Dawka czyni truciznę - Paracelsus
Ścigający ją inkwizytor przybywa o trzeciej w nocy. Rodzice już dawno śpią, dziewczynki też powinny, ale Bella siedzi przy kominku i ogląda ukradziony jednemu z nocujących w oberży kupców katalog z sukniami, a Luiza przypomina sobie właściwości ziół. Stara wiedźma spod lasu ma zdecydować, kogo będzie uczyć na swojego następce, a Luiza chce jak najlepiej przejść jej egzamin. Bella jest pewna, że starucha wybierze Luizę - w końcu nikt inny nie będzie chciał babrać się w eliksirach, ale Luiza cały czas się stresuje.
Zazwyczaj goście o tej godzinie łomoczą w drzwi z całej siły, żeby obudzić karczmarza, ale Inkwizytor idzie cicho jak kot i podnosi palec do ust, aby uciszyć dziewczynki.
Jest wysoki i szeroki w barach, góruje nad obiema dziewczynkami. Trzyma się prosto i idzie sprężystym, żołnierskim krokiem.
-Nie wołajcie rodziców - mówi. -Jestem zbyt zmęczony, żeby jeszcze się użerać z wściekłymi wieśniakami. Niestety nie każdy rozumie, jak potrzebne jest karanie za używanie magii bez licencji...
Siada ciężko na krześle w najdalszym kącie karczmy, tak, aby móc obserwować drzwi i mieć ścianę za plecami. Na drugim krześle opiera nogi.
-Niech jedna przyniesie mi strawę, a druga oporządzi konia - rozkazuje. Patrzy przy tym łapczywie na starszą siostrę.
Luiza zaczyna płakać i łapie Bellę za rękę.
-On mnie spali... wszystko słyszał... powiedz, że nie słyszał.
„Oczywiście, że słyszał, ty głupia pizdo" - myśli Bella. Luiza czyta głośno, powoli i na dodatek się jąka, a jej dukanie często przeszkadza Belli w śnie. Inkwizytor na pewno też to słyszał. Nie mówi jej jednak tego.
-Uciekaj, a ja go zagadam - warczy za to, wypychając siostrę za drzwi.
-Miałem nadzieję, że ładniejsza zostanie - prycha inkwizytor.
Bella rozpala ogień pod kotłem z gulaszem. Krzesiwo drży jej w rękach i drewno długo nie chce się zapalić. Iskry spadają bardziej na podłogę, niż na podpałkę, a w dziewczynie coraz bardziej wzrasta złość. W końcu, jakby znikąd pojawia się płomień. Miesza w garnku.
-Opowiesz mi proszę panie, co ciekawego działo się ostatnio w świecie? - szepcze.
-Nie chce mi się z tobą gówniaro rozmawiać - odszeptuje inkwizytor.
-A to może ja zawołam rodziców? - przymilnie uśmiecha się Bella.
-Ehh... wojna na wschodzie, Lotryngowie zajęli Wagabundię i...
I Bellę gówno to obchodzi.
-A czy królowa Ginewra nadal zdradza króla Artura? - przerywa mu wywód, pytając o sprawy o wiele dla niej ważniejsze.
Inkwizytor patrzy na nią skonfundowany.
-Co?
„Nie ma takiego króla" - myśli. Bella dopiero później dowie się, że Ginewra i Lancelot to wytwory wyobraźni bardów.
-Nooo... czy ruchają się z Lancelotem?
Inkwizytor wyciąga oprawiony w skórę notes i zapisuje sobie, że musi znaleźć jakiś powód, aby spalić to ciekawskie dziecko. „Za mało mi płacą" - myśli.
-Ruchają się aż trzeszczy - wzdycha.
Bellę satysfakcjonuje ta odpowiedź. Nie słyszy jednak stukotu końskich kopyt, oznajmiającego, że jej siostrze udało się ukraść konia inkwizytora i uciec, a nie wie za bardzo, o co jeszcze ma go zapytać. Na pewno nie będzie znał dworskich plotek ani wyników turniejów rycerskich. „Spokojnie, po prostu odjechała cicho. Jak ja jej nie słyszę, to inkwizytor też nie, więc to dobrze". W głębi duszy cieszy się, że Luiza odjedzie - mimo prób rodziców dziewczynki nie polubiły się tak, jak powinny, na dodatek Bella w końcu nie będzie tą gorszą i leniwą.
Nakłada gulasz do miski. Nalewa mu też wina. W winnicach wokół karczmy rosną ciemne winogrona, okrągłe niczym kulki do gry, z ciemnofioletową, prawie czarną skórką i z miąszem, czerwonawym i najsłodszym przy skórce, a cierpkim, jasnożółtym w środku. To od wytwarzanego z nich gęstego wina, smoczejkrwi, przypominającego prawdziwą krew smoka i prawie równie jak ona drogiego, pochodzi nazwisko Belli.
Inkwizytor szybko zabiera się za jedzenie.
-A czy na dworze nadal noszą tabi?
Inkwizytor zaciska ze złością rękę na łyżce.
-Noo, takie buty... jak kopytka...
-Ciżemki noszą. Z zawiniętymi noskami - warczy.
Nie są to dobre wieści, ale Bella ma nadzieję, że kiedy ona będzie już księżniczką, tabi wrócą do mody. A jeśli nie... jeśli nie, to sama wyda dekret nakazujący ich noszenia. Teraz jednak ma ważniejsze sprawy, niż ozdobne stroje i buty. A dla niej mało spraw jest równie ważnych.
Czuje zimno spływające jej po karku, jakby w żyłach zamiast krwi płynął jej lód.
-Pan jest taki dobry i tak opowiada, to ja też panu coś powiem... tatko nie kazał mi mówić, a ja powiem. Tu są robaki - wskazuje na pustą miskę. - W mięsie. Nam każe wrotycz jeść, żebyśmy się nie pochorowali, ale mówi, że dla gości to szkoda. Ale ja panu też przyniosę.
Bella kładzie na stole miskę wypełnioną po brzegi okrągłymi kuleczkami, pachnącymi jak miód. Inkwizytor przygląda się temu podejrzliwie. Pewnie myśli, że próbuje go otruć. Bella zabiera więc jedną z kuleczek, podrzuca do góry łapie w usta i rozgryza. Później drugą. Sięga po trzecią, a uspokojony, lecz jednocześnie nieco rozeźlony inkwizytor odgania ją ręką. Pakuje do ust całą garść wrotyczu.
Bella upuszcza na ziemię trzecią kulkę i przydeptuje ją nogą. Czuje się jak księżniczka Teofania, która podała tak dużą ilość lekarstwa swojemu staremu, obleśnemu mężowi, że ten z przedawkowania zmarł, pozostawiając królestwo jej i jej młodemu, przystojnemu kochankowi.
Inkwizytor zasypia z twarzą opartą o blat stołu, a Bella czeka, aż jego chrapanie zmieni się w jęki kogoś dręczonego halucynacjami, a następnie w nieprzyjemne rzężenie. Gdy rzężenie ucicha, Bella trwożnie podchodzi do inkwizytora.
Nie oddycha.
Wiedziona jakimś impulsem dziewczyna zdejmuje mu z palca sygnet i wkłada do kieszeni.
Bella zastanawia się, czy biec do rodziców, czy do starej wiedźmy. Nie cierpi staruchy, ale rodzice kazaliby jej pewnie iść spać, a po odwiedzinach u wiedźmy mogłaby dokończyć oglądanie katalogu. Wychodzi więc z domu.
Jakiś impuls każe jej sprawdzić, co dzieje się w stajni. Może jest ciekawa, czy Luiza odjechała na koniu inkwizytora, czy postanowiła wziąć ich - lepiej znanego i mniej zmęczonego.
Luiza siedzi na sianie i z płaczem przecina sobie żyły znalezionym w jukach inkwizytora nożem. Kiwa się jak w transie albo w ataku paniki.
-Nie dostaną mnie żywej, nie dostaną mnie żywej - powtarza.
CZYTASZ
Iz Smoczakrew. Część pierwsza
FantasíaObdarzona niezwykłą mocą Iz Smoczakrew żyje w świecie, gdzie kobiety za naukę magii mogą trafić na stos. Nie przeszkadza jej to jednak zupełnie - dziewczyna jest leniwa, próżna i pozbawiona wszelkich ambicji, a jej jedynym celem życiowym jest poślub...