James siedział z Ethanem na kolanach i czekał na jego kuzyna po którego zadzwoniła szkoła. Cały czas przepraszał Ethana ale ten ciagle to ignorował. Na chwile zamknął sie w swoim własnym świecie. Chłopak z chwili na chwile był coraz bardziej przerażony. W końcu w drzwiach gabinetu pielęgniarki ukazał sie Aleks. Włosy miał rozczochrane i nie dopięta koszule. Wyglądał jak ktoś kto przed chwila wstał z łóżka. Podbiegł odrazu do nich.
-Co sie stało?-zapytał Ethana biorąc go na ręce. Chłopaka odrazu sie w niego wtulił jeszcz głośniej płacząc. James nigdy nie widział czegoś takiego. Ethan był w totalnej rozsypce. Wtulony w Aleksa szeptał:"Powinienem wtedy tez zginać. Czemu ja żyje? Błagam zabierz mnie do mamy.-płakał coraz głośnej.
James patrzył na to z przerażeniem. Wiedział ze to Wszytsko jest jego wina, jego i jego ojca. Wszytsko dlatego ze rano sie na nim wyrzywal.
-Ethan...-wyszeptał gładząc głowe chłopaka. Ten tylko mocniej sie skulił w ramionach kuzyna.
-Coś ty mu kurwa zrobił? Wrzasnal na niego Aleks.
-Ja Umm nie chciałem naprawde. Czasami tak mam ze w mojej głowie pojawia sie czarna dziura i nie kontroluje siebie. Przepraszam. Jak mogłem mu to zrobic? Jest taki delikatny.-wyszeptał znow dotykając jego wlosow jednak Ethan na to wogóle nie zareagował. Spał z wycieńczenia. Chyba jego organizm naprawde miał juz dosyć. Aleks tylko popatrzył na mnie z chęcią mordu w oczach jednak po chwili troche sie uspokoił.
-Pan jest prawnym opiekunem Ethana?-zapytała pani dyrektor podchodząc do nas.
-Ymm tak-odpowiedział nie pewnie Aleks.
-W takim wypadku zapraszam ze mną. Musimy chyba porozmawiać.-powiedziała tym samym tonem którym pouczała nas na przerwach. Aż krew mroziło.
Aleks nie chetnie zostawił Ethana ze mną i poszedł za nasza dyrekcja. Głaskałam Ethana delikatnie po włosach ciagle szepcząc do niego przeprosiny. Jak ja mogłem skrzywdzić kogos takiego? Jestem potworem i nie powinienem istnieć.
-Nie prawda..-usłyszałem czyjś cichy głos. Nie czyjś tylko Ethana.
-Co?-zapytałem nie pewnie bojąc sie jego rekacji.
-To nie prawda ze jestes potworem i ze nie powinieneś istnieć. Naprawde Cie polubiłem. Tylko boli mnie szczeka. -wyszeptał chłopak nie pewnie. Chwila chwila czyli to Wszytsko co sobie " myślałem" mówiłem naprawde.
-Ciii, przepraszam naprawde jestem potworem. Tylko Potwpr mógłby skrzywdzić kogos takiego jak ty-powiedziałem cicho. Nadal glaskal jego włosy. Chłopak wtulił sie we mnie mocniej jeszcze chwile cos mrucząc i znow zapadł w sen.
Po chwili przyszedł jego brat. Chyba był juz wkurzony na nasza dyrektorkę. Kogo ona nie wkurwila? Patrzyłem na niego chwile jak do mnie podchodził. Podniosłem sie z nim na rękach i przekazałem my jego delikatne ciałko.
-Moze niech odpocznie do końca tygodnia i dopiero wruci do szkoły-nie wiadomo z kad obok nas zdematerializowała sie dyrektorka.
-Tak to zdecydowanie dobry pomysł-przyznał Aleks.
-Czy bede mógł do niego przyjść?-zapytałem ni pewnie.
-Jezeli tylko nie bedzie miał nic przeciwko-odpowiedział jego kuzyn i wyszedł ze szkoły a ja wróciłem na lekcje. Nie czułem sie dobrze. Brzuch mnie bolał od uderzenia przez ojca. Po trzech lekcjach wróciłem do domu. Próbowałem nawet cos zjeść ale Wszytsko londowalo w kiblu. Po pół godzinie w końcu poszedłem spac.
CZYTASZ
Something never change
RomanceHistoria młodego chłopaka któremu świat wali sie na głowe. Spotka na swojej drodze rożnych ludzi. Czy uda mu sie odanleźć spokój? Rozdziały bede dodawać według swojej weny jednak mam nadzieje ze bedzie to dosyć często. Zapraszam.