ROZDZIAŁ 11 - Sabotaż

422 17 9
                                    

- Co dzisiaj porabiasz? – Emil zadał Magdzie to pytanie z ponurą miną w momencie, gdy opuszczała już klub. Odświeżona prysznicem, odprężona i gotowa na pogaduchy w towarzystwie Marcina. – Może dasz się zaprosić na drinka, albo sałatkę?

Zaskoczył ją i to tak bardzo, że zapowietrzyła się, nie wiedząc co odpowiedzieć. Zatkało ją głównie przez to, co zobaczyła w oczach Emila. Dzień wcześniej był inny, bardziej stonowany, a przede wszystkim naturalny. Teraz skojarzył się dziewczynie z polującym orłem.

Nie rozumiała tej nagłej zmiany. Wczoraj energetyzujący i namiętny, lecz naturalny. Teraz wyglądało jakby miał zamiar przypuścić atak i był pchany niezrozumiałym dla niej gniewem. Tylko, że ona nie widziała podstaw do takiego zachowania z jego strony. A może znudziły go podchody i postanowił przyspieszyć rozwój wypadków?

O nie, przystojniaczku – zacięła się na niego w duchu. – Nie wejdziesz mi w majtki tak łatwo!

- Ok. – Zarejestrowała zaskoczenie malujące się w jego pięknych, czarnych oczach. – Pod warunkiem, że u mnie. I z góry zaznaczam, będzie mój przyjaciel, ale jestem pewna, że chętnie cię pozna. Podejrzewam, że będzie w niebo wzięty, jeśli przyjdziesz.

Twarz wydłużała mu się coraz bardziej. Otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, lecz po kilkunastu sekundach zamknął je, nie wydawszy z siebie żadnego głosu.

- Dam znać – bąknął w końcu, po czym odwrócił się i wyszedł.

Osłupiała Magda wpatrywała się w drzwi, za którymi zniknął Emil.

Co to było? – Zaplotła ramiona, by po chwili rozpleść je i podeprzeć się pod boki. – Nic z tego nie rozumiem! Może Marcin bardziej to ogarnie. W końcu to facet i ma jaja. Nawet, jeśli przeznaczone dla innych facetów.

- Przepraszam panią.

Magda drgnęła zaskoczona, słysząc słowa dobiegające zza pleców.

- Widziała pani może mojego osobistego trenera? – Posągowa blond piękność dotknęła wypielęgnowaną dłonią ramienia dziewczyny. – Wysoki, przystojny, rasowy samiec. Przechodził tędy?

Wyglądało na to, że kobieta czeka na odpowiedź Magdy.

- Tam poszedł – wydukała Magda czując łzy złości, napływające do oczu.
- Dziękuję, dziecko. – Sandra zarzuciła burzę blond loków na plecy i stukając wysokimi obcasami, opuściła budynek.

Magda stała, czując, jak jej entuzjazm gaśnie. Nie mogła równać się z kimś tak perfekcyjnym, jak kobieta, której zapach wciąż wisiał w powietrzu.

Czy ta kobieta wyszła właśnie z treningu?! – Biła się z myślami. – Z takimi paznokciami ćwiczyła i ich nie połamała?! I ten makijaż i fryzura, jakby właśnie wyszła z salonu, a nie z fitness klubu. Jak ona to zrobiła?

Równocześnie poczuła się zaniedbana i szara, niczym mysz kościelna. Nie widziała powodu, dla którego Emil miałby się nią zainteresować na dłużej. Po co, skoro miał do dyspozycji kobiety jak ta, która ją przed chwilą zaczepiła. W dodatku to jego musiała szukać! Bo kogóż by innego?!

Recepcjonistka siedziała na wysokim krześle, wstukując cyfry w firmowy system. Nie lubiła tej części pracy, ale musiała uzupełnić bazę danych. Robiła to mechanicznie i tylko niewielki procent umysłu skupiał się na tym zadaniu. Widziała przebieg całej sceny od momentu rozmowy dziewczyny z Emilem, aż do protekcjonalnego potraktowania jej przez Sandrę.

- Oj, zaczyna się wojna o magiczne przyrodzenie Emila – mruknęła prawie bezgłośnie pod nosem. – Stawiam na naturalnie nieidealną dziewczynę, a nie napompowaną silikonem i botoksem blond lalę.

Worek Treningowy (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz