były gotowe wypuścić z siebie burze deszczu. Siedziałam na lekcji zaklęć i uroków na której profesor Flitwich opowiadał o przeróżnych zaklęciach. Przede mną na ławce leżała książka z napisem "Standardowa księga zaklęć" w którą wpatrywałam się od dłuższej chwili. Nagle wszyscy zaczęli się rozchodzić więc ja też od razu wstałam i wyszłam z sali.

Przepełniony korytarz śpieszącymi się uczniami idącymi w każdą stronę przez, który próbowałam się przebić. Następną lekcją były eliksiry więc udałam się do klasy od owego przedmiotu. Gdy do niej weszłam nikogo tam nie było, to dlatego, że nadal trwała przerwa. Podeszłam do ławki, zdjęłam torbę z mojego ramienia siadając.

Nagle wbiegło do sali paru rozbawionych chłopaków.

- My tylko na chwile - mówili śmiejąc się i biegnąc w stronę dużej półki z eliksirami.

- Ty znowu w książkach - do biurka przy którym siedziałam podszedł George z uśmieszkiem.

- Hej - odezwałam się, posyłając mu krótkie spojrzenie. Chłopak momentalnie spojrzał na moje usta, a potem wrócił do oczu.

- Co ty tak wcześnie w klasie? - spytał ze zdziwieniem.

- Jakoś hałas dzisiaj na mnie drażliwie działa. A co wy tu robicie? - zapytałam, sarkastycznie sie śmiejąc.

- Nie pytaj - puścił mi oczko. - Ale pamiętaj. Nadmierna nauka jest zła - stwierdził, po czym lekko prychnął. - Szykuje się dobry prank muszę przyznać.

- Nie wątpię - sapnęłam po woli spuszczając wzrok.

-Uśmiechnij się - sapnął, uśmiechając się w moją stronę. Na moją twarz wpłynął niekontrolowany uśmiech zawstydzenia.

- O wiele lepiej.

Do klasy zaczęli wchodzić uczniowie wraz z profesorem Snapem.

- Jazda mi skąd - pogonił czterech chłopaków, którzy zapewne próbowali się dobrać do jego przeróżności. George także od razu sie ulotnił, a do mnie przysiadła się Hermione i posłała pytające spojrzenie jednocześnie podnosząc jedną brew do góry. Nic nie odpowiedziałam tylko sztucznie się uśmiechnęłam i odwróciłam się przodem do zaczynającego lekcje profesora Snape'a.

Po lekcji spotkałam Freda, który właśnie przyszedł z idealnym diabelskim planem.

- To jak, wchodzisz w to? - zapytał przymrużając oczy i robić swój przebiegły uśmieszek.

- Czyli jutro po lekcjach chcesz zrobić pranka na postrachu szkoły Snapie? - zapytałam dla pewności, ponieważ ten plan był ryzykowany, ale uwielbialiśmy takie.

- Tak - potwierdził jeszcze bardziej się uśmiechając.

- Jasne - zaśmiałam się z sarkazmem w głosie.
- Wieczór? Najlepsza pora.

- Dokładnie tak Kate. To będzie przysięgam ci najlepszy prank w tym roku szkolnym w całym Hogwarcie - zapewnił.

- Przygotuj wszystko co potrzebne i możemy działać - zaśmiałam się.

                                           ***

Po wszystkich lekcjach byłam bardzo zmęczona tym samym odpuszczając sobie prank Freda. Wróciłam do mojego pokoju w którym nikogo nie było. Zaczęłam czytać moją książkę, którą wzięłam z domu.

Po około godzinie do pokoju weszła Ginny z książkami w rękach.

- Hej Kate - rzuciła wchodząc przez otwarte drzwi.

Miłość Nie Wybiera - George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz