Something never change •5•

639 51 4
                                    

Następnego dnia Ethan obudził sie z bólem głowy. Złapał sie za nia ciagnąć lekko za włosy. Nie czuł sie najlepiej. Brzuch bolał z głodu a w gardle czuł sachare. Nie myśląc dużo zszedł na dół do kuchni. Nie słyszał aby dochodziły z niej jakiekolwiek podejrzane dźwięki wiec domyślał sie ze Aleks jeszcze spi.
Spokojnie wszedł do aneksu kuchennego. Spojrzał w strone zegarka na piekarniku. Wskazywał godzinę 1:30 w nocy. Rozejrzał sie do około zdezorientowany. Po dłuższej chwili domysłów przypomniał sobie ze zegar jest przestawiony. Spokojnie ugasił pragnienie i zjadł mała kanapkę zeby mu nie burczalo w brzuchu. Gdy skończył wstał od stołu i ruszył do pokoju. Z tamta Wzial czyste ubrania i udał sie do łazienki. Była godzina 5:32. Sam był zdziwiony ze tylko tyle spał.
Po gorącym prysznicu juz ubrany wyszedł z łazienki. Spojrzla na zegarek w pokoju. Było juz po 6. Nie wiedział jeszcze czy chce iść do szkoły czy nie. W końcu zdecydował ze to drugi dzień i w sumie wartoby było przyjść.
Nie pewnie wyszedł z domu. Zostawił Aleksowi na stole karteczkę ze porzycza samochód. Usiadł za kierownica i włączył pierwsze lepsze radio. Grali beznadziejną muzykę ale wystarczajaco głośna aby zagłuszyć jego mysli. Duża wiec nie myśląc odjechał z podjazdu. Ruszył spokojna droga osiedlową. Było jeszcze sporo czasu nie musiał sie spieszyć. Spokojnie mógłby pojechać jeszcze na plaże. I tak właśnie zrobił.
Było jeszcze wcześnie rano, słońce wisiało jeszcze nisko nad taflą spokojnego oceanu. Musi niedługo przyjechać posurfować. Moze nawet zabrałby Jamesa. Cielawe czy on tez pływa. Słońce stało juz troche wyżej a zegarek w telefonie pokazywał iż powinien sie juz zbierać do szkoły.
I znow wsiadł do auta. Tym razem włączył jakaś składankę Aleksa. Była nawet fajna i przyjemnie jej sie słuchało. W końcu nie chętnie zajechał pod szkole i opuścił wnętrze swojego pick up'a.
Nie widział nigdzie Jamesa. Troche sie tym zmartwił ale postanowił to zignorować. Ruszył spokojnie do szkoły. Widział jak ludzie sie za nim oglądają. Cóż w końcu był nowy a w tak kameralnej szkole to chyba dosyć spore wydarzenie. Lekko zdenerwowany szedł dalej. Dopiero gdy zobaczył znaną sylwetkę na horyzoncie odetchnął spokojnie. James. Chłopak rozmawiał z jakimiś ludźmi jednak gdy tylko go zobaczył odrazu do niego podszedł. Ethan juz z tamtąd wiedział ze chłopak jest nie w chumorze. Moze trzebabylo zostać w domu? No cóż teraz i tak juz na to za późno.
-Co to wczoraj miało znaczyć co?-zapytał wściekły James. Rano poklucil sie z ojcem i nie zdarzył sie wyżyć a Ethan był do tego idealny. Taki słaby.
-Emm? Ale o co chodzi?-zapytał nie pewnie. Rozejrzał sie dokoła a pózniej jego wzrok padł na czubki trampków. Wszytko byleby nie patrzeć Jamesowi w oczy.
-Jak to co? Miziałeś sie z własnym kuzynem. Jestes obrzydliwy i nic nie warty!-krzyknął ciemnowłosy zwracając uwagę dużej części szkoły.
-C..co? Ty c..chyba nie m..myślisz z..ze ja i A..Aleks?-zapytał nie pewnie bardzo przestraszony.
James widział ten strach w oczach chłopaka. Dzieki temu czuł sie silny. Chciał go zgnoić ostatecznie. Podszedł do niego szybkim krokiem. Zadał krotki cios w szczękę. Popatrzył na chłopaka leżącego na ziemi z wyższością.
-Jestes nic nie znaczącym śmieciem. Nic nie znaczysz. Nie powinno Cie tu byc.-wysyczal.
Etahn skulił sie na podłodze w pozycji embrionalnej. Cicho cos szeptał do siebie. Blagal James zeby przestał.
James patrzył na nigo z przerażeniem. Co on najlepszego zrobił?! Zranił Ethana. Tego małego chudego niewinnego chłopca.
-Ethan ja...-zaczął i chciał do niego podejść ale chłopak odsunął sie do niego wciąż powtarzając jego słowa.
-Jezu, błagam wybacz mi Ethan-Wzial chłopaka w ramiona. Jasno włosy skomlał cicho wijąc sie w ramionach Jamesa.
-Kurwa mać, co ja mam zrobic?-pytał sam siebie.

Something never changeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz