Somethibg never change •9•

334 33 2
                                    

Ethan obudził sie pół godziny pózniej. Głowa go bolała od płaczu. James ciagle siedział przy nim. Głaskał delikatnie jego głowe. Popatrzył na chłopak zaspananym wzrokiem.
-Przepraszam-wyszeptał cicho.
James popatrzył na niego z niemym pytaniem w oczach.
-Ale za co?-zapytał nie pewnie dalej glaszczac chłopaka po włosach.
-No za ten płacz i wybuch. Wybacz ze musiałeś patrzeć na mnie w takim stanie-wyszeptał uciekając wzrokiem gdzieś w bok. James tylko westchnął.
-Chce zebys wiedział ze przy mnie nie musisz udawać i jezeli tylko cos sprawia ze jestes smutny albo ze jest nie ok, zawsze możesz do mnie przyjść ze wszytkim. Wiem rownież ze trudno Ci bedzie znow mi zaufać. Ale prosze nie mecz sie sam gdy cos Cie gryzie.-powiedział przestając go głaskać. Uśmiechnął sie do niego delikatnie.
-I vice versa-powiedział cicho Ethan delikatnie układając sie na jego kolanach.
-Słuchaj Ethan chciałbym porozmawiać z Tobą o jeszcze jednej rzeczy.-powiedział poważnie James.
-Yhym o jakiej?-zapytał chłopak nie pewnie podnosząc sie do siadu. Skrzyżował nogi i oparł na nich dłonie.
Nadal siedział w koszulce i bokserkach.
-Jestes zdecydowanie za chudy. Jesz bardzo mało albo wogóle. Chciałbym sie dowiedzieć czemu-powiedział spokojnie James wciąż patrząc mu w oczy.
Ethan zamyślił sie na chwile. Uciekał wzrokiem byleby tylko nie patrzeć na twarz Jamesa.
-Jakos nie moge. Gdy zjem więcej odrazu wymiotuje. Zupełnie tego nie kontroluje.-powiedział cicho patrząc sie na swoje ręce.
-Ale musi byc jakas przyczyna-wyszeptał James pod nosem.
-To sie zaczęło po...po smierci rodziców.-powiedział cicho nadal nie podnosząc wzroku. Pod powiekami zbierały mu sie łzy by zaraz wypłynać i ciagnąć sie w dół policzka i niknąc gdzieś w kołnierzu koszulki.-Przepraszam jestem beznadziejny i sprawiam tak dużo kłopotów. Mogłem wtedy jechać z nimi. Zginać z nimi zamiast męczyć sie tutaj i męczyć was.-wyszeptał cicho.
-Ethan! Nawet tak nie mów!-krzyknął.
-Ale taka jest prawda-powiedział płaczliwie i skulił sie w sobie.-Każdego dnia modlę sie o smierc. Tak bardzo chciałbym nie istnieć. Poprostu zeby mnie nie było. Jestem żałosny. Nawet ty tak twierdzisz. -rozpłakał sie na dobre. Objął swoje chude ciało wątłymi ramionami. Łkał glosno.
-Ethan! Prosze Cie nie mów tak. Wcale tak nie myśle. Jestś cudowny. Nigdy więcej nawet tak nie myśl.-wtulił chłopaka w swoja szeroka klatkę piersiowa. Nadal nie mógł uwierzyć ze taka mała istotka nosi w sobie tyle bólu.
-Wszytko bedzie dobrze. Taka mam nadzieje.-wyszeptał nadal trzymając ciało Ethana w mocnym uścisku. -Prosze, zostań potrzebuje Cie tu.

Something never changeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz