Wstałem o 11:29, bo w weekend nie mam włączonego budzika (no i mój aktualny leży w rozsypce). Ubrałem się tak:
I dodałem do looka słuchawki by odciąć się od świata i udawać, że wcale nie goszczę zupełnie mi obcych ludzi.
Prawie obcych.
Donna siedziała w kuchni i robiła jajecznicę. Dobra odmiana od naleśników.
- Hej Frank zjesz z nami? - dopiero teraz zauważyłem braci Way siedzących przy stole czekając na śniadanie. Wyjąłem jedną słuchawkę i potwierdziłem. Niech nie myślą, że poświęcę im swoją całą uwagę.
Usiadłem niestety obok Gerarda, bo nie było innego miejsca. Chłopak przysunął się do mnie i powiedział:
- Jeśli chcesz dzisiaj ze mną wyjść musisz się rozebrać.
-Co!? - gwałtownie wstałem opierając się o stół - mieszkamy w jednym domu to tak jakbyś był moim bratem czy kuzynem!
- Nigdy nie miałeś romansu z kuzynem? - powiedział flirciarko. Boże co on planuje?
- Nie?
- Dobra Frank uspokój się, bo rumienisz się jak mała dziewczynka - stwierdził coś co mogło być prawdą - po prostu mam na myśli, że musisz się ubrać jak nie ty, bo to by było dziwne, gdyby moi znajomi dowiedzieli się, że no wiesz... Już się nie nienawidzimy
- Zapomnij. Idę albo tak albo znowu staniesz się moim wrogiem - chwyciłem talerz jajecznicy i poszedłem ją zjeść do pokoju.
__________
Wyszliśmy z domu, gdy zaczęło się ściemniać i Gerard zaprowadził mnie do lasu. To nie może się dobrze skończyć.
Nagle stanęliśmy przed takim domkiem:
- A więc jesteśmy na miejscu - stwierdził Gerard. Dobrze już się bałem, że mnie zabije albo zgwałci.
- Hej Gerard... - zaczął jeden chłopak chyba Bob - Co tu robi ten zbok?
No świetnie. Mogłem tutaj zupełnie nie przychodzić.
- Żaden zbok tylko mój... Kuzyn
Aha czyli teraz bawimy się w kuzynostwo.
- O Jezu współczuję stary
- Wiecie, że nadal tu jestem?
- Sorry jesteś tak niski, że ciężko zauważyć - wkurzyłem się i go walnąłem tym razem gitarą, bo Gerard powiedział, że mogę wziąć to se pośpiewamy czy coś.
________
Reszta spotkania przebiegła dosyć dziwnie, ale przyjemnie. Aktualnie siedzieliśmy całą ekipą przy ognisku, a ja grałem na gitarze jakieś emo kawałki. Bob sobie poszedł obrażony do domku i robił okłady warzywami na patelnie by nie mieć guza. Dobrze mu tak.
Po pewnym czasie ogień w ognisku zaczął się wypalać, więc reszta poszła po drewno. Wtedy zostałem pierwszy raz odkąd tu przyszedłem sam z Gerardem. Chłopak był już nieźle pod wpływem (Boże umieram to pisząc co ja robię ze swoim życiem. Nie jestem Frerardziarą i nie wiem jak jest po alkoholu Geezus) przybliżył się do mnie i rzekł:
- Skoro nigdy nie miałeś romansu z kuzynem chyba muszę uczynić honory - wtedy mnie pocałował, a ja oddałem pocałunek, bo... Sam nie wiem czemu. Może po prostu byłem pijany albo chciałem się przelizać z najbardziej hot gościem w szkole. Takie rzeczy się zdarzają.
Gdy się od siebie oderwaliśmy usłyszałem zbliżających się znajomych Gerarda. Bałem się jak teraz będzie się zachowywać, więc uciekłem. Zatrzymałem się dopiero koło wyjścia z lasu. Usiadłem pod drzewem i próbowałem się uspokoić. Nie mogłem przestać jednak myśleć o Wayu.
Chyba się zakochałem...
_________koniec rozdziału jakby ktoś nie zauważył ___________
Właśnie straciłem całą godność człowieka jaka mi została.
🙂🙂🙂🙂💀
A mówili
Pisz żółtą taśmę
Mówili
Ale nie ja jestem mądrzejszy
..........,.,.,.,.,.,.
CZYTASZ
Frerard, ale to wattpad [ZAKOŃCZONE]
FanfictionFrank zostaje sam w domu, bo mama pojechała w delegację i zakochuje się w bad boyu Gerardzie