Dzisiaj, wieczór.

99 5 10
                                    


POV Jeongin


Bolało jak cholera, ale to nieważne. Nie mogłem być taki słaby. Nie raz dostawałem mocniej, ale teraz, ból był tak mocny. Nie wiem co miało z tym związek, może to, że dawno nie oberwałem.

- Au... - jęknąłem z bólu. - Hyung kiedy kończysz?- znów spadła łza po moim policzku.

- Za jakieś dwie minuty plus minus. - skupiony przeplatał nitkę dalej przez moją skórę. Patrzyłem na to powstrzymując się, aby nie odwrócić wzroku od tego widoku.

Po upragnionych dwóch minutach, nawet nie byłem pewny czy tyle minęło, skończył swoją robotę. Spojrzałem na ranę i przetarłem palcem po niej.

- Co robiszzz! - podszedł do mnie blondyn i wziął moją rękę.

- Niccc

- Nie dotykaj dzieciaku. Dopiero co to zaszyłem, a ty już to macasz. Ja wiem, że fajnie wygląda, ale nie. - poszedł w stronę kuchni, a stamtąd wyszedł piegus kierując się w moja stronę.

- Jak tam? - spojrzał na moje ramię i wziął je w rękę. Przypatrywał się mu po czym spojrzał na mnie. - Wygląda dobrze.

- Wygląda. Ale jak będzie to zobaczymy.

- Nie martw się. Na pewno nie będzie widoczne. Zawsze możesz walnąć dziarę w tym miejscu. - mruga do mnie i odchodzi.

- Jasne. - wykręcam oczami i idę po wodę.

~𓆩♡𓆪~

- Mocniej! Musisz trochę wyżej celować.

- Jak? Przecież próbuję! - odpowiadam najstarszemu. Znów uderzam. Pudło. - Co jest z tobą nie tak? Daj! - zamacham się i znów nie trafiam. - Się uderzyć! - ponawiam próbę. - Mam dość.

- Może to przez twoja rękę. Masz wolne ruchy jak na ciebie. Już Felix szybciej celuje.

- Przestań. On jest dobry we wszystkim.

- No nie wiem nie wiem. - wtrąca się wysoki blondyn. - Jest dobry, ale nie we wszystkim. - poprawia sobie rękawiczki.

- Nikt cię nie prosił o zdanie. Nie masz prawa się odzywać, bo jestes Z A
D O B R Y. Więc shut up you little.

- Dick. - usłyszałem najniższy głos w pomieszczeniu. Spojrzałem na niego i tego, który zmierzał w jego stronę.

- Nie. Hyunjin nie. - Chan zszedł z platformy i podbiegł do wysokiego. Ten przyspieszył kroku do piegowatego, a ten zaczął zmiatać. Rzucił się za nim w pogoń.

- Kurna no. - zszedłem także z platformy. Patrzyłem na dwóch blondynów którzy się gonili. Niby dla zabawy ale... chyba jednak nie.

- Spierdalaj! - krzyknął młodszy i wskoczył na platformę od razu z niej zeskakując z drugiej strony. Długowłosy zrobił to samo i prawie by spadł na niższego, ale tamten umknął mu. - Frajer. - zrobił wślizg pod samochód i przeturlał się na drugi koniec. Wyższy wziął broń.

- NAWET SIĘ NIE WAŻ! - krzyknął najstarszy z gniewem w oczach.

- Nazwał mnie chujem! - odkrzyknął blondyn celując w piegowatego.

- Hyung! - wydarłem się.

- Nie ma hyung. - wystawił język i zamknął jedno oko idealnie celując w młodszego, który był za autem.

- No dawaj. - odpowiedział młodszy wkładając sobie nóż pomiędzy zęby.

- Chłopacy, nie. - powiedziałem z lekko drżącym głosem.

- Cicho! - krzyknął młodszy i wstał szybko rzucając nożem. Starszy nic a nic nie zdezorientowany, po prostu się odsunął, a nóż wbił się w szafkę za nim. Starszy, aby uregulować rachunki strzelił w niego. Nie trafił. Młodszy stanął bokiem, a kula ominęła jego ciało.

-Co wy kurwa robicie? - usłyszałem ten głos, co nie chciałem słyszeć.

- Nic a nic. - niższy blondyn podszedł do długo włosego i przybili sobie piątkę.

- Aha? - powiedziałem i sprawdziłem sobie bicie serca. Felix przyłożył sobie place do szyi i zmierzył puls.

- Ja mam normalne.

- Ja trochę przyspieszone. - powiedział Hyunjin.

- Czemu?

- Bo bałem się, że trafisz. A wiem że mógłbyś.

- Nie. Specjalnie walnąłem dziesięć stopni na prawo. Patrz. - podszedł do szafy i wskazał punkt. - Tutaj trafiłem, a tutaj - wskazał punkt trochę bardziej na lewo. - miałem trafić, ale trafiłbym ciebie ooo - teraz podszedł do chłopaka i wskazał miejsce na jego brzuchu z boku. - tu. - uśmiechnął się do niego.

- Nie prawda. Bo tutaj. - przesunął jego rękę bardziej w lewo. - Tam było osiem stopni, kochanie.

- Spierdalaj. - zaśmiał się i pociągnął go za włosy do tyłu.

- Aisch... - stęknął od bólu straszy i kopnął odchodzącego blondyna w tyłek.

- Już się pobawiliście? - drugi raz odezwał się Jisung, a mnie przeszły dreszcze.

- Tak tato. - odpowiedział Hyun wykręcając oczami.

- Idziemy na zakupy. - mówi Han.

- Jakie zakupy?

-Zakupy. Normalne zakupy. Zasłużyliście sobie.

- OMGGG ile hajsu każdy dostanie?

- Matko, spokojnie. Na pewno coś koło pięćset plus.

- Eeeegh mało. - wchodzi do pomieszczenia Changbin i to mówi. Felix się śmieje.

- Żarty sobie robisz Han Jisung.

- Nie. Mówię to jak najbardziej poważnie.

- Ha ha ha. Nie.

- Zluzuj. Po co ci więcej?

- Co ja mam kupić za takie marne pieniądze??? Nawet spódniczki bym sobie nie kupił.

- Ty już nie musisz. - powiedział Hyun do Felixa.

- No bo ktoś mi kupił. - wykręcił oczyma. Starszy podszedł do niego i złapał go za brodę.

- A nie podoba Ci się? - powiedział patrząc mu w oczy.

- Od ciebie wszystko mi się podoba.

- I tak ma być. - szarpnął lekko jego szczęką puszczając go.

- Au... - powiedziałem.

- Szmata. - szepnął piegus, co ja usłyszałem więc starszy pewnie też.

- Dzisiaj, wieczór.

- Kurwa nooo. - stęknął niezadowolony Felix.

- Dobra pizdy, idziemy na Einkaufen.

- Na co?

- Zakupy, debilu.

- Nie muszę znać tego języka.

- Dobra dobra. Let's go!

◇Good killers◇ //ZAWIESZONE//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz