Czas mijał, a my się nadal całowaliśmy. Tak jakby nikt wokół nas nie istniał, chociaż nie przechodził prawie nikt obok nas. Nie potrafiłabym zliczyć ile minęło czasu, gdy w dalszym ciągu nie oderwaliśmy się od swoich spragnionych siebie nawzajem warg. I chociaż decyzja zapadła to nadal nie dotarło do mnie to co się teraz dzieje. My znowu istniejemy jako nie tylko dwójka ludzi, która się zna. Na początku się nienawidziliśmy, a teraz znowu powracamy do tego wszystkiego, ale tym razem zupełnie na nowo. I chociaż nigdy nie chciałam się do tego przyznawać to brakowało mi jego obecność. Brakowało mi nas jako nas. I tak naprawdę nawet przez tą całą rozłąkę nigdy o nim nie zapomniałam, bo nie potrafiłam. Ten chłopak wszedł już do mojego życia i nigdy go nie opuścił.
-Ver, chodźmy teraz obejrzeć to mieszkanie, które planuje kupić. Dostałem do niego klucze, żeby sam je obejrzeć i już je oglądałem, ale potrzebuje opini kogoś lepszego w takich rzeczach.- oderwał się ode mnie i ponownie spojrzał prosto w oczy.
-Ale teraz? W tym momencie?- byłam trochę tym zaskoczona.
-Tak, bo z racji tego, że zacząłem czegoś szukać to rozglądałem się po kilku mieszkaniach, ale takie jedno wpadło mi w oko, więc ty też je możesz obejrzeć.- powiedział, poprawiając mnie sobie na rękach.- To niedaleko stąd.
-Dobrze.- zgodziłam się, bo widać było, że naprawdę mu na tym zależało.
Jeszcze zanim postawił mnie na ziemię to David złożył jeszcze jeden przelotny pocałunek na moich ustach, a ja to dopełniłam. Obydwoje chyba nie za bardzo rozumieliśmy co się właśnie wydarzyło, ale chcieliśmy się sobą nacieszyć. Po chwili oderwałam się jako pierwsza od niego, i gdy tak się stało to chłopak postawił mnie na ziemię. Odrazu rozejrzałam się dookoła. Byłam ciekawa gdzie stoi jego samochód, bo nigdzie w pobliżu go nie widziałam, ale nie zdążyłam nawet o to zapytać, bo chłopak nagle wziął mnie za rękę i ruszył do przodu. Teraz to ja bez oporu podążyłam za nim i dałam mu się gdzieś poprowadzić. I nie minęła nawet chwila, gdy doszliśmy do jego samochodu, który stał zaparkowany niedaleko uczelni. Rozłączyliśmy nasze dłonie, i gdy otworzył go kluczykami to ja wsiadłam na miejsce pasażera z przodu, a on na miejsce kierowcy.
W czasie jazdy każdy z nas siedział cicho. Nie odzywaliśmy się do siebie i nie mam pojęcia dlaczego tak było, ale to pewnie dlatego, bo obydwoje jeszcze nie załapaliśmy, że to się teraz dzieje to co się dzieje. W radiu leciała tylko cicha muzyka, która w ogóle mi nie odpowiadała, więc wyciągnęłam rękę, żeby ją przełączyć, ale jak chciałam to zrobić to dotknęłam dłoni Davida, który chyba również pomyślał o tym samym co ja. Odchrząknęłam i odsunęłam dłoń. Za to on przełączył muzykę na jakąś inną i ją lekko pogłośnił.
-Ta piosenka była straszna.- podzielił moje zdanie.
-Gorszej chyba w życiu nie słyszałam.- lekko się uśmiechnęłam i poprawiłam wygodniej na fotelu.-Wiesz co? Nigdy bym nie przepuszczała, że będziemy chodzić razem na tą samą uczelnie.
-Jak mnie przyjmą.- wtrącił.
-Nawet nie żartuj. Ciebie by nie przyjęli?- parsknęłam, spoglądając na jego profil.
-No tak.- również podniósł delikatnie kąciki ust.- Tak w ogóle to jestem ciekawy jak spodoba ci się to mieszkanie.
-Ja jeszcze bardziej.- odparłam.- Chętnie poznam twój gust.
Przez resztę drogi bez żadnych słów słuchaliśmy już tylko piosenki, która leciała w radiu. Droga minęła mi bardzo szybko, więc gdy dojechaliśmy to stanęliśmy pod jakimś blokiem. W okolicy było też kilka innych. Odrazu mi się on spodobał, bo z zewnątrz był przepiękny. Gdy wyszliśmy z samochodu to ten widok jeszcze bardziej zaparł mi dech w piersiach. Okolica też wydawała się przyjazna, więc z uśmiechem na twarzy weszliśmy do środka. Kierowałam się cały czas za Davidem, który wchodził po schodach pierwszy. I nim się obejrzałam stanęliśmy pod mieszkaniem. Chłopak wyjął od mieszkania klucze i przekręcił zamek. Gdy otworzył drzwi to weszliśmy obydwoje do środka.
CZYTASZ
Powerful Love
Teen FictionObydwoje zniknęli ze swojego życia na dobre. Veronica myślała, że tak już pozostanie. Ułożyła sobie życie na nowo i bez niego. Myślała, że przeszłość została już doszczętnie zamknięta, i że ma już ją za sobą, jednak tak nie było. On wrócił. Wrócił...