Rozdział 1

57 5 1
                                    

Obudziłem się i się rozejrzałem. W pokoju było jaśniej. Sprawdziłem godzinę, była 6:35, poniedziałek rano. Wszedłem do kuchni, spodziewając się, że para będzie już na nogach, jednak ich nie tam nie zastałem. Poszedłem do ich pokoju i zapukałem do drzwi.

– Poruczniku, Connor, spóźnimy się, jeśli się nie pośpieszycie! - krzyknąłem ostrzegawczo zza zamkniętych drzwi.

Słyszałem tylko jęk porucznika, a potem kroki. Connor wciąż był w piżamie i trzymał jakieś ubrania.

– Najpierw wezmę prysznic, wy w tym czasie coś zjedzcie – powiedział z nutą troski do leżącego mężczyzny. Wstał i skinął głową potwierdzająco.

Weszliśmy do kuchni. Otworzył lodówkę, było w niej dużo piw. Spojrzał na nie miękko, po czym spojrzał w górę na zdjęcie leżące na stole. Jęknął i chwycił mleko. Mój LD błysnął na żółto, byłem zdezorientowany.

Czy porucznik jest byłym alkoholikiem? Miał na sobie koszulę z długim rękawem, były trochę podwinięte i widziałam kilka małych nacięć. Czy sam sobie je zadał? Podszedłem do porucznika. Szybko złapałem go za ramię, jednocześnie podwijając mu rękaw. Miał rany prowadzące do połowy łokcia. Wyglądały na rany z około poprzedniego dnia. Szybko opuściłem jego ramię i cofnąłem się.

Niestabilność oprogramowania

Ostrzeżenie pojawiło się ponownie. Porucznik wyglądał na wściekłego, popchnął mnie na ścianę.

– Nic kurwa nie mów Connorowi, rozumiesz ? – wysyczał przez zęby. Szybko pokiwałem głową. Puścił mnie, wziął miskę płatków i usiadł przy stole.

Skończył je, zanim jeszcze Connor wyszedł w garniturze. Hank poszedł do łazienki. Spojrzałem na Connora. Czy powinienem coś powiedzieć? Nie, co jeśli mnie skrzywdzi? Dlaczego obchodzi mnie, czy mnie skrzywdzi? Nie, muszę coś powiedzieć. Mogę powiedzieć, że Connor kocha Hanka.

– Connor, porucznik ma około 7 nacięć, które są świeże z zeszłej nocy – stwierdziłem fakty. Connor sapnął i spojrzał na zdjęcie na stole, wyraźnie zdenerwowany. Zidentyfikowałem chłopca jako Cole Anderson, zmarłego syna porucznika, Connor podszedł do łazienki. Wszedł bez pukania. Coś mi powiedziało, że to nie pierwszy raz.

– Hank, wiesz, że możesz ze mną porozmawiać. Dlaczego to ukrywasz?! – Connor krzyknął. Ktoś wyłączył prysznic.

– Con, proszę, nie chciałem, żebyś się martwił – odpowiedział szorstki głos Hanka, próbując uspokoić niespokojnego androida.

– Nie martw się, co? A co powiesz na to, że tniesz i umrzesz z powodu utraty krwi, bo tniesz trochę za głęboko? A co, jeśli zostawisz mnie samą, ale zastanawiasz się, dlaczego nie zauważyłem?! – Connor krzyczał, ale brzmiał, jakby płakał. Była już 6:50. Spóźnimy się.

– Connor proszę, przepraszam – Hank wydawał się być zdenerwowany.

*****

Jazda samochodem trwała w ciszy. Hank zerkał na mnie, absolutnie wściekły. Wcale nie było mi przykro. Weszliśmy do DPD o 7:15. Niższy mężczyzna podniósł wzrok znad rozmowy, którą prowadził z innym oficerem.

– Jeśli to nie Anderson i jego plastikowa zabawka, to widzę, że masz nową. Też to pieprzysz? – Szydził.

Twarz Hanka poczerwieniała ze wstydu i złości. Zidentyfikowałem go jako Gavin Reed, detektywa, który miał być moim nowym partnerem. Zignorowałem go i poszedłem do biura kapitana.

– Witam, jestem Rk900, android wysłany przez Elijah'a Kamskiego – Podałem rękę. Zmarszczył brwi, nie odwzajemniając gestu. Zamiast tego wstał i zawołał Gavina.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 25, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Emocje: Reed900 [translation] || Ladybug_foxOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz