My Sunshine //Hyunlix// Zakończone

prolog

***

Dawno, dawno temu w odległej krainie narodziło się Słońce, które świeciło jaśniej niż najjaśniejsza gwiazda. Słońce mieszkało w pięknym domu razem z Różą i Wulkanem. Róża była bardzo delikatna zresztą tak samo jak Słońce. Wulkan był wybuchowy i często bardzo agresywny przez co na powierzchni Słońca pojawiały się małe lawendy i malutkie maki.

Pewnej burzowego dnia Słońce wróciło ze szkoły do pięknego domu, w którym czekała na niego Róża z pysznym obiadem. Słońce uśmiechnęło się od niej czule i zaczęło powoli jeść. Po skończonym posiłku Słońce udało się do swojego pokoju aby odrobić lekcje.

Było już późne popołudnie, a w pięknym domu można było usłyszeć otwierające się drewniane drzwi. W oczach Słońca zagościło przerażenie ponieważ wrócił Wulkan, co oznaczało kolejne małe lawendy i malutkie maki.

Słońce powoli i ostrożnie wyszło ze swojego pokoju i powędrowało do kuchni aby móc w razie potrzeby ochronić delikatna Róże. Wulkan na chwilę przestał jeść obiad i spojrzał na całe przerażone Słońce i zaśmiało się. "Nie bądź taki spięty" powiedział Wulkan i ponownie zaczął jeść. Słońce obserwawło Wulkan i czekało na jego kolejny ruch.

Po upłynięciu kilku minut Wulkan skończył jeść i wstał aby odstawić brudne naczynie do zlewu. Po tym jak je odstawił podszedł do Słońca i delikatnie przejechał palcami po policzku Słońca, które już wiedziało, że dzisiaj znowu będzie musiało cierpieć...

***

Witam w mojej nowej książce. Mam nadzieję, że się spodoba i się przyjmie.

Ten prolog mam nadzieję, że prolog jest w miarę jasny pod względem tej "cudownej" metafory.

Wyjaśnienie bajki:

Róża - mama Felixa
Wulkan - ojciec Felixa
Słońce - Felix
Malutkie maki - rany zrobione przez Wulkan
Małe lawendy - siniaki zrobione przez Wulkan

Jeżeli cię zainteresowałam to proszę zostaw coś po sobie. Następny rozdział powinien się pojawić w tym tygodniu, ale nie wiem dokładnie kiedy. Życzę miłego dnia/nocy/wieczoru.

Ara ara sayonara ❤️