Wreszcie po 2 miesiącach przebywania wśród mugoli mogę wrócić do moich przyjaciół. Hogward był moim prawdziwym domem, to tam czułam, że mogę być w pełni sobą. Pamiętam mój pierwszy raz gdy przekroczyłam mury ogromnej szkoły. Miałam wtedy zaledwie 11 lat, a już wtedy poczułam, że to moje miejsce. Od tamtego dnia kocham tą szkołę i ludzi tutaj.
Nazywam się Laura Develop i właśnie zaczynam 6 rok. Należę do Slytherinu i jestem czystej krwi. Moja mama Agnes pracuje na pokątnej sprzedając potrzebne składniki do eliksirów, za to mój ojciec Jozef jest ochroniarzem w Azkabanie. Mój młodszy brat Christopher zaczyna 4 rok.
Weszłam właśnie na stację 9 i 3/4 obładowana nowymi podręcznikami czekając na pociąg. Rozejrzałam się wokół i zauważyłam znajome twarze. Na peronie pojawiła się właśnie wesoła rodzinka Wesley a razem z nią Potter. Obróciłam się i zauważyłam również Pansy idącą z Blaisem. Dziewczyna jak zawsze miała grymas na twarzy i wyglądała jakby nie chciała tu być.
-Hej!-ktoś wyrwał mnie z moich myśli i mocno przytulił mnie od tyłu. Szybko wyczułam wiśnie i owoce leśne, a uśmiech uformował się na moich ustach.
-Astoria! - krzyknęłam i obróciłam się mocno przytulając brunetkę- dostanę przez ciebie zawału- powiedziałam, ale nie mogłam przestać się uśmiechać.
Astoria Greengraas jest trochę niższa ode mnie. Ma piękne niebieskie oczy i uśmiech, który zaraża każdego. Przyjaźnie się z nią od prawie samego początku. Była ze mną zawsze i tak strasznie cieszę się, że znowu się widzimy. Nadjeżdżający pociąg wyrwał nas z uścisku.
-Tak bardzo tęskniłam
-Ja też-odpowiedziała
Pożegnałyśmy się z naszymi rodzicami i poszłyśmy do pociągu. Wyminęłam przedziały huffelpuffu i gryffindoru po czym weszłam do naszego wagonu. Od razu w oczy rzucił mi się nadmiar zieleni. Usiadłam z Astorią w jednym przedziale i rozejrzałam się wokół. Na przeciwko nas siedziało kilka dziewczyn z którymi przywitałam się skinieniem głowy. Dalej dostrzegałam Crabba i Goyla. Niedaleko nich siedzieli Pansy, Blaise i Malfoy, który był odrwrócony tyłem.Podróż minęła mi szybko. Prawie całą przegadałam z Astorią opowiadając jej swoje wakacje i rozmawiając o ploteczkach.
***
Weszłam do naszego dormitorium czując ten spokojny zapach. Uwielbiałam to miejsce. Wygodne łóżka i wielkie okna sprawiały, że po prostu lubiłam tu przebywać. Na jednym z łóżek siedziała Juliet.
-O już jesteście!
-Co tu robisz tak wcześnie?- spytałam tuląc ją na przywitanie.
-Nie byłam na kolacji-odpowiedziała na co przytaknęłam, jednak nie ucieszyło mnie to. Juliet od dziecka chorowała na anoreksję. Na 5 roku poprawiło się jej jednak nadal martwię się, bo pamiętam co przeżywała.
Rozmawialiśmy na różne tematy. Później wzięłam prysznic i z dziewczynami położyłyśmy się spać. Przez kilka minut obracałam się z boku na bok, nie mogłam zasnąć. Po jakimś czasie stwierdziłam, że pójdę się przejść.
Wyszłam z dormitorium i znalazłam się w pokoju wspólnym. W kominku się paliło, w powietrzu unosił się zapach lasu. Byłam sama i kochałam ten klimat w tym miejscu. Następnie wyszłam z pomieszczenia i znalazłam się na długim korytarzu. Co kilka kroków mijałam pochodnie przyczepione do ścian. Po kilku minutach mojego cichego spaceru weszłam na schody, które od razu się poruszyły. Wzdrygnęłam się i zaczęłam wchodzić. Nie wiedziałam gdzie idę, zamyślałam się oglądając dobrze mi znane obrazy. Nagle schody zatrzymały się okazując nieznane mi piętro. Zmarszczyłam brwi zastanawiając się gdzie jestem. Dopiero po chwili zorientowałam się, że to 7 piętro. Powolnym krokiem zmierzyłam w stronę ciemnego korytarza. Przyznam, że nigdy tu nie byłam. Jednak to miejsce miało w sobie coś co sprawiało, że chciałam iść dalej. Nagle światło się zaświeciło, a ja znalazłam się w wielkiej łaźni. Z mojej lewej strony znajdowało się kilka umywalek nad którymi wisiały lustra, a przede mną ogromne wanny. Było bardzo jasno i tajemniczo. Weszłam w głąb pomieszczenia i spojrzałam w lustro.
Miałam bardzo podkrążone oczy, długie czarne włosy oraz zielono-niebieskie oczy. Na mojej twarzy widniało kilka piegów. Byłam szczupła i bardzo lubiłam swoją figurę. Od wakacji trochę urosło mi tu i tam co bardzo mnie cieszyło. Patrzyłam w lustro obserwując moją zmęczoną twarz. Po chwili spuściłam głowę przyglądając się moim paznokciom.
-Co tu robisz?- usłyszałam cichy głos za sobą. Ze strachem podniosłam wzrok, a moje spojrzenie spotkało się z szarymi oczami pewnej osoby. Za mną jak gdyby nic stał Malfoy. Gdy tylko go zobaczyłam obróciłam się wystraszona w jego stronę. Dopiero teraz mogłam zobaczyć chłopaka w pełnej okazałości. Nie widziałam go od końca roku i teraz zobaczyłam jak wydoroślał. Jego długie blond włosy opadały mu na czoło. Miał białą, lekko odpiętą koszulę i czarne spodnie. Na jego palcach znajdowało się wiele sygnetów. Niektóre były srebrne a inne czarne. Jeden z nich był największy i przypominał węża. Zmierzyłam go wzrokiem po czym znowu spojrzałam w jego szare tęczówki.
-Zadałem Ci pytanie- wyrwał mnie z moich myśli.
-C-chciałam pobyć sama - wychrypiałam.
-Nie powinno Cię tu być. To moje miejsce - rzekł a w jego głosie można było wyczuć nutę zdenerwowania.
-Nie wiedziałam, że łazienki na 7 piętrze należą do szanownego Malfoy 'a- powiedziałam z lekką kpiną. Oczy chłopaka zaświeciły złością, a ja zacisnęłam dłoń na umywalce z zdenerwowania.
-Idź już - powiedział przez zęby, a ja bez słowa ruszyłam w stronę wyjścia. Czułam jego wzrok na sobie.
Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że to spotkanie tej nocy w tych przeklętych łazienkach zmieni wszystko.
CZYTASZ
𝕄𝕪 ℙ𝕒𝕣𝕒𝕕𝕚𝕤𝕖; D.M (+18)
Fanfiction𝐺𝑑𝑦 𝑗𝑢𝑧 𝑚𝑦𝑠𝑙𝑎𝑙𝑎𝑚, 𝑧𝑒 𝑗𝑒𝑠𝑡𝑒𝑚 𝑤𝑜𝑙𝑛𝑎 𝑤 𝑚𝑜𝑖𝑚 𝑧𝑦𝑐𝑖𝑢 𝑝𝑜𝑗𝑎𝑤𝑖𝑙𝑎 𝑠𝑖𝑒 𝑘𝑜𝑙𝑒𝑗𝑛𝑎 𝑝𝑢𝑙𝑎𝑝𝑘𝑎...