Obudziłam się, a promienie słońca oślepiły moją zaspaną twarz. Westchnęłam po czym usiadłam zastanawiając się, która jest godzina. Zerknęłam na zegarek, który wskazywał godzinę 6.15. Przetarłam oczy. Astoria i Juliet jeszcze spały, a ja postanowiłam, że wyszykuję się na 1 dzień. W końcu trzeba zrobić nieziemskie pierwsze wrażenie. Z dobrym humorem podreptałam do łazienki. Wzięłam prysznic i umyłam swoje włosy. Następnie pomalowałam się ,a na usta nałożyłam czerwoną pomadkę. Włosy wyprostowałam i pozwoliłam im opadać na ramiona. Na siebie założyłam zaś mundurek szkolny składający się z białej koszuli z krawatem w odcieniach slytherinu oraz krótkiej spódniczki.
Wyszłam z łazienki, a moim oczom ukazały się dziewczyny, które już wyraźnie obudzone siedziały na łóżku.
-Świetnie! Księżniczka wreszcie zwolniła łazienkę. Dłużej się nie dało?- odparła zdenerwowana Astoria na co przewróciłam oczami.
-No co? Spałyście- odparłam.***
Lekcje minęły mi dość szybko. Fajnie było znów zobaczyć moich ulubionych nauczycieli i spotkać ludzi, których nie widziałam ponad 2 miesiące. Było już późne popołudnie, a ja szłam z Sophie korytarzem plotkując i rozmawiając.
Sophie Roper była moją dobrą koleżanką. Była wysoką brunetką, ale często zmieniała kolor włosów, jej oczy były brązowe. Sophie miała ogromne powodzenie u chłopaków czego zawsze jej zazdrościłam. Dziewczyna jednak nie lubiła wiązać się w poważne relacje i kończyło się na tym, że kręciła z kimś krótki czas po czym wpadał jej w oko inny. Sophie miała dormitorium z Pansy i Lily. Kiedyś bardzo przyjaźniła się z Pansy jednak rok temu pokłóciły się i od tamtego czasu nie rozmawiają.
-Nott w tym roku jest taki hot- rzekła rozmarzona dziewczyna na co się zaśmiałam.
-Czy ja wiem? Nie mój typ- odpowiedziałam.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę po czym skierowałam się w kierunku biblioteki. Musiałam uzupełnić asortyment, ponieważ brakowało mi jeszcze kilka podręczników.Weszłam do ogromnego pomieszczenia oświetlonego popołudniowym słońcem. Rozejrzałam się wokół widząc uczniów błąkających się po różnych alejkach. Szłam obserwując ludzi i szukając książek, które potrzebuje. Zatrzymałam się przy jednym regale widząc lektury, które szukałam. Wzięłam do ręki podręcznik do transmutacji, mogoloznactwa i innych ważnych przedmiotów. Już miałam kierować się w stronę wyjścia kiedy nagle usłyszałam dziwne odgłosy za regałem przede mną. Zrobiłam kilka kroków, by zobaczyć co jest źródłem tych dźwięków. Gdy jednak to ujrzałam książki wypadły mi z rąk, a ja zamarłam widząc obraz przed sobą. Na przeciwko mnie stał oparty o ścianę Malfoy i wszystko, by było w porządku gdyby nie to, że chłopak stał bez spodni a przed nim klęczała jakaś dziewczyna trzymając jego przyrodzenie w dłoniach. Obydwoje gapili się to na mnie, to na książki leżące obok moich stóp. Nie mogłam się ruszyć zastanawiając się co tu się odwala. Jasne wiedziałam, że jebany Malfoy rżnie się z różnymi dziwkami po kątach, ale że w bibliotece?!
Po jakimś czasem ocknęłam się przerywając kontakt wzrokowy z chłopakiem, który wpatrywał się we mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Szybko kucnęłam i trzęsącymi się rękami zaczęłam zbierać leżące podręczniki po czym natychmiast uciekłam stamtąd modląc się w duchu, żebym zapomniała o tym co zobaczyłam.
Draco Lucius Malfoy. Dziecko Luciusa i Narcyzy Malfoy.
Idealny syn, któremu od urodzenia wpajano całkiem inne wartości. I tak w młodym Draconie narodziła się nienawiść do mugoli czy nawet do czarodziejów pół krwi. Od początku widziałam jak śmiał się z Golden Trio lub innych czarodziejów w Howardzie. Nie pałałam do niego sympatią i nie rozumiałam co inne laski w nim widzą i dlaczego tak ślinią się na jego widok.
Z Malfoy 'em łączyło mnie jedynie to, że byliśmy w tym samym domie. Czasami widzieliśmy się w pokoju wspólnym, na lekcjach czy na jakiś imprezach, a ja sama nie wchodziłam mu w drogę.
Tej nocy zasnęłam dość szybko i nie wiem czemu śniła mi się pewna scena w bibliotece od której tak bardzo chciałam uciec.
CZYTASZ
𝕄𝕪 ℙ𝕒𝕣𝕒𝕕𝕚𝕤𝕖; D.M (+18)
Fanfiction𝐺𝑑𝑦 𝑗𝑢𝑧 𝑚𝑦𝑠𝑙𝑎𝑙𝑎𝑚, 𝑧𝑒 𝑗𝑒𝑠𝑡𝑒𝑚 𝑤𝑜𝑙𝑛𝑎 𝑤 𝑚𝑜𝑖𝑚 𝑧𝑦𝑐𝑖𝑢 𝑝𝑜𝑗𝑎𝑤𝑖𝑙𝑎 𝑠𝑖𝑒 𝑘𝑜𝑙𝑒𝑗𝑛𝑎 𝑝𝑢𝑙𝑎𝑝𝑘𝑎...