Rozdział 2

142 12 175
                                    

Wstałem o 11:29, bo w weekend nie mam włączonego budzika (no i mój aktualny leży w rozsypce). Ubrałem się tak:

I dodałem do looka słuchawki by odciąć się od świata i udawać, że wcale nie goszczę zupełnie mi obcych ludzi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

I dodałem do looka słuchawki by odciąć się od świata i udawać, że wcale nie goszczę zupełnie mi obcych ludzi.

Prawie obcych.

Donna siedziała w kuchni i robiła jajecznicę. Dobra odmiana od naleśników.

- Hej Frank zjesz z nami? - dopiero teraz zauważyłem braci Way siedzących przy stole czekając na śniadanie. Wyjąłem jedną słuchawkę i potwierdziłem. Niech nie myślą, że poświęcę im swoją całą uwagę.

Usiadłem niestety obok Gerarda, bo nie było innego miejsca. Chłopak przysunął się do mnie i powiedział:

- Jeśli chcesz dzisiaj ze mną wyjść musisz się rozebrać.

-Co!? - gwałtownie wstałem opierając się o stół - mieszkamy w jednym domu to tak jakbyś był moim bratem czy kuzynem!

- Nigdy nie miałeś romansu z kuzynem? - powiedział flirciarko. Boże co on planuje?

- Nie?

- Dobra Frank uspokój się, bo rumienisz się jak mała dziewczynka - stwierdził coś co mogło być prawdą - po prostu mam na myśli, że musisz się ubrać jak nie ty, bo to by było dziwne, gdyby moi znajomi dowiedzieli się, że no wiesz... Już się nie nienawidzimy

- Zapomnij. Idę albo tak albo znowu staniesz się moim wrogiem - chwyciłem talerz jajecznicy i poszedłem ją zjeść do pokoju.

__________

Wyszliśmy z domu, gdy zaczęło się ściemniać i Gerard zaprowadził mnie do lasu. To nie może się dobrze skończyć.

Nagle stanęliśmy przed takim domkiem:

- A więc jesteśmy na miejscu - stwierdził Gerard

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- A więc jesteśmy na miejscu - stwierdził Gerard. Dobrze już się bałem, że mnie zabije albo zgwałci.

- Hej Gerard... - zaczął jeden chłopak chyba Bob - Co tu robi ten zbok?

No świetnie. Mogłem tutaj zupełnie nie przychodzić.

- Żaden zbok tylko mój... Kuzyn

Aha czyli teraz bawimy się w kuzynostwo.

- O Jezu współczuję stary

- Wiecie, że nadal tu jestem?

- Sorry jesteś tak niski, że ciężko zauważyć - wkurzyłem się i go walnąłem tym razem gitarą, bo Gerard powiedział, że mogę wziąć to se pośpiewamy czy coś.

________

Reszta spotkania przebiegła dosyć dziwnie, ale przyjemnie. Aktualnie siedzieliśmy całą ekipą przy ognisku, a ja grałem na gitarze jakieś emo kawałki. Bob sobie poszedł obrażony do domku i robił okłady warzywami na patelnie by nie mieć guza. Dobrze mu tak.

Po pewnym czasie ogień w ognisku zaczął się wypalać, więc reszta poszła po drewno. Wtedy zostałem pierwszy raz odkąd tu przyszedłem sam z Gerardem. Chłopak był już nieźle pod wpływem (Boże umieram to pisząc co ja robię ze swoim życiem. Nie jestem Frerardziarą i nie wiem jak jest po alkoholu Geezus) przybliżył się do mnie i rzekł:

- Skoro nigdy nie miałeś romansu z kuzynem chyba muszę uczynić honory - wtedy mnie pocałował, a ja oddałem pocałunek, bo... Sam nie wiem czemu. Może po prostu byłem pijany albo chciałem się przelizać z najbardziej hot gościem w szkole. Takie rzeczy się zdarzają.

Gdy się od siebie oderwaliśmy usłyszałem zbliżających się znajomych Gerarda. Bałem się jak teraz będzie się zachowywać, więc uciekłem. Zatrzymałem się dopiero koło wyjścia z lasu. Usiadłem pod drzewem i próbowałem się uspokoić. Nie mogłem przestać jednak myśleć o Wayu.

Chyba się zakochałem...

_________koniec rozdziału jakby ktoś nie zauważył ___________

Właśnie straciłem całą godność człowieka jaka mi została.

🙂🙂🙂🙂💀

A mówili

Pisz żółtą taśmę

Mówili

Ale nie ja jestem mądrzejszy

..........,.,.,.,.,.,.

Frerard, ale to wattpad [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz