Rozdział czwarty

7 1 0
                                    


All it takes is one bad day to reduce the sanest man alive to lunacy - The Killing Joke, Alan Moore, Brian Bolland

Wróżbiarka nie podobała się Belli. Przed przystąpieniem do wróżenia nie wykonała żadnych rytuałów maskujących, które Bella pamiętała z wizyt u starej wioskowej wiedźmy. Jednak Luiza bardzo chciała nauczyć się wróżyć, a Bella musiała wszędzie chodzić za starszą siostrą.

Luiza nie była prawdziwą siostrą Belli, wcześniej mieszkała w sąsiedniej chacie, była ciągle posiniaczona i zasmarkana od płaczu, a jej nocne wrzaski nie dawały Belli spać. W końcu rodzice Belli wkurzyli się na tyle, że przygarnęli dziewczynę po tym, jak wilki rozszarpały ciało jej ojca.

(o tym, że przed rozszarpaniem wieśniacy zgodnie zanieśli zmasakrowane zwłoki tyrana do lasu, cała wioska zdążyła już zapomnieć).

Dziewczyny wyglądały jak swoje przeciwieństwa. Bella skopiowała fryzurę, którą widziała u jednej z możnych dam przejeżdżających przez wieś - zaplotła sobie dwa cienkie warkoczyki z włosów najbliżej twarzy i powtykała w nie polne kwiaty, reszta włosów opadała jej na plecy misternymi falami. Na czoło nałożyła sobie opaskę z cienkiego druciku, którą, jak miała nadzieję, niedługo zamieni na tiarę księżniczki. Usta umalowała sokiem z buraków - jednak jej blada cera sprawiała, że wyglądała bardziej jak ucztujący wampir, niż jak kokietka. Na rękach Belli jątrzyły się rany - zakochana w rycerskich romansach dziewczyna wiedziała, że podejrzane o zdradę męża księżniczki muszą przenieść rozżarzony żelazny pręt pięćdziesiąt kroków bez upuszczenia go, dlatego co kilka dni chodziła do kowala i prosiła go, aby pożyczył jej gorącej podkowy - do ćwiczenia przed decydującą próbą. Kowal nie lubił Belli, śmieszyło go jednak, jak powstrzymuje łzy, dlatego żeby dostać podkowę dziewczynka musiała wcześniej trzydzieści razy podciągnąć się na drążku. Bella płakała, jednak bez narzekań spełniała żądania i później trzymała gorący metal w pokrytych już bąblami od ćwiczeń rękach - dla swojego przyszłego kochanka była jednak gotowa na wszystkie poświęcenia.

Luiza miała na sobie prostą, lnianą tunikę, nieco za dużą - by ukryć pączkujące już cycki (XDDDDDDD jak to brzmi pączkujące cycki). Miała okrągłą, rumianą twarz obsypaną piegami. Włosy związywała w krótki warkocz, aby nie przeszkadzały jej w pracy. Nie dbała zbytnio o żadne ozdoby i nie obchodziła jej uwaga chłopców. Luiza, w przeciwieństwie do swojej próżnej siostrzyczki uważała, że kobieta sama powinna zapracować sobie na swoją pozycję. Nie wymigiwała się od obowiązków jak leniwa Bella, a na dodatek codziennie po pracy w gospodarstwie pomagała też starej wiedźmie mieszkającej na skraju lasu w zbieraniu ziół i przygotowywaniu naparów. Nawet, jeśli wiedźma nie potrzebowała danego dnia pomocy w tym, Luiza i tak uprzątała jej chatę albo przynosiła wodę. Luiza marzyła, że pewnego dnia będzie mogła wyjechać do miasta pobierać nauki - nawet jeśli jej marzenia zdawały się mało prawdopodobne, nie były mniej nieprawdopodobne niż mrzonki Belli o zostaniu księżniczką.

-Nie mogę nauczyć was wróżyć, to zbyt długo by trwało, a ja nie mam dużo czasu. Ale, za pieniążka mogę wam powróżyć.

Luiza podaje wróżbiarce miedziaka. Wróżbiarka odchyla głowę i powoli wprowadza się w trans.

-Owieczka, która chce być smokiem. I smok, który chciałby zostać barankiem... Jedna z was poślubi diuka i będzie panią na jego zamku.

Sprzeczne emocje targają Bellą. Z jednej strony cieszy się, że spełni się jej marzenie, ale z drugiej tak beztroskie wróżenie może sprowadzić im na głowę inkwizytorów.

-Druga... druga stanie się najpotężniejszą czarodziejką świata, przed którą drżeć będą nawet magowie.

Luiza uśmiecha się, na wieść o zostaniu czarodziejką, a Bella uspokaja się. Stara baba nie umie naprawdę wróżyć. Obserwuje tylko ludzi i odgaduje ich pragnienia - jak źli detektywi, którzy na usługach króla szukali śladów bytności rycerzy w sypialni królowej. Łatwo mogła się domyślić, czego chcą dziewczyny - Luiza poprosiła ją o naukę, a co do Belli, łatwo odgadnąć jej marzenia patrząc na ubiór. Poza tym, prawdziwe przepowiednie nie są podane aż tak wprost. Zawsze to jakieś zawoalowane gówno, po którego usłyszeniu i tak nie będziesz wiedzieć, co się zdarzy. Powiedzą ci, że umrzesz jak Księżyc spadnie na ziemię, będziesz ze strachem obserwować niebo, a później jakiś stary pijak o ksywce „Księżyc" popchnie cię pod koła powozu, gdy odurzony wódką potknie się o krawężnik.

W to, że zostanie żoną diuka Bella może uwierzyć bez trudu, ale Luiza na pewno nigdy nie zostanie czarodziejką. Jej siostra jest po prostu tępa. Tyle razy powtarza składy maści i naparów, Bella zna je już na pamięć, a tamta i tak zawsze musi coś pomylić. Czytać też ledwo co umie - temu akurat młodsza siostra się nie dziwi - gdyby miała czytać zielarskie księgi zamiast porywających romansów, też nie miałaby do tego motywacji.

Wiedźma wybudza się z transu. Rozgląda się nerwowo.

-Muszę już lecieć, dziewczynki. Nikomu nie mówcie, że mnie widzieliście.

Ani Bella, ani Luiza nie wiedzą jeszcze, jak działają inkwizytorzy - wyczuwając wahadełkami nad mapą ogniska magii i jeśli pojawią się w danym miejscu, gdy nieostrożnej czarodziejki już tam nie będzie, to i tak zazwyczaj w wiosce znajdują kogoś do zabicia - nie wiedzą nawet lub nie przeszkadza im, że nie jest to ta sama osoba. Wróżbiarka podstawiła po prostu kukułcze jajko ich wioskowej wiedźmie, licząc, że czas, jaki inkwizytor straci na przesłuchania będzie mogła wykorzystać na ucieczkę. Gdyby wiedziały, pewnie ostrzegłyby swoją wiedźmę, a ich życie potoczyłoby się zupełnie inaczej.

Lub nie. Trudno jest oszukać przeznaczenie. 

Iz Smoczakrew. Część pierwszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz