5.

64 5 0
                                    

Wszyscy w trójkę siedzieliśmy przy starym poobijanym, krótko mówiąc zniszczonym stole. Wszystko wyglądało w miarę spokojnie, rozłożone w miarę nowe i czyste naczynia, sztućce, ładna ozdoba w formie kwiatów, tylko... Towarzystwo nie było zachęcające. Liu siedział po mojej lewej stronie, morderca po prawej, a ty po środku całego stołu.


-Smacznego - powiedział szatyn, uśmiechają się przy tym szeroko.

Popatrzyłaś na talerz, na którym zawartość była okropnie odpychająca. Mięso zdecydowanie było zepsute, to samo warzywa. Miną zdecydowanie okazałaś swoje zdegustowanie.

-Nie będziesz jeść [ti]? - spytał chłopak po mojej lewej - Ranisz uczucia Jeff'a, chłopak napracował się nad zrobieniem tego jedzenia, prawda bracie? - spojrzał na bruneta. Ten jedynie opychał się jedzeniem, jakby nie jadł od dobrego tygodnia, zebrało ci się aż na wymioty - Nie zachowuj się jak świnia przy gościu! - trzasnął rękami o stół, na co podskoczyłaś ze strachu.

Dla bezpieczeństwa siedziałaś cicho, jednak brunet na pewno chciał coś powiedzieć bratu, spojrzał się na niego, po jego komentarzu jakby chciał go zabić, a to na pewno mógłby zrobić. Samym tym wzrokiem przeraziłaś bardziej, ta krew... Ta mina... Ta postać, jaką jest...

-Proszę Jeff - powiedział z uśmiechem - Zachowuj się braciszku - zaśmiał się delikatnie - A ty [ti]? Jedz, śmiało. Haha, to będzie twój ostatni posiłek przed pracą, a potem... Zjesz tylko wtedy kiedy zasłużysz - uśmiechnął się do mnie milutko.

Przełknęłaś ślinę. Nie miałaś pojęcia, co dla ciebie przyszykowali, a mogło to być wiele straszliwych rzeczy.

-L-liu... - zaczęłam powoli - Jak niby będę pracować...? - spytałam, przełamując się tym samym.

-Ooo! Miło, że pytasz! Chciałem się właśnie tym z tobą podzielić, ale wydawałaś nie niezainteresowana. Chcesz wiedzieć tak? - pokiwałam twierdząco głową - A więc Jeff potrzebuje towarzystwa - wskazał na brata, delikatnie na niego zerknęłam, on to wyczuł, przez co skupił swój wzrok na mnie, od razu odwróciłam wzrok - No wiesz, jesteś kobietą, a on nie ma z takimi za dużego kontaktu.

-T-ty... Chyba nie masz na myśli...

-Co? - zaśmiał się - Nie! Nie będziesz się z nim kurwić, bez przesady - śmiał się, jednak po chwili gwałtownie przestał - Jeff potrzebuje pomocy, chłopak ma za dużo na głowie. Ostatnio za dużo idiotów zaczęło go rozpoznawać i szukać, można powiedzieć, że potworzyły się małe gangi które za nagrodę latają za Jeff'em - spojrzał na brata - Dlatego Jeff ma przejebane - zaczął się śmiać.

-Ale co ja mam tutaj wspólnego - spuściłam wzrok, patrząc na talerz.

-Będziesz z nim latać po mieście, eliminując tamtych ludzi.

-Że... Że co?! - spojrzałam gwałtownie na blondyna - Mam zabijać ludzi?!

-Tak, jakiś problem? - odpowiedział kompletnie niewzruszony, jakby to była dla niego kaszka z mleczkiem i czysta codzienność. Może to dla niego było codziennością, ale dla ciebie zdecydowanie nie, przecież na sam widok zabójstwa mieszało ci się w żołądku, a o dalszym samopoczuciu to już nie wspomnę...

Z każdą sekundą, kiedy przetwarzałaś to, co facet przed chwilą do ciebie powiedział, czułaś się coraz gorzej. Głowa? Prawie ci wybuchała, a żołądek to już dawno został wywleczony na drugą stronę - Nie zrobię tego... - powiedziałam cicho pod nosem. Zacisnęłam dłonie w pięści, przez co całe ręce zaczęły mi się trząść.

-Dobra - westchnąłem Liu - Może zmuszę cię do tego inaczej... - niewzruszony i nadzwyczaj spokojny wstał z miejsca i podszedł do ściany za moimi plecami. Kiedy myślałam, że zrobiło się już spokojniej, ten szarpnął mocno krzesło, na którym siedziałam tak, bym patrzyła prosto w jego stronę. Przestraszyłam się, inaczej nie mogłam w końcu zareagować, złapałam mocno za szkielet krzesła, chcąc wręcz do niego wsiąknąć - Za każdą zabitą osobę dostajesz żarcie, nocleg i inne duperele, za nie wykonanie zlecenia... Skończysz tak jak inne bezwartościowe wrzody - ostatnie zdanie wręcz wysyczał spod zaciśniętych zębów. Złapał za płachtę wiszącą na ścianie i zszarpał ją.

Wbiłaś wzrok w ścianę z "trofeami", obciętymi głowami powieszonymi na drewnianych tabliczkach, na szkielet ludzki idealnie ułożony bez żadnych ubytków kostnych, na... Rozwieszoną skórę ludzką jak zwykłe płótno, na którym były powycinane niezrozumiane słowa. Przez pierwsze pół sekundy nie dowierzałaś w to, co widzisz, po tym tylko ze załzawionymi oczami podbiegłaś do pobliskiej miski i po prostu zwymiotowałaś.

-Tak kończą darmozjady, czyste nieroby i wrzody na tyłku świata, tak też powstaje cudowna ściana zdobyczy... i kolekcji Jeff'a - blondyn nie spuszczał mnie z oka. Jego mimika twarzy była zobojętniała na to, co się ze mną działo, wydawał się już znudzony takimi reakcjami, za to jego brat cały czas siedzący przy stole wgapiał się we mnie dalej ze swoim obrzydliwym uśmieszkiem, a nawet pomimo wyciętego uśmiechu wyglądał, jakby to wszystko go po prostu bawiło. Był obrzydliwy... Oni byli obrzydliwi... Wszystko tu doprowadzało się do obrzydzenia i wymiotów.

Kołysanka || Jeff The Killer x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz