rozdział 7 "zbuntowana piłka"

22 2 0
                                    

Pov: Maja

Jak zwykle wbiłam z Karoliną spóźnione pięć minut na w-f. Dzięki naszemu przybyciu stety lub niestety się zaczęła.

Kiedy stanęłyśmy do zbiórki, psychiczna Joasia gapiła się na nas przez dobre 5 minut, patrzyłam się jej w oczy, czekając aż coś powie.

-MÓWIŁAM, ZE WLOSY MAJA BYC ZWIAZANE!!! - darła się ta psychopatka. -CHLOPCY PROSZE PODNIESC REKE JEZELI SLYSZELISCIE JAK MÓWIŁAM O TYM!!

Większość osób wystraszyła się i stała jak słup soli, ale kilku śmiałków odważyło się wyciągnąć rękę.

Psychiczna Joasia na chwilę zamknęła jadaczkę i powiedziała: -Dzisiaj zagramy w siatkówkę.

-Jaką siatkówkę?! Nie chcemy już w to grać - przeciwstawił się Michał.

-TY GÓWNIARZU! JAK SMIESZ SPRZECIWIAC SIE SWOIM PANOM!

-Michał nie ma już pana, Michał to wolna biedronka i przeciwstawiam się, aby uratować mnie i moich przyjaciół.

-Tak??? - parsknęła Joasia. -W takim razie, skoro nie chcecie grać w siatkówkę, to poćwiczymy sobie odbicia.

Połowa klasy padła na kolana, z płaczem bólem w głosie. -Nie, prosimy, tylko nie taka okrutna kara!!

Psychiczna Joasaia zaczęła zlowieszczo się śmiać. Śmiała się tak głośno, że zemdlała i padla na podłogę. Była z siebie tak dumna, że nawet po straceniu przytomności nadal się śmiała.

-Może coś trzeba z tym zrobić? - zaproponowała Maja.

-Tak, tylko co? - powiedział Błażej.

-Proponuję wyslac ją na wycieczkę...do psychiatryka - zaśmiał się Bożydar.

-Załatwimy jej dobrego lekarza, który pomoże Joasi z jej schorzeniami psychicznymi.

Ten pomysł zainspirował bombonkę i zdechłego kota (Michałka i Dawidka).

-W sumie to nie jest takie kretunksie - wymamrotał Michał. -Chodź Dawid, przeteleportujemy ją i będziemy mieć spokój.

No i bombonka i zdechły kot ją tam przenieśli, ale jestem zbyt leniwa, aby to opisywać.

***
Pov: Dawid

Cała nasza klasa była bardzo szczęśliwa. Po wysłaniu psychicznej Joasi do szpitala psychiatrycznego, siedzieliśmy sobie wciąż na sali gimnastycznej, opijając Kubusiem swoje zwycięstwo.

-Skoro nie ma pani, to ciekawe z kim teraz będziemy mieć wf - rozkmniala Mieczysława.

-Ze mną - odezwał się ochrypły głos, wychodzący zza okna.

Każdy szybko odwrócił się w źródło głosu. Ujrzałem tam szarą sylwetkę, a zamiast głowy miała piłkę od siatkówki.

-Na miłość boską! - odsunela się Justyna.

-O nie! Joasia została zakumanizowana! - powiedział Michał.

-No to zróbcie coś z tym monstrum! - wydarł się Bożydar.

-Bombonko i zdechły kocie! Ratunku! Ratunku! - Moja klasa błagała o pomoc.

Ja i Michał nie mogliśmy siedzieć z założonymi rękami. Prędko się przemienilismy, z gotowością do walki.

Psychiczna Joasia natychmiast rzuciła się do ataku. Nie wiem czemu, kiedy tylko Michał popatrzył na Kamila, jego moce wyparowały. Zaczęła szarpać i bić go, a on nie mógl nic z tym zrobić.

Wtedy Kamil chciał go uratować, ale został odepchnięty i uderzył głową o ścianę, lecz na szczęście jego włosy uratowały go przed urazem.

Na jego szczęście zachowałem trzeźwość i wziąłem rozbieg z kilometra, jeb jej w klatę wywaliło ją 530 kaczek, zaje#ała  po Bałtyku wyje#ało ją na orlik.

Wtedy szybko biegnę na orlik, typiara leży na ziemii.

-No, no i co leżysz? - mówiłem z góry. -Co leżysz, no chyba nie żyjesz, więc jeb ostateczne uderzenie, kolanami na ryj! - I tak jak wykrzyknąłem, zrobiłem. Psychiczną Joasię wgniotło w ziemię, a Akuma poleciała i nie wróciła.

-Szkoda, że Michał nie mógł ze mną jej załatwić - westchnąłem. -No cóż, trudno. - klasnąłem dwa razy, aby przeteleportowac się z powrotem do szkoły.

-I co? I jak? - Cała klasa do mnie podbiegła.

-Umarlo się jej.

Cała klasa cieszyła się, że bombonka i zdechły kot po raz trzeci nas uratowali. Wszyscy zaczęliśmy wiwatować, wiedzac, że już nie grozi nam gra w siatkówkę.

"Kto pierwszy ten lepszy" (trudne sprawy wersja 7b)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz