- Dem wstawaj do szkoły.
-Czemu wszyscy muszą mnie budzić? Może ja wolę spać. Nie pójdę do szkoły.
- Niby czemu?- wciąż pyta mama
- Bo nie i koniec.
- Dalej wstawaj. Jeśli nie zobacze cię na dole za 20 min to przyjdę tu do ciebie z wiadrem lodowatej wody.
- Yhhhh...
Wstałam, umyłam się, ubrałam i zeszłam na dół do kuchni. Zjadłam śniadanie i poszłam do tej cholernej szkoły.
- Siema! - krzyczy do mnie z daleka Jena.
- Hej...
- Co ty taka przygnębiona?
- Nie ważne...
- Coś jest na rzeczy, a ty mi powiesz co.
- Cholera!
- Co?!
- Muszę się schować! Chodź ze mną do łazienki!
- Oki.
To znowu on. Nie chciałam go zobaczyć bo mi wczoraj groził. On jest okropny.
- To powiesz mi coś w końcu?
- Widzisz tamtego tam?
- No.
- Wczoraj się do mnie dobierał. Zabrał mnie do swojego domu i zaczął rozbierać.
- CO?! Ale to jest przecież chłopak Tiny!
- CO?! No to mam przerąb.
Chwilę po tym zadzwonił dzwonek. Poszłam na lekcje. Japierdole... Przecież ten debil koło mnie siedzi.. Najchętniej bym mu łeb wykręciła.
- Ale sie wczoraj działo... Też ci się podobało? Chociaż lepiej by było gdybyś nie wychodziła tak szybko.
- Pieprz się zboku.
- Ooo... To teraz tak na mnie będziesz mówiła?
- Ha. Czemu nie.
Jak na niego patrzyłam robiło mi się niedobrze.
Na przerwie znowu mnie zaczepi... Czuje to. A dzwonek już zadzwonił.. Lepiej będę go unikać.- Myślisz że mi uciekniesz?
- Idz do tej swojej Tiny.
- Ale ja chce być z tobą.
W tym momencie zaczął mnie całować i dotykać tam gdzie nie powinien. Zaczęłam krzyczeć ale nikt nie pomógł. To już koniec. Zgwałci mnie.
- Zostaw ją!!! - jakiś chłopak przyleciał mi na ratunek
- Daj mi spokój! Nie widzisz że ona tego chce?
- Wcale nie! Zostaw mnie zboczeńcu!
- Odwal się od niej! Nie umiesz szanować dziewczyn?
- A co mi zrobisz jak jej nie puszcze?
Wtedy on podszedł i walnął Nicolasa w twarz. Sie krew lała. Byłam mu wdzięczna. Wziął mnie za rękę i uciekliśmy ze szkoły, bo i tak już mieliśmy koniec lekcji.
- Dziękuję, że mnie uratowałeś.
- Spoko. Może pójdziemy na lody?
- Lody?!
- Tak, lody.
- Ale takie do jedzenia?!
- No a jak. Raczej do jedzenia. W wafelku dwie gałki... Albo na patyku..
- Ale do lodziarni?!
- Tak
- Ok.. To pójdę.
- Wiesz, jesteś trochę dziwna.. Ale fajna... I śliczna.
- Ja? Hahaha. Ale ty śmieszny.
Taki słodziak. Mam nadzieję, że nie jest takim dupkiem jak tamten.- Jesteśmy. Jakie lody ci kupić?
- Waniliowe z polewą czekoladową. Moje ulubione.
- Okej... Zapamiętam.
Uśmiechnął się do mnie. Jaki on słodki. Jeszcze piękniejszy od Nicolasa.
- Jestem. Masz swojego loda.
- Dziękuję.
- Jak ty masz na imię?
- Demi
- Ładnie. Ja jestem Nathan.
- Też ładnie. Do której chodzisz klasy?
- Do drugiej. Gimnazjum oczywiście..
- No raczej gimnazjum. Na drugoklasiste z podstawówki to ty nie wyglądasz.
Zaczęliśmy się śmiać. Było tak miło.
- Lepiej unikaj Nicolasa. On chodził kiedyś ze mną do klasy, ale nie zdał. Zawsze podrywał ładne dziewczyny, a potem zaciągał je do łóżka. Trzymaj się mnie to będziesz bezpieczna.
- Dobrze. Będę trzymała się ciebie.Chyba wyślę do Jeny SMS-a żeby do mnie przyszła...
- Hej Jena! Czy masz teraz czas?
Czekam i czekam. Po chwili przychodzi wiadomość.
- Tak, a co?
- Przyjdziesz do mnie?
Znowu chwila minęła.
- Tak, jasne. Za 10 min będę.
- Ok.
W tym czasie zjadłam obiad i wypiłam kakao.
PUK PUK!
- Cześć! Jestem punktualnie.
- Hah. Tak, dosłownie. Wchodź.- Idziemy do mnie do pokoju?
- Czemu nie.
- Powiem ci co mnie dzisiaj spotkało.
- ok.
Weszłyśmy do pokoju i zaczęłam opowiadać aż do momentu gdy Nathan zaprosił mnie na lody.
- NATHAN ZAPROSIŁ CIĘ NA LODY?!
- Tak.. Wiem, też jestem pod wrażeniem.
- Ty to masz szczęście... Tylko mały problem... On jest najbardziej popularny ze szkoły. I ma dziewczyne, której nie chciała byś poznać.
- Ehhh... Czemu zawsze musi mi się podobać ktoś kto ma dziewczyne już..
- Nie masz szczęścia.
- Nom.
- Powiem ci, że masz małe szanse u niego.
- Czemu?!
- Bo on lubi dojrzałe dziewczyny... A ty jesteś troche... No...
- Dziecinna?
- Tak.
- To mnie zmień. Chce być dojrzała. Naucz mnie jak mam się zachowywać.
Ta zmiana trwała resztę dnia. Byłam zmęczona. Kupiłyśmy nowe ubrania. Ogólnie nie byłam już taka dziecinna.