3. Tarry

48 6 0
                                    

Ta noc była bardzo męcząca. Nie mogłam zasnąć przez to co wydarzyło się w pokoju wspólnym. Cały czas o tym myślałam i byłam ogromnie wściekła na siebie za to jak się zachowałam. Za to, że pozwoliłam mu się dotknąć. Nie chciałam być jak te jego dziwki, które pieprzy po kątach. Miałam swoją wartość.
Wstałam dość późno, ale tym razem nie miałam siły na mocny make-up i nie wiadomo jakie strojenie. Rozmawiałam z dziewczynami na różne, luźne tematy gdy nagle Juliet wypaliła:
-W co się ubieracie na imprezę slitherinu?
Zamarłam. Jak mogłam zapomnieć, że nasz dom co roku w pierwszą sobotę roku szkolnego organizuje imprezę?
-Kupiłam w wakacje świetną sukienkę na pokątnej specjalnie na tę okazję.-odparła zadowolona Astoria- Czerwona z cekinami, mówię wam zajebista! Szkoda, że Cedrig mnie nie zobaczy w takim wydaniu.
Prawda była niestety taka, że nikt z innych domów nie miał wstępu na imprezę slitherinu. Nie podobało się to Malfoy'owi i jego spółce. Choć sam Draco często jako jedyny ślizgon był zapraszany na takie imprezy w innych domach przez swoją popularność i powodzenie.
-A ty Laura?- z mojego zamyślenia wyrwała mnie Astoria- Masz już sukienkę?
-Wiecie co...Ja chyba nie idę. Nie mam ochoty- powiedziałam zgodnie z prawdą. Naprawdę nie miałam teraz chęci na zabawę, picie itp...
-No coś ty! Idziesz i bez dyskusji. Trzeba się trochę rozerwać, bo potem będzie zapierdol z lekcjami.

Może dziewczyna miała rację. Może właśnie tego mi było trzeba. Imprezy, tańców, alkoholu i dobrej zabawy.
Przytaknęłam, a następnie wszystkie trzy poszłyśmy na zajęcia.

***

Unikałam Malfoy'a jak nigdy dotąd. Nie było to takie trudne, bo siadałam z Hermioną, a on gdzieś z tyłu więc nawet się nie widzieliśmy. Bardzo mi to sprzyjało, bo nie chciałam na niego patrzeć po tej sytuacji z wczoraj.
Właśnie szłam na ostatnią lekcję w tym dniu, którą była Historia Magii. Obserwowałam jak słońce pięknie przedziera się przez wielkie okna zamku. Była piękna pogoda, a wrześniowe przedpołudnia były takie pełne energii. Musiałam korzystać z tych dni, bo z dnia na dzień nadchodziła jesień.
Myśląc tak nie zauważyłam pewnej osoby przed sobą i na nią wpadłam. Podręcznik wypadł mi z rąk, a ja podniosłam głowę. Moje oczy spotkały się brązowymi tęczówkami chłopaka, który uśmiechał się miło. Był trochę wyższy ode mnie. Miał ciemne włosy i lekkie dołeczki co było bardzo urocze. Kojarzyłam go z widzenia. Nieznajomy był krukonem i był chyba o rok starszy.
Wpatrywał się we mnie, a z jego oczu biła dobroć.
-Ja-a przepraszam, nie zauważyłam Cię- wyjąkałam wpatrując się w jego rozbawiona twarz.
- Nic nie szkodzi- odparł po czym schylił się po moją książkę- A tak w ogóle jestem Trevor, ale znajomi mówią na mnie Terry - chłopak podał mi moją własność.
-Jestem Laura, miło mi Cię poznać- uśmiechnęłam się miło do chłopaka.
-Mi również- odparł patrząc w moje oczy.
-Tak.. przepraszam spieszę się na lekcje- wypaliłam i odwróciłam się z zamiarem odejścia.
-Czekaj!- chłopak zatrzymał mnie, a ja spojrzałam na niego zdezorientowana.- Słuchaj może...chciałabyś wyskoczyć na piwo kremowe jak będziesz mieć czas?
Jego propozycja mnie zdziwiła. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Nie miałam teraz ochoty wchodzić w jakieś głębsze relacje. Chciałam się skupić na nauce, a takie spotkania mogłyby mnie tylko rozpraszać.
-Wiesz.. Terry dam ci znać. Ok? Ale teraz naprawdę muszę iść- odparłam szybko i poszłam w kierunku sali.
Może uciekłam, ale nie byłam gotowa na takie randki. Po za tym kto to widział, aby ślizgonka umawiała się z kimś z Ravenclaw. No i byłam nieźle spóźniona, a obiecałam sobie, że będę się pilnować pod tym względem.
Weszłam do klasy i przeprosiłam za spóźnienie usprawiedliwiając się złym samopoczuciem. Rozejrzałam się wokół poszukując wolnego miejsca i...
Nie.. nie...nie!
Jedyne wolne było oczywiście obok jebanego Malfoy'a na którego naprawdę nie miałam ochoty teraz patrzyć. Do tego miałam go unikać, a przez tego Trevora spóźniłam się i byłam zmuszona siedzieć obok niego.
Zdenerwowana zajęłam miejsce próbując się skupić na lekcji. Nienawidziłam Historii Magii i to był jeden z tych przedmiotów, które uważałam za kompletnie nie potrzebne. O wiele bardziej wolałam OPCM lub eliksiry, bo uczą mnie czegoś przydatnego.
Nagle poczułam zimną dłoń na moim udzie co obudziło mnie z mojego chwilowego zamyślenia. Przez ułamek sekundy zastanawiałam się co się odpierdala, a potem zdałam sobie sprawę, że ręka należy do chłopaka obok mnie. A tym chłopakiem był Malfoy! Szybko strąciłam ją próbując zachować kamienną twarz. Szarooki uśmiechnął się na ten gest.
Jak temu debilowi brakowało czułości to niech znajdzie sobie inna dziwkę. Nie pozwolę mu się tak dotykać.
Malfoy chyba miał w dupie moje zdanie, bo znowu jego ręka dotknęła mojego uda. Jego zimne i ciężkie sygnety wbiły mi się w skórę, a po moim ciele przeszedł dreszcz. Jego kończyna zaczęła zmierzać w górę, a ja zacisnęłam pięści.
-Kurwa...- szepnęłam i znowu usiłowałam zabrać jego dłoń.
Malfoy jednak był silniejszy i nie pozwolił mi na to tak łatwo. Chłopak dotknął mojego intymnego miejsca przez bieliznę, a z moich ust wyszło ciche sapnięcie. Chłopak uśmiechał się tylko widząc mój stan, gdy starałam się zgrywać poważną.
Po chwili wzięłam jego rękę i siadłam na niej. Nie mam pojęcia dlaczego to zrobiłam. Może dlatego, że to była jedyna opcja, żeby go ubezwładnić.

𝕄𝕪 ℙ𝕒𝕣𝕒𝕕𝕚𝕤𝕖; D.M (+18)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz