1

19 1 0
                                    

Dużo się działo. Zeszłego lata leżeliśmy tutaj na piasku. Czułe pieszczoty były tutaj często spotykane. Plaża oglądała nas prawie codziennie. Nie rzadko padał deszcz podczas naszych rozmów i śmianiu się. Pamiętam tą burzę, gdy tańczyliśmy do piosenki, którą sami śpiewaliśmy. Cztery spotkania od tragedii. Gdybym wiedział, nigdy bym cię nie zbeształ. Robiłaś dobrze, żyłaś dobrze, byłaś dobra. Moja miłości ukochana, wielbiłem twą osobę niczym dzieło sztuki. Uczyniłaś mnie totalnym innym człowiekiem, jednak dopiero, gdy odeszłaś. Trzy spotkania od mego przeklęcia. Uderzyłaś mnie solidnie w lewy polik. Zdziwiłem się wtedy, gdy użyłaś prawej ręki, gdy byłaś leworęczna. Co chciałaś mi przekazać? Dwa spotkania od klęski mego istnienia. Użyłaś tego słowa, które obiecałaś, że nie powiesz. Patrzyliśmy na siebie zaskoczeni. Minęłaś mnie w drzwiach niedowierzając. Chciałem cię zatrzymać, ale zastygłem dalej analizując to co powiedziałaś. Ostatnie spotkanie od ostatniego czasu, kiedy cię widziałem. Weszłaś do mieszkania bez pukania. Uśmiechnęłaś się do mnie uroczo. Widziałem wtedy twoją osobę tak samo, gdy pierwszy raz cię zobaczyłem. Mówiłaś, że nic się nie stało. Nie jesteś zła. Położyłaś się obok i zadowolona złapałaś mnie za rękę. Powiedziałaś, że już wszystko się skończyło. Nic już nie będzie nam przeszkadzać, nic nam nie zaszkodzi. Zasnąłem w twoich ramionach czując ten kojący spokój. 

Obudziłem się z całym bolącym ciałem. Przez chwilę nic nie widziałem, przez to jak jasno było w pomieszczeniu. Białe ściany były niczym nicość, odbijając jaskrawe światło lamp. Matka podbiegła do łóżka łapiąc mnie za rękę płacząc. Wtedy zrozumiałem.

Byłaś snem.

CierpienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz