rozdział 4

24 0 0
                                    

Pov: Michał

Minęło parę tygodni odkąd pobiłem się Kamilem. Od tego czasu nie odzywamy się do siebie i można powiedzieć, że już nie przyjaźnimy się.

Psychiczna Joasia zorganizowała wycieczkę do zoo.

Siedziałem w autobusie, wraz z Dawidem. Dawid to ten jeden cichy dzieciak, który nie odzywa się do nikogo oprócz mnie i czasami Izacława.

Uszy mnie bolały od krzyku i wrzasku w autobusie. Spojrzałem się na Dawida, który słuchał muzyki i kapturem na głowie.

Hardmider uspokoiła nasza wychowawczyni klaśnieciem dwa razy w dłonie.

-Cisza! - krzyknęła zlowieszcza Becia.

-Cicho bądźcie, bo ja chcę zaśpiewać - pisnęła Natalia na cały autobus.

-Przestań się drzeć - powiedziała Justyna.

-Co chcesz zaśpiewać? - zapytała Maja.

-Piosenkę o kimś specjalnym - odpowiedziała Natalia.

Każdy spojrzał się na Izacława.

-Spiewaj! - odezwał się Bożydar.

-Wiesz co robić kiedy obok są wilki... Masz pełno nawyków.. - śpiewała Natalia.

-Cicho bądź, bo nie mogę tego słuchać! I to jeszcze jest o mnie - Izaclaw przerwał Natalii.

Natalia zaczela głośno płakać i przeklinać. Zlowieszcza Becia szybko uspokoiła ją, po czym to my dostaliśmy opieprz: -Czy wy Myślicie nad tym co mówicie? Nie wiecie, że tym co mówicie możecie komuś sprawić przykrość? - każdy z klasy starał się nie śmiać. -Wy jesteście w jednej klasie!

Monolog wychowawczyni przerwał krzyk Błażeja, który siedział z Bożydarem. Każdy z klasy zamilknął i spojrzał się na dwóch chłopaków. Chwilowa cisza zamieniła się w głośny śmiech każdego.

Bożydar i Błażej wstali i podeszli do wychowawczyni.

-Proszę pani.. zrzygałem się - powiedział Bożydar, który tak samo jak Błażej miał całe ubrudzone spodnie.

-Boze, ma ktoś chusteczki? - spytała zlowieszcza Becia, ale nie otrzymała noc z wyjątkiem śmiechu.

-Hahaha, no bardzo śmieszne - Bożydar parodiował nasz śmiech, co sprawiło, że klasa jeszcze bardziej zaczela się śmiać.

***

Pov: Bożydar

Po tym jak zwymiotowałem, ja i Błażej poszliśmy na stację benzynową, aby móc przemyć nasze spodnie.

Teraz nareszcie wysiedliśmy z autobusu.

Po zbiórce zaczęliśmy grupowe zwiedzanie zoo, ale szczerze? Zwiedzanie z moją głupią klasą, która jest głupia (zdanie specjalnie), oczywiście tylko ja jestem tutaj mądry. A to, że jestem niezwykle inteligentny, to mam również inteligentne pomysły.

-Ejjj, Spycimir, Błażej

-Co - odpowuedzual Błażej.

-Oddalamy się od tych debili? - zaproponowałem.

-Po co? - Błażej wzruszył ramionami.

-Nudno to jest - powiedziałem. -Chodź Spycisuke (XDDDD), idziemy stąd, aby potem narzekać, że nauczyciele są nieodpowiedzialni, że nas zostawili.

-Oki - Ja i Spycimir zmieniliśmy kierunek.

-No ej! - Błażej został sam i ostatecznie poszedł razem z nami.

***


Kiedy skończyliśmy biec, stanęliśmy koło klatki z surykatkami.

Wszyscy stanęliśmy obok ogrodzenia, dysząc.

-Po co my się oddaliliśmy? - zapytał Błażej ledwo łapiąc oddech.

Stwierdziłem, że oleję to pytanie i zwróciłem się w stronę Spycimira.

-Spycisuke

-Co - odpowiedział.

-Nie masz psychy skoczyć poza ogrodzenie. - prowokowałem go.

-A na jaką cholerę ja tam mam wchodzić?

-No dawaj, nie masz psychy - namawiałem go.

Spycimir przekrecil oczami i obrócił się w stronę ogrodzenia.

Zawiesił się na nim, a ja i Błażej lekko pomogliśmy mu tam wpaść.

Nagle Spycimir głośno uderzył plecami o podłoże, sprawiając przy tym, aby surykatki podbiegały do niego i skakały po nim.

Ja i Błażej przez dobre 5 minut nie mogliśmy opanować śmiechu.

Staliśmy tam dobre kilka minut, dopóki nie usłyszeliśmy znajomego głosu. Wtedy już nie było nam tak wesoło.

-Spycimir! - głośno krzyknęła zlowieszcza Becia. Na ten widok reszta klasy umarła ze śmiechu. -Wy wiecie, że to ja za was ponoszę odpowiedzialność?! Wyłaź stąd szybko zanim ktoś zauważy!

Spycimirowi o dziwo udało się wyjść. Teraz zostało mu najgorsze.

-No ale oni mnie zmusili - Spycimir wskazał na nas palcem.

-Ej, mnie w to nie mieszaj. Ja się nie odzywałem - bronił się Błażej.

-A ty czemu ich słuchasz? - pani skierowała się do Spycimira. -A wy co macie w głowie, żeby mu takie pomysły rzucać?

-No ale to byl żart, nie chciałem, aby on to naprawdę robił.

-Ale ty Bożydar jako człowiek rozumny, powinieneś go powstrzymać

-Czyli Spycimir jest człowiekiem nierozumnym?

-Nie będę z tobą dyskutować. Wasze zachowanie jest skandaliczne, nie pojedziecie w tym roku na żadna wycieczkę.

-Nie chcę pani nic mówić, ale jest końcówka maja - wtrącił się Miłosz.

-Nie pyskuj do mnie! Ja nie jestem twoją koleżanką.

-Ale co on takiego powiedział? - zapytała Maja.

-Będziecie pod baczną obserwacją psychologa i pedagoga szkolnego.

Ten Spycimir to debil jest. Żeby mu w ogóle takie pomysły do głowy przychodziły. To nie do pomyślenia, z kim ja się zadaję, teraz nie pojedziemy ma wycieczkę do końca roku. Jakby mnie to obchodziło.

Sorunia za krótki i nudny rozdział, ale jestem leniwa i mi się nie chciało więcej pisać

"Kto pierwszy ten lepszy" (trudne sprawy wersja 7b)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz