ᴘʀᴏʟᴏɢ

430 36 4
                                    

Jude odstawiła zapaloną już świecę spowrotem na podłogę, a potem usadowiła się na sofie, tuż obok Cardana. W tym czasie Dąb zdążył pochłonąć dwa z jego ulubionych ciastek ze świata śmiertelnych i rozgrzać swoje nadgarstki.

- Gotowi? - Spytał, a potem wytarł usta z okruszków w rękaw koszuli. Przykucnął przy świecy i ułożył dłoń w pewien kształt, którego cień na ścianie ukazał królika. - I co widziecie?

Cardan zmarszczył brwi nie do końca wiedząc co miałby w tym zobaczyć. Widział jedynie dziecko pełne entuzjazmu, wykrzywiające dłonie w nienaturalny sposób.

- To królik - odezwała się Jude, jednak jej odpowiedź nie usatysfakcjonowała Dęba, przez co przewrócił oczami.

- Pomyśl jeszcze chwilę, co widzisz? - Tym razem poruszył palcami, co wyglądało jakby królik ruszył uszami.
Już chciała odpowiedzieć, ale Dąb doskonale wiedział, że nie będzie to to czego oczekuje, a więc wtrącił się w jej zdanie zanim nawet je zaczęła.
- To nie jest królik. Nie jest prawdziwy, to tylko cień mojej dłoni, a ty powiedziałaś, że to królik. Zobaczyłaś coś, czego nie ma.

Teraz i ona zmarszczyła brwi. Cień na ścianie wyraźnie ukazywał królika, ale... to wciąż był tylko cień. Królika nigdy w tym pomieszczeniu nie było.
Po braku odpowiedzi złączył obie dłonie na kształt wilka.

- Teraz też widzisz jakieś zwierzę? - tak jak się tego spodziewał, pokiwała głową. - Więc spójrz teraz - chowa ręce za siebie i teraz na ścianie już nie widać nic.

Oh.

- Nie wiem o co w tym chodzi - oznajmiła kiedy nic nie przychodziło jej do głowy.
Dąb ostatnimi czasy miewał dziwne pomysły na zabawy. Albo tworzył nowe gry, albo zasady, do których sam się nigdy nie stosował. Układał je tak, aby to on mógł wygrać, oszukiwał w nich na swoją korzyść, co w jakiś sposób imponowało Jude. Poprzez gry uczył się jak opracować dobrą strategię aby zwyciężyć w bitwie sprytem. Wszystkim przestało się to podobać kiedy zaczął przekręcać na jego korzyść różne historie, aby chciało się go słuchać. Potrafił tak poprowadzić rozmowę, żeby człowiek z którym rozmawiał ogłupiał. Pomyślała, że tak musi być i tym razem.

- Ja chyba wiem - wtrącił się Cardan - powinieneś iść się położyć. - Dąb uznał to za urazę jego osoby jak i wyobraźni, ale faktycznie było już późno. Niechętnie podniósł się na nogi i ruszył do wyjścia, ale przed opuszczeniem sypialni zatrzymał się jeszcze na chwilę.

- Pójdziesz ze mną? - Nie sposób było mu odmówić. Nawet grymas na twarzy Króla Elfhame nie przekonał jego Królowej, żeby z nim została. Jego plany na ten wieczór legły w gruzach gdy tylko Dąb się u nich pojawił.

༺༻


Chwilę później młody książę był już w swoim łóżku. Oriana pozwala mu zostawać tutaj na noc kiedy zechce, więc dość często tutaj sypia.
Jego pokój jest inny niż reszta w zamku. W innych komnatach królują wzory roślin, w jego zaś samochody i roboty. Pełno tu zabawek, które pozwoziła mu Vivi gdy tylko zażyczył sobie pokoju w tych murach.

Zawija się w ciepłą kołdrę i obraca na bok w stronę Jude siedzącej na skraju materaca.
- Z tym cieniem - zaczyna już z zamkniętymi oczami - chodziło o to, że dostrzegamy te lepsze dla nas rzeczy. Widzimy i słyszymy to, co chcemy, nie zawsze to, co powinniśmy. - I urywa, popadając w głęboki sen.

Widzimy i słyszymy to, co chcemy, nie zawsze to, co powinniśmy.

Mądre słowa z ust dziewięciolatka, niezrozumiałe dla dorosłego. A może raczej mądre słowa z ust osoby z magią we krwi, nie zrozumiałe przez istotę ludzką, zwykłego człowieka. Śmiertelnego.

 𝐊𝐑𝐎́𝐋𝐄𝐒𝐓𝐖𝐎 𝐏𝐎𝐊𝐔𝐓𝐘 [kontynuacja serii Okrutnego Księcia]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz