No to są chyba jakieś jaja...
Jakiś nieśmieszny żart...
Poczułam na swoim ramieniu rękę przyjaciółki.
-Dasz radę kochana, to tylko referat- widziałam, że ona sama nie wierzy w swoje słowa.
Przez te kilka długich dni unikałam tego debila jak tylko się da, a teraz mam z nim robić referat?
Obróciłam się i spojrzałam na niego. Malfoy siedział kilka ławek dalej, patrzył na mnie. Podniósł znacząco brwi i uśmiechał się . Wyglądał tak cholernie hot. Ja pierdole Laura ogarni się. Odwróciłam wzrok i zastanawiałam się jak to będzie wyglądało. Jestem skłonna pomyśleć, że chłopak powiedział Snape'owi żebyśmy byli razem w parze. Przecież to nie możliwe, że mam takiego pecha. Jedno jednak wiem na pewno. Znowu przepadnę...***
-Ja i Potter? Co to w ogóle ma być? -prychnęła Astoria- przecież ja z nim nawet nie rozmawiam.
-Dziewczyny! Ja jestem z Granger! GRANGER! Największą kujonka w całym Hogwardzie- Juliet chodziła tam i z powrotem po dormitorium. Dawno nie widziałam jej tak wzburzonej. Ja za to milczałam. Myślałam długo nad tym wszystkim i zdałam sobie sprawę, że przecież to tylko głupi referat. Przecież potrafię kontrolować siebie i moje emocje. Pogadam z Malfoy'em i wszystko sobie ustalimy. Naszły mnie pozytywne myśli.
-Dobra, chodźcie na kolację- powiedziałam. Dziewczyny głośno westchnęły i razem poszliśmy do Wielkiej Sali.
Nie byłam głodna, ale po prostu miałam dość rozmawiania na temat referatu. Jednak gdy zobaczyłam kto siadł tuż przede mną w Wielkiej Sali, tym bardziej nie miałam ochoty nic jeść.
Malfoy wlepiał we mnie wzrok. Miał założone ręce, nie uśmiechał się, ale jego wyraz twarzy był łagodny. Nie odwróciłam wzroku, nie udawałam, że go nie widzę ja również patrzyłam w jego szare tęczówki. Założyłam ręce i zrobiłam obojętną minę. Starałam się wyglądać na poważną, niewzruszoną, ale szczerze to nie wiem czy mi to wychodziło. Przez kilka minut tak wpatrywaliśmy się w siebie, aż w końcu Pansy powiedziała coś do ślizgona i ten wreszcie odwrócił wzrok. Przez resztę kolacji już ani razu na mnie nie spojrzał.***
Ja, Astoria, Sophie i Juliet wracaliśmy z kolacji rozmawiając i śmiejąc się. Słonce już dawno zaszło, więc pusty korytarz oświetlały pochodnie.
-Sophie, powiedz czy Ciebie i Theodore'a coś łączy? Ostatnio często widzę was razem. -wypaliłam, a ślizgonka uśmiechnęła się rozmarzona.
-ahh dziewczyny, chciałabym. Nott jest naprawdę uroczy. Wydaje mi się, że może coś z tego być. Ostatnio zaprosił mnie na spacer.
-Kochana to fantastycznie!- Juliet nie kryła zadowolenia, a ja uśmiechnęłam się pod nosem. Wiedziałam, że Roper od początku roku wzdycha do Notta. Zazdroszczę jej, że tak szybko potrafiła skupić na sobie jego uwagę.Chwilę później weszliśmy do pokoju wspólnego. Na kanapie siedziało kilka ślizgonów w tym Blaise, Parkinson i Malfoy. Sophie od razu podbiegła do Theodore'a, który stał nieopodal. Za to ja i dziewczyny usiadłyśmy na kanapie. Rozmawialiśmy, a po chwili przyłączył się do nas Zabini. Nagle zauważyłam coś naprawdę interesującego. Wzrok Blaise'a na Astorii. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Jak on na nią patrzy. On jest w niej zakochany... Przecież to można wyczuć na kilometr. Nagle wszystko zaczęło mi się układać w całość. Greengrass często wychodziła z dormitorium. Jej dziwne zachowanie. I ta impreza... Prawie cały czas rozmawiali i tańczyli razem. Tylko dlaczego nic mi nie powiedziała? Może czeka na odpowiedni moment? Zabini to dobry chłopak. Jest naprawdę zabawny i cieszę się, że to jemu Astoria wpadła w oko. Nie rozumiem tylko jak taki fajny chłopak przyjaźni się z Malfoy'em, przecież oni kompletnie się od siebie różnią. W pewnym momencie posmutniałam. Sophie kręci z Nottem, Astoria z Blaise'm. Ja nadal nie wiem czego chcę. Kogo chcę...
-Laura idziemy do dormitorium. Idziesz?- Juliet wyrwała mnie z zamyślenia.
-Ja..
-My musimy obgadać referat- nagle odezwał się Malfoy, który przez cały czas milczał. Spojrzałam na niego. Chłopak siedział na przeciwko mnie z tym swoim kpiącym uśmieszkiem. Dziewczyny tylko spojrzały znaczącym wzrokiem i skierowały się w stronę dormitorium. Zauważyłam, że Blaise i Pansy też idą.
Świetnie... Czyli zostaniemy sami.
-Tylko mi nie mów, że tak ci zależy na tym referacie, bo nie uwierzę- wypaliłam gdy już wszyscy opuścili pokój wspólny.
-Może tak, może nie. Na pewno chcę, żeby był zrobiony. -powiedział i zaraz po tym siadł tuż obok mnie. Zapach jego wody kolońskiej trafił do moich nozdrzy.
-Aha i rozumiem, że to ja mam go zrobić? A Panicz będzie sobie siedział i czekał, aż praca zostanie wykonana za niego.
-Możliwe- zaśmiał się kpiąco i zaczął zbliżać się niebezpiecznie do mojej twarzy.
-Nie ma tak łatwo Malfoy- odrzekłam i odsunęłam go od siebie.
-Mówisz teraz o referacie?- spytał gdy wstałam z kanapy.
-Też- odparłam- referat robimy razem, widzimy się jutro o 18.00 w bibliotece. A teraz idę spać, bo jestem śpiąca. -zrobiłam jeden krok i poczułam zimną rękę na moim nadgarstku.
-Nie wolisz zacząć go robić teraz? W moim dormitorium.- spytał gdy znalazł się obok mnie.
Zdałam sobie sprawę, że blondyn jest prefektem. To znaczy, że ma dormitorium sam. Całe dla siebie.
-Zapomni. Miejsce i godzinę już ustaliliśmy. Mam nadzieję, że Panicz się zjawi, bo inaczej, będę skłonna znaleźć innego partnera.- szepnęłam prosto do jego ucha, po czym wyrwałam rękę z jego uścisku. Skierowałam się w stronę dormitorium. Nagle jednak poczułam jak ktoś przygniata mnie do ściany.
-Nie igraj ze mną Develop. - Patrzył na mnie z góry, a jego ręce znalazły się po obu stronach mojego ciała.- dobrze wiesz, że nie lubię jak ktoś mnie prowokuje.
Ton jego głosu nie zgrywał się z wyrazem twarzy. Minę miał łagodną, a głos niebezpieczny i szorstki.
-Oj Malfoy. Ja tylko mówię fakty. Mogę zastąpić Cię pierwszym lepszym kujonem z ravenclaw.- tym razem chłopak naprawdę się wkurzył, bo jego dłoń znalazła się na mojej szyi. Boże jak ja uwielbiam wyprowadzać go z równowagi. Poruszałam znacząco brwiami, a sekundę później nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Był on agresywny. Nawet nie jestem w stanie stwierdzić jak to się stało. Ułamek sekundy, a mój mózg się wyłączył. Chłoneliśmy się nawzajem. Moje ręce oplotły jego szyję, chciałam go mimo, że wiedziałam jaki ogromny błąd popełniam. Jak to możliwe, że ten chłopak musi zawsze postawić na swoim? Pocałunek z sekundy na sekundę stawaj się coraz bardziej pełen pożądania. W jednym momencie blondyn chwycił mnie za pupę i podniósł, a ja oplotłam nogi wokół jego talii. Ponownie skierował się na kanapy na których siadł, a ja na jego kolanach. Malfoy smakował miętą. Jego miękkie i ciepłe usta wprawiały mnie w stan, który nie mogę opisać. Był jak jakiś magnes. Nagle przypomniały mi się słowa Astorii. Pansy ciągle mówi o nim i o tym jak spędzają razem czas. Ją też tak całuje? Też tak dotyka? Nie, nie mogę. Nie mogę zrobić tego z nim. A tym bardziej tutaj. Oderwałam się od jego warg i spojrzałam mu w oczy. Widziałam w nich zdezorientowanie. Te szare tęczówki wlepiały wzrok w moje oczy chcąc mnie. Kurwa pragnąc mnie. Ale skąd ja mam wiedzieć czy nie patrzy tak na każdą? Czy nie patrzy tak na Pansy...
-Nie... Przepraszam muszę iść spać. -powiedziałam wstając z jego kolan. -Do jutra.
Chłopak patrzył na mnie nieodgadnionym wzrokiem. Nie zatrzymywał mnie, nie odezwał się ani słowem. Pozwolił mi iść.Nie wiem czemu, ale tak bardzo bolało mnie to, że znowu mnie nie zatrzymał...
CZYTASZ
𝕄𝕪 ℙ𝕒𝕣𝕒𝕕𝕚𝕤𝕖; D.M (+18)
Fanfiction𝐺𝑑𝑦 𝑗𝑢𝑧 𝑚𝑦𝑠𝑙𝑎𝑙𝑎𝑚, 𝑧𝑒 𝑗𝑒𝑠𝑡𝑒𝑚 𝑤𝑜𝑙𝑛𝑎 𝑤 𝑚𝑜𝑖𝑚 𝑧𝑦𝑐𝑖𝑢 𝑝𝑜𝑗𝑎𝑤𝑖𝑙𝑎 𝑠𝑖𝑒 𝑘𝑜𝑙𝑒𝑗𝑛𝑎 𝑝𝑢𝑙𝑎𝑝𝑘𝑎...