12

24 2 0
                                    

Tak jak ich nie chciałem zabijać, nie wiedząc jakbym nawet miał to zrobić. Leszy nie dał mi instrukcji do zabijania ludzi przez spojrzenie, a jednak powinien mnie chociaż ostrzec, że mogę kogoś zabić w ten sposób. Przynajmniej tak mi się wydawało, że mogę kogoś zabić.

Obok szpitalu był stary hotel, który nie był już używany. Na parkingu obok było kilka samochodów, ale zauważyłem tam Dave'a i Alex'a

(Pozdrawiam LudziInnit
BOŻYDAR)

Za nimi akurat nie przepadałem. To wcześniej oni naśmiewali się ze mnie, a potem z Tommy'ego. Jak zawsze musieli być ode mnie silniejsi, a gdyby dali mi super hiper ultra combo wpierdol to miałbym przesrane w domu. Wystarczyło mi już problemów

Nie widziałem ich w szkole. Może znaleźli sobie nową ofiarę, a potem mieli przez to problemy więc wyrzucili ich ze szkoły lub sami się wypisali. Mniejsza. Chciałem z nimi porozmawiać, nie chciałem im nic robić po prostu nie rozumiałem dlaczego naśmiewali się ze mnie lub z Tommy'ego, a zwłaszcza z mojego przyjaciela

Nie zdążyłem podejść wystarczająco blisko, a Dave już zdążył rzucić komentarzem typu "Patrz, clown nas odwiedza". Znów, znów się zdenerwowałem. Wiedziałem, że nie panuje nad sobą bo pomimo tego, że nie chciałem nic im robić to coś podpowiadało mi, że mam ich zabić (?) Lub po prostu coś im zrobić. Nie widziałem w pobliżu tych czarnych cosiow więc byłem totalnie zmieszany tym co się dzieje

Obok murku zauważyłem metalowy pręt, wziąłem go i dość żwawym ruchem podbiegłem do Dave'a. Nie wiedziałem co robię i dlaczego akurat to na mnie padło.. dlaczego ja..

Przytrzymałem Dave'a za ramię i wbiłem metalowy pręt w jego krtań, szybko jednak poczułem coś ciężkiego na mojej głowie.. i.. ból. Nie obudziłem się w wnętrzu mojego mózgu, nie byłem na parkingu, nie było Leszego..

Byłem.. w szpitalu? Co ja tu robię? Alex musiał mi mocno przywalić albo i nie. Obok mojego łóżka siedzieli rodzice, Tommy i Aimsey byli obok okna i coś do siebie szeptali. Rodzice wydawali się dość przejęci, nie mogłem już leżeć w milczeniu

-Co się stało? - Zapytałem

-Zaczepileś w szkole jakiś chłopaków, którzy cię pobili. Byłeś w śpiączce przez prawie 2 miesiące - odpowiedziała moja mama, nie była zła

-W szkole nic się nie zmieniło, ale masz trochę materiału do nadrobienia. Pomożemy ci. - Tommy

Przez dwa miesiące byłem w śpiączce? To nie możliwe przecież to wszystko wyglądało tak realnie, nie jak sen

-Co z tymi czarnymi postaciami? - Nie myślałem nad tym co mówię

-Jesteś chyba jeszcze zmęczony Bill, odpoczywaj - Tata

-Tommy, wiesz o czym mówię prawda?

-Nie mam pojęcia, to wszystko było złym snem albo dobrym. Nigdy nie było czarnych postaci, duchów, aniołów jakiś samurajów czy czego tam jeszcze

Uwierzyłbym, że to sen gdyby nie Leszy w rogu pokoju gdzie byłem. Wydawał się szczęśliwy, inny niż zwykle, a potem.. tak jakby powietrze go zdmuchło, tak jakby był z piasku. Rozpłynął się

-Leszy! Nie!

Automatycznie się uniosłem

-Billy, synu, wszystko jest w porządku. Na prawdę powinieneś odpoczywać

|Miesiąc potem|

Nie widziałem już nigdy Leszego, nie widziałem czarnych postaci o których mi mówił. Dom gdzie byłem ja i Tommy nie istniał, te wszystkie łąki, polany i inne rzeczy tak, ale ten dom nie

To było serio dziwne, nigdy tego nie zapomnę, a teraz przynajmniej mam ciekawszy temat do rozmowy z Tommy'm i Aimsey. Do naszej szkoły dołączył też nowy chłopak, był w klasie wyżej. Miał na imię Max, z nim też się zaprzyjaźniłem

Wydawało mi się jakby mnie rozumiał o czym mówię.. jakby też to przeżył...

|KONIEC|

__________________________________
572 słowa


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 11, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

To Był Tylko SenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz