Rozdział 4

97 9 107
                                    

- Frank chociaż trochę uważaj - Gerard stał przy lodówce i pisał po niej markerem instrukcje kogo z jego znajomych unikać i tak dalej. Jak można zauważyć nie słuchałem.

- Nie rozumiem czemu mi o tym mówisz jeszcze tydzień temu sam być mnie zlał

- Nawet nie tydzień

- No widzisz

- Chłopcy macie się zbierać do szkoły, bo zaraz wychodzę i zamykam dom! - powiedziała moja mama co nie miało żadnego sensu, bo przecież Donna tu zostaje i może nam otworzyć, ale co się będę z nią kłucić.

Zrobiłem zdjęcie lodówki i rzuciłem w Gerarda ścierką co miało znaczyć "a teraz to zmywaj", ale on to bardziej zinterpretował jako "włóż tą szmatę do lodówki". Tak też zrobił.

Chwyciłem swoje trampki, bo moje nóżki są zbyt wrażliwe na glany i wyszedłem na ganek je ubrać, aby pójść do szkoły. Bez plecaka, bo po co.

____

Wszedłem do szkoły głównym wejściem jak król tej szkoły. Teraz zadaje się z Gerardem mogę tak robić. Nagle zagrodził mi drogę Nad-Uczeń-Klasy-Wyższej Andy Black. Tak naprawdę nie był czarny, ale przyjaźnił się Brendonem Urie, więc pewnie był rasistą.

- To nie jest wejście dla takich osób jak ty - ostrzegł mnie i ruszył do automatu na żarcie, do którego również nigdy nie miałem dostępu. Zapłacił pieniędzmi zabranymi Patrickowi Stumpowi - nerdowi z drugiej klasy. Legenda głosi, że kiedyś Black sam był Nerdem i oglądał z Patrickiem Batmana, ale to w poprzedniej szkole. W tej każdy jest inny. Nawet ja zaczynam się zmieniać. Teraz nie będę "niski stulejarz Iero" tylko "wyrwę Gerarda, Iero".

Zadzwonił dzwonek. Ruszyłem na chemię.

W sali siedział nauczyciel, który bał się uczniów bardziej, niż ja świętego Mikołaja. Siedział skulony i jąkał się pod nosem myśląc nad tym czy prowadzić lekcje czy nie. Usiadłem gdzieś z przodu na ławce, która już dawno powinna być na złomie.

- czyyy ch-chcecie może po-pouczyć się sssoli? - powiedział cichutko. Odwróciłem się. Mięśniaki z klasy patrzyły na niego z pogardą.

- Prze-przepraszam w takim razie puszczę wam Shreka róbcie co chcecie - panicznie wyleciało z jego ust.

Zabrzmiało zadowolenie całej klasy. Nawet klasa wyższa w hierarchii szkoły lubi Shreka. Każdy lubi Shreka.

Klasa wyższa. Nigdy jeszcze nie tłumaczyłem o co tu chodzi. A więc panuje tu kapitalizm. Różne klasy jak klasy szkolne i klasy eee szlacheckie.

Należę do klasy trzeciej "B"

B według każdej polskiej szkoły (chociaż nie jesteśmy w Polsce) znaczy Barany

Więc jesteśmy Baranami

I tylko od nas zależy czy jesteśmy owieczkami co zabicia czy potężnymi Baranami-Jezusami.

Chociaż Jezus też umarł, ale zostawmy to bez komentarza.

A więc tak jak macie pieniądze, znajomych i super renomę w szkole jesteście (w przypadku mojej klasy) Baranami-strong-Jezusami.

Jeżeli macie tylko pieniądze jesteście mną - baraniątkiem spermiażem

A jak nie macie nic jesteście Baraniną

Proste

Na innych klasach się nie znam, ale wiem, że który rozwija się tak

A - Akwarium

B - To już wiemy

C- Cymbały

D - Debile

E - Emo

Zawsze chciałem chodzić do klasy E
Ponoć dostaje się emo pasek na koniec roku zamiast czerwonego. Nie żebym miał dobre oceny. Z moją klasą w klasie a.k.a kwk lub klasą szlachecką a.k.a ks mogłem dostawać max truje. Baranina może dostawać tylko 2.

Gerard wszedł do klasy w tym samym momencie gdy Shrek na ekranie otworzył wychodek. Wyglądało to spektakularnie. Kocham go.

Znaczy nie
Oczywiście, że nie
Tego pocałunku nie było
Byliśmy pijani o tak

- Frank czemu tu siedzisz to nie jest miejsce godne twojej dupy - powiedział mój Shrek z miłością.

Poszliśmy na tył klasy w miejsca dla vipów. Wspólnie z Baranami-Jezusami uznaliśmy, że chcemy obejrzeć wszystkie części Shreka, więc tak spędziliśmy całe lekcje. Zamówiliśmy pizzę za pieniądze nauczyciela od chemii. Te najdroższe. Chyba właśnie znalazłem swoje miejsce na ziemii.

Tak myślałem, gdy nagle nie pojawiło się pewne Akwarium...

Frerard, ale to wattpad [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz