Wszedłem w aplikację dla osób z problemami, nie dlatego, że sam je posiadam, chcę, tylko aby nikt nie musiał przeżywać tego, co ja. Mówiąc 'aby nikt nie musiał przeżywać tego co ja', mam na myśli śmierć bliskiej osoby. Mój przyjaciel Neil, pół roku temu popełnił samobójstwo. Nie udało mi się go powstrzymać. Prosił mnie o pomoc, a ja byłem spałem w najlepsze. Gdybym się wtedy obudził, Neil jeszcze by żył! Moglibyśmy się nareszcie spotkać. Mógłbym do niego pojechać, robilibyśmy te wszystkie rzeczy, które robią przyjaciele. W końcu i tak do niego pojechałem, ale nie żeby pospędzać z nim czas, na pogrzeb. Jego rodzina miała wywalone w to czy żyje, czy też nie, ale po kilku dniach błagania o podanie daty i miejsca pogrzebu przyjaciela, podali mi termin i adres. Jak dziś pamiętam, jak wykłócałem się z księdzem, o zmianę imienia na nagrobku, bo wpisali jego deadname. Na pogrzebie byłem ja, przyszywana ciocia Neil'a oraz kapłan. Nikt więcej z jego rodziny, nie odważył się przyjechać. Zbierałem się do pomocy innym, przez sześć miesięcy. Przez pół roku, codziennie nie miałem siły, by wstać z łóżka czy nauczyć się na sprawdzian. Nie życzę tego nawet największym wrogom, nikt na to nie zasługuje. Wszedłem w stronę główną aplikacji i zacząłem szukać osoby, która potrzebuje pomocy. Kilka pierwszych postów, miało natychmiastowy odzew ze strony innych, którzy również chcieli pomóc. Piąty, czy też szósty wpis, był bardzo niepokojący oraz nie miał żadnego komentarza. Post wyglądał mniej więcej w ten sposób:
Pandas :(( (he/him)
Jestem niepotrzebny. Tylko ranię innych ludzi. Wszystkim byłoby lepiej beze mnie. Taki tępy dzieciak jak ja, nie powinien mieć problemów, a jednak. Jestem w drodze na tory, pamiętajcie, nie bierzcie ze mnie przykładu :))
Z prędkością światła, wszedłem w sekcję komentarzy i napisałem mu moją nazwę z messenger'a. Wstałem z podłogi i podszedłem do mojej szarej szafy na ubrania. Po chwili grzebania wyjąłem z niej energetyka, a dokładnie fioletowego 'Monster'a'. Był to zdecydowanie mój ulubiony napój. Postawiłem puszkę na biurku i zrzuciłem brudne ubrania z krzesła, po czym na nim usiadłem. Otworzyłem energetyka i znów włączyłem telefon. Minutę temu, przyszło mi powiadomienie z messenger'a. Wszedłem w nie, a ono przekierowało mnie do konwersacji.
Pandas:
Cześć, podałeś mi swojego messenger'a w komentarzu, więc piszę.
Tak! O Jezu, zdążyłem! Jak się czujesz?
Beznadziejnie, przecież czytałeś posta. Siedzę obok torów i pisanie z tobą, jest ostatnią rzeczą, którą zrobię, zanim na nie wejdę.
Wiem, że to głupie, bo dopiero się poznajemy, ale czy mógłbyś tego nie robić? Twoi przyjaciele i rodzina będą zrozpaczeni.
Proszę cię, ile ty masz lat, że w o wierzysz. Dziesięć? Dwanaście? To tak nie wygląda. Już nie marzę o tym, żeby zostać księciem i uratować księżniczkę z wieży. To już minęło. Nikt nie będzie za mną tęsknił. Jestem tylko problemem, którego trzeba się pozbyć. Śmieciem, który trzeba wyrzucić.
Zapewniam cię, że nie jesteś. Nie wierzę ci, ale możesz mi to udowodnić. Będziemy pisać przez pół roku, a potem stwierdzisz, czy to tak nie wygląda, czy jesteś problemem, śmieciem. Zobaczymy, czy przestanę z tobą pisać, bo będę tak uważać. Jeśli tak myślisz, udowodnij mi to tym 'eksperymentem'.
Okej, zrobię to, ale tylko po to, żeby ci to udowodnić. Ostrzegam tylko, że jestem egoistyczny, problematyczny, zdesperowany i straumatyzowany więc nie licz na przyjaźń po kilku godzinach pisania.
Dobra, będę się starał zdobyć twoje zaufanie<3