Something never change •7•

713 59 8
                                    

James obudzil sie następnego dnia wykonczony jeszcze bardziej niż gdy zasypiał. W domu było cicho co oznaczało ze ojca nie ma. Nie pewnie wstał z łóżka. Był cholernie zmęczony ale prynajmniej brzuch go nie bolał. Zszedł na dół w samych bokserkach i koszulce. Zrobił sobie jakies małe śniadanie i ruszył na góre w celu ubrania sie.
Stanął przed szafa i wyjął z niej czarne bojówki, jakąś koszulkę i ciepły gruby sweter w kolorze granatowym. Dziś nie chciał iść do szkoły. Miał zamiar odwiedzić Ethana. Zszedł znow do kuchni połączonej z salonem. Spojrzał na zegarek. Dopiero 7, jeszcze za wcześnie. Zajrzał do lodówki. Nie było nic.
-Tzeba by sie ruszyć na zakupy-wyszeptał sam do siebie. Zgarnął z blatu pieniądze zostawione przez ojca i ruszył do sklepu.
Miał szczęście bo mieszkał w miarę blisko jakiegoś super marketu. Wszedł tam biorąc koszyk. Z półek zaczął zdejmować picie, pieczywo, zupki chińskie, jakąś szynkę i ser. Na końcu wpakował tam makaron i składniki na sos pomidorowy. Z wypełnionym juz koszykiem ruszył do kasy. Wyparował wszystkie zakupy i dodał do tego jeszcze papierosy. Musiał sie troche odstresować. Zapłacił i wyszedł ze sklepu odrazu zapalając fajkę. Zaciągnął sie nia mocno. Ough tego mu było potrzeba. Gdy skończył ruszył szybkim tepem do domu.
Gdy był juz na miejscu wypakowal Wszytskie zakupy i zabrał sie za przygotowywanie kanapek na śniadanie. Zrobił ich kilka i usiadł na kanapie zeby je zjeść. Gdy juz skończył umył talerz w zlewie i spojrzał na zegarek. Była 9;46. Chyba moze juz iść do Ethana. Założył tylko niskie glany (takie 10 dziurkowe) i złapał jeszcze kluczyki od samochodu. Zamknął za soba drzwi i ruszył do garażu. Tam czekała na niego jego kochana Audi A6.
Wsiadł za kierownice czarnego auta i spokojnie wyjechał z garażu. Do domu Ethana miał 20 minut samochodem wiec nawet jakoś specjalnie sie nie spieszył.
Po 20 minutach dojechał na miejsce. Zaparkował na podjeździe obok pick up'a Ethana. Wysiadł z samochodu wcześniej go gasząc. Nie pewnym krokiem ruszył do drzwi. Zadzwonił dwa razy i czekał aż ktoś mu otworzy. Po chwili w drzwiach ukazała sie zaspana twarz Ethana. Chłopak miał potargane włosy i poduszkę odciśnięta na lewym policzku. Gdy zobaczył Jamesa przestraszył sie.
-C..co ty tu robisz?-zapytał nie pewnie, cofając sie w głąb mieszkania.
-Ymm.. Ja chciałbym z tobą porozmawiać.-powiedział chlopka. Zastanawial sie czy przychodzenie tutaj to był napewno dobry pomysł.
-Aaa..Ym w takim razie zapraszam.-powiedział otwierając szerzej drzwi. James wszedł do środka idąc za Ethanem który ubrany był tylko w bokserki i za duży czarny t-shirt z Marylinem Mansonem. Przez taki strój dokładnie widać było jaki jest chudy. Usiadł przy stole w kuchni i wyciągnął papierosa.
-Chcesz?-zapytał wyciągając w jego strone paczkę.
-A nie pogradze-powiedział wyciągając jednego. Zaraz go odpalił znow sie nim mocno zaciągając.
-To co byś chciał?-zapytał Ethan patrząc na niego.
-Chciałem Cie przeprosić. Wiem ze mi juz nie ufasz i pewnie dużo wody upłynie zanim to znow sie stanie ale chciałbym żebyś wiedział ze nie robiłem tego świadomie.-powiedział bardzo cicho patrząc pod nogi.

Ethan przyglądał mu sie chwile w głowie analizując jego słowa.
-Ale jak to nie świadomie?-zapytał w końcu nie pewnie.
James westchnął glosno i nie patrząc mu w twarz zaczął cicho tłumaczyć.
-Gdy miałem 10 lat moja matka umarła. Popełniła samobójstwo twierdząc ze nie moze mnie pokochać. Nawet nie wiem czemu-głos mu sie na chwile złamał wiec odkaszlnął i znow zaczął mowić.-Wtedy moj ojciec stał sie pracoholikiem. Nie wracał prawie do domu. Jak nie było go w pracy to był u swoich kochanek i tak w kółko. W pewnym momencie nie pamiętałem jak wyglada. Tęskniłem za nim i chciałem zeby wrócił. W pewnym momencie zaczął te kobiety przyprowadzać do domu. Wtedy juz wolałem zeby go tam nie było. Codziennie słyszałem jak pieprzy inna kobietę. To było dla mnie nie do zniesienia. W końcu mu to powiedziałem. Nawet nie wiem skąd u mnie tyle odwagi. Zaczął na mnie wrzeszczeć i mnie bić. Pewnego razu uderzył mnie tak mocno ze straciłem przytomność. Wydawało mi sie wtedy ze chce mnie zabić. Zupełnie nie wiem skąd ale zawsze jak mi cos robi w mojej głowie pojawia sie pustak i nie kontroluje sie. Zupełnie nie wiem co robie. Wybacz ze Cie skrzywdziłem. Naprawde jest mi z tym teraz okropnie-powiedział cicho nadal patrząc na swoje buty. Jeszcze nigdy nikomu nic takiego nie powiedział.
Ethan patrzył na niego dluzsza chwile wliczeniu a po chwili poprostu wstał i go przytulił. Czuł cudowne ciepło ciała Jamesa. Było dobrze.
-Spokojnie nie obrażam sie. Postaram sie Ci zaufać.-powiedział kładąc głowe na jego piersi.
-Ciesze sie -wyszeptał-bardzo mi na tym zależy.-powiedział głaszcząc go delikatnie po włosach.-Jestes dla mnie ważny z jakiegoś powodu. Wiec prosze nie odchodź.-wtulił go w siebie kładąc brodę na jego głowie. Czuł jeszcze jak ramiona chłopaka mocniej go opatulają.

Something never changeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz